11.11.1973 - ROW Rybnik - Górnik Zabrze 2:1
11 listopada 1973 (niedziela) 1. liga 1973/74, 11. kolejka |
ROW Rybnik | 2:1 (1:1) | Górnik Zabrze | Rybnik Sędzia: Edward Norek (Kraków) Widzów: 15 000 |
![]() |
![]() | |||
Błachut 38 g Gorgoń 61 s |
0:1 1:1 2:1 |
Golla 10 s | ||
Witold Szyguła Stanisław Sobczyński Józef Golla Eugeniusz Herman Paweł Konsek Józef Gach Ryszard Błachut Henryk Zdebel Edward Lorens Eugeniusz Lerch Andrzej Frydecki |
SKŁADY | Jan Gomola Jan Wraży Jerzy Gorgoń Henryk Wieczorek Joachim Gorzawski Alojzy Deja Lucjan Kwaśny Ireneusz Lazurowicz (46 Józef Kurzeja) Jan Banaś Zygfryd Szołtysik Andrzej Szarmach (72 Stanisław Gzil) | ||
Trener: Teodor Wieczorek |
Dodatkowe informacje
- Według innego źródła widzów ok. 17 000.
Relacja
Sport
Impet Górnika powstrzymany w Rybniku
Po doskonałych recenzjach z ostatnich spotkań, zabrzańskich górników oczekiwano w obozie ROW z niemałym respektem. Gdy spiker zapowiedział na dodatek podwójne święto w rodzinie Wieczorków – 50 rocznicę urodzin Teodora i ślub Henryka, spodziewano się, że goście zechcą uczcić je sukcesem w Rybniku. Jednak ambitnie grająca jedenastka ROW nieskora była do składania okolicznościowych prezentów swemu byłemu trenerowi i koledze. Po żywej, interesującej, choć momentami nieco chaotycznej grze, gospodarze odnieśli niespodziewane zwycięstwo. Było ono jednak – bez dyskusji – całkowicie zasłużone! Głównymi autorami sukcesu stali się dwaj piłkarze ROW – Sobczyński i Herman. Otrzymali przed meczem konkretne zadania wyłączenia z gry kluczowych postaci Górnika: Szołtysika i Szarmacha. Obaj wywiązali się z tych obowiązków bez zarzutu, a Sobczyński, najlepszy piłkarz na boisku, wielokrotnie inicjował także groźne akcje ofensywne. Po jednej z nich, samotnym rajdzie prawą stroną ograł Gorzawskiego i ostro dośrodkował z narożnika pola karnego stając się współautorem decydującej o wyniku bramki. Piłka trafiła w nogi niezbyt pewnie interweniującego w tym momencie Gorgonia i wpadła do siatki, obok zaskoczonego takim obrotem sprawy Gomoli. Od tego momentu jeszcze kilkakrotnie rybniczanie stworzyli groźne sytuacje na przedpolu zabrzan, do końca praktycznie panując nad sytuacją.
Mecz rozpoczął się jednak pomyślnie dla gości. Jedenastka ROW, jakby nieco skrępowana renomą rywala, zaczęła bardzo ostrożnie. Dopiero strata przypadkowej bramki, gdy Kwaśny wykorzystał niezdecydowanie defensorów gospodarzy, strzelił z 15 m i piłka odbita od nogi Golli dała prowadzenie zabrzanom, spowodowała, że zaczęli grać nieco energiczniej. W niespełna pół godziny później, po pięknej akcji centrę z prawej strony przejął Błachut i efektowną "główką" zdobył wyrównanie. Gospodarze przypuścili generalny szturm po przerwie, zyskując wyraźną przewagę w środkowej części pola. Zabrzanie zaś, bez Szołtysika, którego bezbłędnie pilnował Sobczyński oraz słabiutkiego Szarmacha, któremu skutecznie obrzydzał życie Herman, nie byli w stanie zorganizować groźnych akcji ofensywnych. Rybniczanie, gdy zorientowali się w nie najlepszej dyspozycji rywali poczynali sobie coraz śmielej. Frydecki, Zdebel i Błachut byli najaktywniejsi, choć w sytuacjach strzeleckich brakowało im spokoju i dokładności. Zwycięska bramka po rajdzie Sobczyńskiego była jednak aktem sprawiedliwości i przyniosła niespodziewany, choć całkowicie zasłużony sukces. W ostatniej minucie gry doskonałą sytuację zaprzepaścił Lorenc.
W sumie emocjonujący pojedynek, w którym jeden z outsiderów ligowej tabeli przerwał zwycięską passę zabrzan. W zespole gości brakowało praktycznie zawodników, zdolnych zorganizować skuteczne uderzenie ofensywne. Rybniczanie rozegrali jedno z najlepszych spotkań jesiennej rundy, imponując niezwykłą ambicją i bojowością, szczególnie w drugiej części gry.
Andrzej Gowarzewski, Sport nr 210 z dnia 12.11.1973r