12.09.1990 - Górnik Zabrze - Olimpia Poznań 6:1
12 września 1990 (środa), godzina 17:00 1. liga 1990/91, 7. kolejka |
Górnik Zabrze | 6:1 (2:0) | Olimpia Poznań | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Ryszard Wójcik (Opole) Widzów: 4 155 |
Cyroń 14 Kraus 18 k Kraus 50 Jegor 55 Koseła 59 Cyroń 90 |
1:0 2:0 2:1 3:1 4:1 5:1 6:1 |
R. Molewski 49 g | ||
Koseła, Piotrowicz | Stencel, Przerada | |||
Dariusz Klytta Piotr Jegor Marek Piotrowicz Mirosław Staniek Mirosław Szlezak Krzysztof Zagórski Piotr Brzoza Dariusz Koseła Remigiusz Golda (72 Krzysztof Kołaczyk) Ryszard Cyroń Ryszard Kraus |
SKŁADY | Grzegorz Stencel Sławomir Najtkowski (46 Jerzy Kaziów) Piotr Soczyński Rafał Molewski Krzysztof Sadzawicki Andrzej Przerada Jerzy Brzęczek Andrzej Borówko Jacek Krzystolik Sławomir Suchomski Grzegorz Mielcarski | ||
Trener: Jan Kowalski | Trener: Henryk Wieczorek |
Dodatkowe informacje
- Bramka Piotra Jegora była jubileuszowym trafieniem nr 1000 w najwyższej klasie rozgrywkowej na własnym boisku.
Relacje
Sport
Szóstka z minusem
Bębna zastąpił 19-latek Dariusz Klytta. Robert Warzycha i Ryszard Staniek z powodu kontuzji nie mogli uczestniczyć w grze, a Jacek Grembocki został posadzony na ławce rezerwowych. Olimpia natomiast wystąpiła w swoim najmocniejszym składzie. Takie zestawienie w przedmeczowych rozważaniach nakazywało faworyta szukać raczej w drużynie gości. Ale już po pierwszym kwadransie było wiadomo, że „zmęczeni” wypadem do Iranu poznaniacy nie są w tym dniu w stanie wygrać spotkania. Po następnym kwadransie było już nawet pewne, że przegrają go i to wysoko. Praktycznie każdy szybszy atak zabrzan kończył się jeżeli nie bramką, to przynajmniej groźną sytuacją pod bramką gości. A ci nie potrafili znaleźć sposobu, żeby zagrozić debiutującemu w ekstraklasie wychowankowi Czarnych Pyskowice.
Szkoda, że tym razem mamy na relację z meczów I ligi tak mało miejsca, bo o tym meczu można napisać dużo i to dobrego. Tak się bowiem złożyło, że słabość Olimpii została doszczętnie obnażona przez zabrzan. Dyrygujący kolegami Dariusz Koseła, szybcy napastnicy Ryszard Kraus i Ryszard Cyroń z zimną krwią wykorzystywali potknięcia rywala i strzelali gole. To mogło się podobać. Tym bardziej, że gra toczyła się do ostatniej minuty, do ostatniej sekundy. Wszak gol Cyronia ustalający wynik spotkania został zdobyty gdy zegar zakończył już swoją pracę. Była to klasyczna akcja dwójki napastników grających na pełnej szybkości niemal w ciemno nawet na 11 metrze. Czy była to najładniejsza bramka meczu? Chyba tak. A więc warto było czekać do ostatniej minuty tego spotkania. Szkoda jedynie, że Olimpia dobrze usposobionemu rywalowi nie stawiła czoła. Wtedy mógłby być naprawdę wyśmienity mecz. A tak możemy mu jedynie dać szóstkę z minusem.
Jerzy Dusik, Sport nr 178, 13 września 1990