13.03.1993 - Zagłębie Lubin - Górnik Zabrze 0:1
13 marca 1993 (sobota), godzina 14:00 1. liga 1992/93, 19. kolejka |
Zagłębie Lubin | 0:1 (0:0) | Górnik Zabrze | Lubin Sędzia: Krzysztof Witkowski (Opole) Widzów: 4 000 |
0:1 | Jegor 60 | |||
Rogowskoj, Szewczyk, Kałużny | Dziuk, M. Staniek, Cygan, Agafon | |||
Krzysztof Koszarski Robert Stachurski Wadim Rogowskoj Franciszek Filas Dariusz Lewandowski Zbigniew Szewczyk Kustrhim Munishi (63 Radosław Kałużny) Dariusz Baziuk Daniel Dyluś Sławomir Majak Radosław Jasiński |
SKŁADY | Marek Bęben Grzegorz Dziuk Mirosław Staniek Tomasz Wałdoch Piotr Jegor Krzysztof Zagórski Arkadiusz Kubik Mieczysław Agafon Ryszard Kraus Bogusław Cygan Ryszard Staniek | ||
Trener: Janusz Płaczek | Trener: Alojzy Łysko |
Dodatkowe informacje
- Mecz nr 500 Górnika na wyjeździe w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- Według innego źródła widzów niecałe 7 000.
Relacja
Sport
Butelką w Wałdocha
Zupełnie inny koniec meczu wyobrażano sobie w Lubinie. Z jednej strony liczono na korzystny rezultat, z drugiej na sportowy koniec. Niestety, finał ligowego meczu przebiegał w atmosferze daleko odbiegającej od europejskich norm. Na kilkanaście minut przed końcem na płytę boiska wtargnęło kilku skinów, pseudo sympatyków miejscowej drużyny, którzy próbowali dokonać samosądu na osobie arbitra liniowego.
Szybka interwencja policjantów zapobiegła dramatowi. Piekło rozpętało się po końcowym gwizdku. Z centralnych sektorów na usiłujących zejść z boiska piłkarzy Górnika posypał się grad butelek i puszek.
Odwagą błysnął Tomasz Wałdoch, który ruszył jako pierwszy i półlitrówka rozprysnęła się o jego nogę. Do akcji wkroczyła silna grupa policji, ale w decydującym momencie policjanci zgłupieli i nie bardzo potrafili sobie poradzić z atakującymi grupami kibiców. Niektórzy z piłkarzy Górnika schodzili do szatni pod opieką m.in. trenera Zagłębia Janusza Płaczka.
Z pewnością do podgrzania atmosfery na trybunach przyczynił się opolski arbiter, który zbytnio szafował kartkami, a w drugiej połowie zupełnie nie panował nad sytuacją na boisku. Sporo dyskusji wywołał też gol zdobyty przez Piotra Jegora. Wielu obserwatorów uważało, że bramka padła po spalonym, ale wydaje się - przynajmniej z wysokości trybuny prasowej, że spalonego nie było…
Jaki to był mecz? Momentami dramatyczny, trzymający w napięciu, chociaż niewybiegający poza polską przeciętność. Godne podkreślenia jest to, że piłkarze obu zespołów preferowali atak z tym, że w ekipie gospodarzy brakowało zawodników, którzy by w przodzie grali głową, a nie wyłącznie nogami. Lubinianie mieli kilka sytuacji do zdobycia gola. Bodaj najdogodniejszą w 27 minucie, kiedy to Stachurski sprytnie podał z rzutu wolnego, a Lewandowski kapitalnie wyszedł do piłki i strzałem głową omal nie zmusił do kapitulacji Bębna. Na pięć minut przed końcowym gwizdkiem piłka po strzale Stachurskiego uderzyła w poprzeczkę. W zespole z Zabrza znakomitą partię rasowego harcownika rozgrywał Kubik, a Jegor z Wałdochem kilka razy sprawdzali dyspozycję Koszarskiego. W sumie może faktycznie rezultatem sprawiedliwszym byłby remis, ale w piłce nożnej sprawiedliwości nie ma, są tylko zdobywcy bramek.
Zbigniew Jakubowski, Sport nr 51, 15 marca 1993