11.06.1983 - Górnik Zabrze - Stal Mielec 1:0
11 czerwca 1983 1. liga 1982/83, 28. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:0 (0:0) | Stal Mielec | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Jan Sądowicz (Tarnów) Widzów: 4 000 |
Dankowski 88 | 1:0 | |||
Eugeniusz Cebrat Adam Ossowski Werner Leśnik Tadeusz Dolny Henryk Zimkowski Krzysztof Szwezig Bogdan Gunia Ryszard Komornicki Edward Socha (10. Józef Dankowski) Andrzej Pałasz Leszek Brzeziński (49. Erwin Grzegorczyk) |
SKŁADY | Stawiarz Skiba Kawalec Łukasik Białek Hnatio Oratowski Ciołek Buda Janikowski Łatka | ||
Trener: Zdzisław Podedworny | Trener: Marian Kosiński |
Relacja
Sport
To był potrzebny gol !
Zabrze. Zatytułowaliśmy relację z tego spotkania stwierdzeniem „ To był potrzebny gol!” nie dlatego, że nie darzymy sympatią piłkarzy Stali, którzy ambitnie starają się uratować przed spadkiem do II ligi… Chodzi zupełnie o coś innego. Otóż przed rozpoczęciem spotkania zewsząd słyszało się krzywdzące dla obu drużyn opinie, że wynik został ustalony jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego czyli „ na układy nie ma rady”. Jednej z kolegów dziennikarzy przyjechał nawet do Zabrza tylko po to, by napisać reportaż o tym, jaka jest naprawdę nasza liga. tymczasem złośliwcy nie mieli racji. Wprawdzie mecz stał na bardzo słabym poziomie, ale „ na szczęście: bramka padła i w ten sposób wszystkie podejrzenia okazały się wyssane z palca. Powtórzmy zatem jeszcze raz. To był bardzo potrzebny gol!
Trzeba przyznać, że goście ambitnie starali się o jak najlepszy rezultat w Zabrzu. Były nawet takie fragmenty gry w których zdecydowanie przeważali. W 16 min. Kazimierz Buda po raz pierwszy celnie ( to znaczy w światło bramki) strzelił. Piętnaście minut później Ciołek był o krok od zdobycia bramki., ale minimalnie chybił. Najbardziej pechowa dla stalowców była jednak 58 minuta. Najpierw uderzenie Ciołka z 35 metrów wylądowało na słupku bramki Cebrata, a za chwilę kapitan gości znowu popisał się świetnym zagraniem, otwierające w ten sposób Janikowskiemu drogę do bramki. Napastnik Stali miał co najmniej 4 sekundy czasu, żeby zastanowić się i wybrać wariant jak z odległości 10 metrów pokonać osamotnionego Cebrata. zapewne mielczanin będzie się długo głowił nad tym, jak mógł nie wykorzystać tak idealnej szansy na strzelenie bramki.
Jak grał Górnik? Ani lepiej, ani gorzej niż w poprzednich spotkaniach. W dalszym ciągu „ to nie jest to”, na co czekają kibice. Wyglądało to tak, że w każdej formacji gospodarze mieli tylko jednego zawodnika, który grał-powiedzmy- na przyzwoitym poziomie. W ataku Pałasz wziął na siebie rolę samotnego żagla. Socha i Brzeziński opuścili boisko z powodu kontuzji a ich dublerzy nie za bardzo wiedzieli o co chodzi. W linii środkowej zwracał na siebie uwagę tylko Komornicki. Zresztą z jego podania padłą jedyna bramka ( wyłożył piłkę Dankowskiemu, strzał był formalnością). Z kolei w obronie najbardziej widoczny był Dolny, mimo, że jest cieniem samego siebie sprzed kilku miesięcy. Również rzuty wolne w jego wykonaniu nie są już tak groźne jak kiedyś. Zabrzanin ustawiał sobie co najmniej pięć razy piłkę w okolicach „16: i ani razu nie wystawił na poważną próbę Stawarza.
Na dobrą sprawę każdemu z aktorów1) tego widowiska można coś zarzucić, nawet sędziemu, który w 60 min. podyktował przeciwko Stali rzut wolny z odległości 18 metrów za faul, którego... nikt nie popełnił ( piłka została odebrana w sposób prawidłowy).
O pierwsze refleksje na gorąco, poprosiliśmy tym razem trenera Górnika i jednego z zawodników:
- Zdzisław Podedworny:- Mogę powiedzieć tylko jedno. Od dzisiaj nie musimy się już martwić o ligowy byt.
- Bogdan Gunia:- Ta bramka to był kamień z serca. Za dużo się u nas mówi o „handlowaniu punktami”. Łatwo można kogoś skrzywdzić.
Adam Barteczko, Sport nr 115 z dnia 13 czerwca 1983