12.04.1980 - Górnik Zabrze - Legia Warszawa 0:0
12 kwietnia 1980, godzina 16:30 1. liga 1979/80, 21. kolejka |
Górnik Zabrze | 0:0 | Legia Warszawa | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Wiesław Bartosik (Kraków) Widzów: 35 000 |
Waldemar Cimander Tadeusz Dolny Jerzy Gorgoń Henryk Wieczorek Ireneusz Lazurowicz Emil Szymura Krzysztof Szwezig (46 Leszek Brzeziński) Stanisław Curyło Edward Socha (81 Bernard Jarzina) Andrzej Pałasz Joachim Hutka |
SKŁADY | Jacek Kazimierski Adam Topolski Paweł Janas Tumiński Milewski (46 Sobczyński) Lasoń Załężny Majewski Miłoszewicz Marek Kusto Mirosław Okoński (85 Sikorski) | ||
Trener: Władysław Żmuda | Trener: Lucjan Brychczy |
Relacja
Sport
Za dużo taktyki
ZABRZE. Za dużo taktyki za mało futbolu – tak można by w lapidarnym skrócie streścić wydarzenia, jakie miały miejsce w sobotnie popołudnie na zabrzańskim stadionie. Komplet widzów na trybunach, wspaniała pogoda i... rozczarowanie poziomem pojedynku. Trener Górnika stwierdził po meczu, że defensywna gra legionistów zmusiła Górnika do ataków pozycyjnych, stanowiących akurat słabą stronę zabrzańskiej drużyny. Lucjan Brychczy natomiast wyraził opinię, iż najbardziej obawiał się drugiej linii Górnika i dlatego zalecał grę ostrożną, a nie otwartą.
Właściwie wszystko mogło zostać rozstrzygnięte już we wstępnej fazie pojedynku. Ledwie upłynęło 30 sekund od pierwszego gwizdka arbitra i już zabrzanie przeprowadzili lewą stroną znakomitą akcję. Hutka, choć był atakowany twardo przez Topolskiego, pięknie dośrodkował, a nadbiegający Socha nie trafił głową w piłkę, będąc o dwa metry od bramki Legii. Później w dogodnej pozycji Szymura strzelił ostro tuż obok słupka, by w kilka minut potem ponownie chybił celu. Gra się uspokoiła, ściślej mówiąc – legioniści wyzwolili się z „hokejowego zamka”. Załężny coraz dzielniej radził sobie z Pałaszem, ograniczając jego swobodę tak znacznie, że środkowy Górnika nie był w stanie przeprowadzić ani jednej groźnej akcji. Słabym punktem w drugiej linii Górnika okazał się Szwezig, który dryblingami chamował tempo gry, a „postawiony” na lewym skrzydle bojowy Hutka daremnie oczekiwał na piłkę. Po przerwie Hutka wrócił na swą pozycję do pomocy, ale z kolei wprowadzony za Szwziga Brzeziński okazał się być niedysponowanym.
Wróćmy jednak do pierwszej części spotkania. Oto w 18 min. spotkania Okoński dośrodkował idealnie Kuście na głowę, lecz ten strzelił w środek bramki. To była znakomita pozycja legionistów, drugą i ostatnią w tym spotkaniu mieli oni w 35 min. Wtedy to po wolnym Lasoń znalazł się w sytuacji wręcz wymarzonej; na trybunach zapanowała nagle cisza, jednakże Lasoń nie wykorzystał szansy trafiając w Cimandra.
Kiedy mijał drugi kwadrans meczu zabrzanie przeprowadzili błyskawiczną akcję prawą stroną, rozpędzony Szymura huknął jak z armaty, lecz Kazimierski piękną paradą zażegnał niebezpieczeństwa. Tuż przed przerwą górnicy doprowadzili do istnego oblężenia bramki Legii, egzekwowali pod rząd trzy rogi, po ostatnim Gorgoń strzelił obok słupka.
Legia, także po przerwie zwracała uwagę przede wszystkim na bezpieczeństwo własnej bramki, a dopiero w dalszej kolejności myślała o zdobyciu gola. Kusto starał się jak mógł, wygrywał nawet pojedynki z parą obrońców Górnika, kiedy jednak przyszło strzelić, czynił to zbyt mało precyzyjnie, by Cimander dał się zaskoczyć. W 68 min, po wolnym zabrzan Curyło był sam przed bramką Legii, wystarczyło jednak by się trochę zawahał, a Topolski wyekspediował piłkę na korner. W 100 sekund później dynamiczny atak gospodarzy lawą stroną starał się wykończyć ostrym strzałem Socha. I tym razem Kazimierski wyszedł cało z opresji.
Główny zarzut, jaki można postawić obydwu rywalom, to preferowanie „małej gry”. I jedni i drudzy unikali jak ognia długich podań, brakowało przerzutów piłek na dobieg.
P.M., Sport nr 73 z 14 kwietnia 1980r.