12.10.1968 - ROW Rybnik - Górnik Zabrze 0:0
12 października 1968 (sobota), godzina 15:00 1. liga 1968/69, 10. kolejka |
ROW Rybnik | 0:0 | Górnik Zabrze | Rybnik Sędzia: Jan Pawlik (Sosnowiec) Widzów: ponad 20 000 |
Jan Barow Roman Sułek Józef Kamiński Maksymilian Czenczek Henryk Broja Józef Skóra Jan Kowalski Reinhard Pilarek Józef Gach Eugeniusz Lerch Cholewa |
SKŁADY | (1-4-3-3) Jan Gomola Rainer Kuchta (39 Erwin Wilczek) Stanisław Oślizło Stefan Florenski Jerzy Gorgoń Alfred Olek Alojzy Deja Hubert Skowronek Zygfryd Szołtysik Włodzimierz Lubański Jerzy Musiałek | ||
Trener: Czesław Suszczyk | Trener: Géza Kalocsay |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Mimo wielkiej renomy zabrzan, rybniczanie walczyli jak równy z równym, a po zmianie pół do 70. minuty przejęli nawet inicjatywę i widoczna była ich przewaga. W kilku momentach szczególnie po przerwie, doskonała para Stefan Florenski - Stanisław Oślizło, uniemożliwiła kolejno Pilarkowi i Lerchowi skierowanie piłki na bramkę strzeżoną przez Gomolę. Górnik wypadł słabo, co odnosi się zarówno do drugiej linii, jak i ataku. Trudno jednak mieć pretensje do Lubańskiego i Musiałka. Obaj, a szczególnie ten pierwszy, mieli przerwę i rzecz jasna musiało upłynąć trochę czasu, by odzyskali normalny poziom. To samo tyczyło się Olka, jednak starał się on braki szybkościowe i kondycyjne nadrabiać ambicją. Na medal spisała się natomiast defensywa, co potwierdził trener Kalocsay po meczu.
Sport
Druga młodość Floreńskiego. Lider zadowolony z jednego punktu.
Rybnik. Pojedynek ROW-u z ośmiokrotnym mistrzem Polski dowiódł, że jedenastka Rybnicka na dobre oswoiła się z klimatem pierwszoligowym. Pod względem bojowości zespół Lercha i Barowa może każdemu zaimponować. Wczoraj było podobnie. Mimo wielkiej renomy zabrzan, rybniczanie walczyli jak równy z równym, a po zmianie pól uzyskali dużą przewagę. Jednakże w momentach podbramkowych, w pozycjach, w których można strzelić bramkę, nadal brak im jeszcze nieodzownego refleksu i błyskawicznej decyzji. Oto kilka minut po rozpoczęciu boju, Lerch znalazł się w pobliży bramki Górnika i z kilku metrów nie potrafił zmusić do kapitulacji sprawnego i dobrze dysponowanego Gomoli.
W ogóle większość poczynań zaczepnych bojowych gospodarzy była pozbawiona wykończenia. W kilku momentach szczególnie po przerwie, doskonała para Floreński - Oślizło uniemożliwiła kolejno Pilarkowi i Lerchowi skierowanie piłki na bramkę strzeżoną przez Gomolę. W ostatnich 20 minutach ofiarnym rybniczanom skończył się zapas sił. Nic w tym dziwnego. Przez niemal pięć kwadransów pracowali w pocie czoła. Dopiero wtedy górnikom udało się przeprowadzić kilka groźnych akcji, których jedynym ukoronowaniem był silny strzał Dei, po którym piłka wylądowała na poprzeczce.
Cała drużyna ROW-u zasłużyła na słowa pochwały a przede wszystkim środkowy obrońca Kamiński, który jak cień chodził za Lubańskim likwidując niemal w zarodku akcje reprezentacyjnego napastnika. W dalszej kolejności należy wymienić dyspozytora Kowalskiego, który koordynował działalność swojego zespołu. W ataku jak zwykle zawodnikiem nr 1 był wszędobylski Lerch, który jednakże podobnie jak jego koledzy wyraźnie osłabł w kocówce. Górnik wypadł słabo, co odnosi się do drugiej linii i ataku. Trudno mieć pretensje do Lubańskiego i Musiałka. Obaj, szczególnie Lubański, mieli przerwę i rzecz jasna musi upłynąć nieco czasu, by odzyskali normalny poziom.
To samo z Olkiem, aczkolwiek starał się on ambicją nadrobić braki kondycyjne oraz szybkościowe. Niezawodną parę tworzyli natomiast Oślizło wespół z Floreńskim. Na szczególne podkreślenie zasługuje postawa Floreńskiego, który zalicza się do żelaznej gwardii naszego piłkarstwa. Florek" znajduje się w doskonałej dyspozycji i na pewno nie ustępuje w tej chwili kwalifikacjami bardziej renomowanym kadrowiczom. Przed meczem odbyła się skromna uroczystość przedstawiciel PZPN, p.Józef Okapiec, wręczył członkom zarządu ROW-u kryształowy puchar przyznany dla najbardziej wzorowej publiczności w drugiej lidze.
Pomeczowe opinie:
Dr. Geza Kalocsai:- ROW walczył bardzo ofiarnie i ambitnie. Górnik rozegrał niezłe spotkanie. Trzeba pamiętać, że Lubański, Musiałek i Olek mieli kłopoty z kontuzjami. Tym bardziej cenię sobie punkt zdobyty w trudnym spotkaniu wyjazdowym.
Czesław Suszczyk:- Sądzę że było to dobre i szybkie spotkanie. Moi napastnicy nie nauczyli się jeszcze przyśpieszenia akcji na przedpolu bramki przeciwnika. Zresztą mieli trudne zadanie do rozwiązania. Niełatwo gra się przeciwko tak świetnym środkowym obrońcą jak Oślizło i Floreński.
Karol Weisberg. Sport nr 123 (3048) 14 października 1968