10.09.1988 - Górnik Zabrze - Lech Poznań 2:1
10 września 1988 (sobota), godzina 18:00 1. liga 1988/89, 7. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:1 (1:1) | Lech Poznań | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Aleksander Suchanek (Kraków) Widzów: 10 557 |
Grembocki 8 Cyroń 73 |
1:0 1:1 2:1 |
Rzepka 31 | ||
Dankowski, Piotrowicz | Rzepka, Łukasik | |||
Łukasik 82 | ||||
Józef Wandzik Jacek Grembocki Józef Dankowski Marek Piotrowicz Piotr Jegor Waldemar Kamiński (76 Dariusz Koseła) Robert Warzycha Ryszard Komornicki Jan Urban Krzysztof Zagórski (62 Jerzy Misztur) Ryszard Cyroń |
SKŁADY | Ryszard Jankowski Waldemar Kryger Czesław Jakołcewicz Damian Łukasik Marek Rzepka Dariusz Kofnyt Jarosław Araszkiewicz (70 Przemysław Bereszyński) Piotr Romke Jerzy Kruszczyński (76 Andrzej Juskowiak) Mariusz Głombiowski Bogusław Pachelski | ||
Trener: Marcin Bochynek | Trener: Henryk Apostel |
Dodatkowe informacje
- Bramka Jacka Grembockiego była jubileuszowym trafieniem nr 1500 Górnika w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Relacja
Sport
Dwaj na huśtawce
Zabrze. Czasami nie opłaca się zdobyć łatwo i szybko gola. Przekonali się o tym zabrzanie. Obrońca Jacek Grembocki już w 8 minucie sam wykołował obrońców i bramkarza Lecha. Poszło jak po maśle, kilka dryblingów strzał, bramka. Chyba także bohater tej sytuacji był zaskoczony, że nikt mu nie przeszkodził. Później tylko przez dwadzieścia kilka minut Górnik grał na przyzwoitym poziomie. Wydawało się, że Lech nie będzie miał nic do powiedzenia i nagle coś zgrzytnęło. Gospodarze odprężyli się, tak jakby zwycięstwo mieli już w kieszeni. Do ataku ruszyli poznaniacy. W 31 minucie Marek Rzepka wziął przykład z obrońcy mistrza Polski i zrewanżował się Górnikowi strzelając z bliska wyrównującego gola (po akcji całego zespołu i niepewnych interwencjach defensywy zabrzan, łącznie z Józefem Wandzikiem).
Po tej przykrości drużyna Marcina Bochynka nie mogła się jakoś pozbierać. Nikomu nic nie wychodziło, rosła przewaga gości. Obrońcy Górnika byli tak nerwowi, że w kilku przypadkach sami doprowadzili do zagrożenia własnej bramki. Henryk Apostel prawdopodobnie już zacierał ręce, bo powoli szala przechylała się na korzyść Lecha. Nastrój na stadionie i na boisku zmienił dopiero Ryszard Cyroń. Tak długo się czaił, aż wreszcie huknął z 20 metrów. Piłka na drodze odbiła się jeszcze od jakiejś nogi i w rezultacie Jankowski skapitulował.
Jak było do przewidzenia, teraz z kolei gospodarze obudzili się i zaczęli grać tak jak na początku spotkania, a Lechici zdenerwowali się do tego stopnia, że Aleksander Suchanek musiał usunąć z pola gry Damiana Łukasiewicza, który wyładował całą złość na arbitrze. Za nieparlamentarne pokrzykiwanie sędzia ostrzegł go żółtą kartką. Nie pomogło, Łukasik jeszcze raz sięgnął do łaciny, zobaczył więc kartkę czerwoną.
Już dawno zabrzanie nie musieli tak walczyć o dwa punkty na swoim boisku. Wobec nieobecności Krzysztofa Barana (kontuzja) i Piotra Rzepki (czerwona kartka) pole do popisu miała młodzież: Kamiński, Zagórski, Koseła, Jegor. Różnie układała się ich współpraca z takimi asami jak Urban, Komornicki, Warzycha, ale w końcu cel został osiągnięty, a przeciwnik ani na moment nie ułatwił gospodarzom zadania. Ten mecz rozstrzygnął się po prawdziwej wojnie nerwów. Piłkarze obu zespołów doprowadzili do tego, że trenerzy Bochynek i Apostel wrócili do czasów młodości. Czuli się jak na huśtawce. W górę, w dół, raz dobrze, raz źle. Inna sprawa, że poznaniacy bardziej napracowali się z Albańczykami niż górnicy z Jeunesse Esch. To też miało jakiś wpływ na przebieg spotkania.
Adam Barteczko, Sport nr 179, 12 września 1988