13.03.1966 - Odra Opole - Górnik Zabrze 1:5
13 marca 1966, godzina 14:00 Puchar Polski 1965/66, 1/8 finału |
Odra Opole | 1:5 (0:2) | Górnik Zabrze | Opole Sędzia: Kazimierz Maśka (Wrocław) Widzów: ok. 7 000 |
Urbas 50 |
0:1 0:2 0:3 1:3 1:4 1:5 |
Szołtysik 35 Musiałek 44 Lubański 49 Lubański 58 Lubański 87 | ||
Kornek Szczepański Uranin Brejza Łucyszyn Zaczyński Jarek Kolek Kot Urbas Bania |
SKŁADY | (1-4-2-4) Jan Gomola Waldemar Słomiany Rainer Kuchta Stanisław Oślizło Henryk Broja Jan Kowalski Ernest Pol Erwin Wilczek Włodzimierz Lubański Zygfryd Szołtysik Jerzy Musiałek | ||
Relacja
Sport
Górniczy kombajn fedrował na piątkę
Doping przemarzniętej widowni poderwał gospodarzy do zdecydowanego natarcia od pierwszych minut. Jarek raz po raz uruchamiał Banię względnie prawoskrzydłowego Kolka, a ci z kolei zatrudniali wszędobylskiego Urbasa. W 7 minucie eks-piłkarz Unii strzelił z daleka w słupek, a następnie odbitą piłkę usiłował szczupakiem przerzucić nad Gomolą. Sztuka się nie powiodła i do kontrataku przystąpili goście. Inicjatorem wszystkich „wycieczek” na przedpole Kornka był Pol. Akcje napastników ani jednej ani drugiej drużyny nie przynosiły jednak większego pożytku. Z jednej strony para stoperów Kuchta – Oślizło wymiatała wszystkie piłki, z drugiej strony agresywny Uranin z Brejzą i bocznymi obrońcami paraliżowali w zarodku akcje zabrzan. Przez pół godziny opolanie zbierali sporo pochwał za ambitną postawę i sporo krytyki za niewykorzystanie optycznej przewagi. Kiedy w 35 minucie po rzucie rożnym piłka znalazła się w posiadaniu Szołtysika, o którego obecności pod bramką Kornka zapomnieli wszyscy obrońcy i goście objęli prowadzenie, Odra się zgubiła, jakby przestała wierzyć w możliwość pokonania górników. Oczywiście zabrzanie tylko czekali na to, by przeciwnik trochę pofolgował. Podkręcili tempo, częściej strzelali z daleka i tuż przed gwizdkiem na przerwę zdobyli drugą bramkę w sytuacji, w której na listę strzelców mogło się wpisać aż trzech napastników. Po wymanewrowaniu Kornka zabrzanie znaleźli wreszcie Musiałka, któremu przypadł w udziale zaszczyt posłania piłki do siatki.
Początek drugiej części spotkania zupełnie odmienił Górnika. Ruszył on od razu do ataku, szybko powiększył dorobek bramkowy i do końca trzymał już rękę na pulsie. Ilekroć zabrzanie zjawiali się na przedpolu Kornka pachniało następnymi bramkami mimo, iż specjalnie gościom na ich nie zależało. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że Lubański na trzy minuty przed końcem meczu z niezbyt dogodnej pozycji strzelił jakby od niechcenia, a „podkręcona” piłka wpadła tuż przy słupku do siatki. W tym momencie publiczność zapomniała o dobrym początku swoich ulubieńców i zaczęła dopingować górników do zdobycia następnych goli.
Zabrzanie udowodnili na stadionie Odry, że są dobrze przygotowani do rewanżowej rundy mistrzostw, przede wszystkim pod względem kondycyjnym. Im bliżej końca spotkania, tym grali szybciej. Opolanie po bardzo dobrym początku później grali znacznie słabiej.
Po meczu powiedzieli:
Mgr Tadeusz Foryś – trener Odry: Górnik wygrał zasłużenie, ale w zbyt wysokim stosunku. W pierwszej połowie nasi napastnicy nie wykorzystali kilku świetnych pozycji. Najważniejsze, że opolanie wykazali dobre przygotowanie kondycyjne. To będzie główny atut w pierwszych mistrzowskich meczach.
Władysław Giergiel – trener Górnika: Górnicy zagrali o klasę lepiej niż w ubiegłą niedzielę w Krakowie. Najlepszy to dowód, że po powrocie z turnieju w Erewanie zdążyli się już zaaklimatyzować w zimowej aurze. Jestem bardzo zadowolony z postawy zabrzan no i z faktu, iż mógł wystąpić Ernest Pol i w swoim stylu pokierować poczynaniami ofensywnymi naszego ataku.
(Pst), Sport nr 31, 14 marca 1966