13.04.1988 - Legia Warszawa - Górnik Zabrze 1:0
13 kwietnia 1988 Puchar Polski 1987/88, 1/2 finału |
Legia Warszawa | 1:0 (0:0) | Górnik Zabrze | Warszawa Sędzia: Zbigniew Przesmycki (Łódź) Widzów: ok. 20 000 |
Dziekanowski 83 k | 1:0 | |||
Misztur | ||||
Robakiewicz Kubicki (77 Szeliga) Janas Kaczmarek Wdowczyk Arceusz Pisz Karaś K. Iwanicki Łatka Dziekanowski |
SKŁADY | Józef Wandzik Jacek Grembocki Marek Piotrowicz Werner Leśnik Mirosław Szlezak Robert Warzycha Joachim Klemenz Ryszard Komornicki Jerzy Misztur Krzysztof Baran Ryszard Cyroń | ||
Trener: Andrzej Strejlau | Trener: Marcin Bochynek |
Dodatkowe informacje
- Rzut karny podyktowany za faul na Dziekanowskim.
Relacje
Sport
Skromna zaliczka
Goście rzeczywiście nie ograniczali się do defensywy chociaż znacznie więcej uwagi poświęcali poczynaniom destrukcyjnym co w ich sytuacji kadrowej wydawało się uzasadnione. Legioniście – zgodnie z przewidywaniami – atakowali od pierwszych minut, ale czynili to zbyt statycznie i chaotycznie, toteż zanosiło się na bezbramkowy remis. Rozstrzygnięcie padło na osiem minut przed końcem potyczki z karnego i biorąc pod uwagę pozycje bramkowe, to jedyne trafienie chyba sprawiedliwie odzwierciedla minimalną przewagę warszawian.
Po nerwowych premierowych minutach, Legia miała dwie szanse na zdobycie goli, lecz nie zdołała ich sfinalizować. Później, mimo optycznej przewagi gospodarzy i dosyć licznych prób zaskoczenia Wandzika uderzeniami z dystansu Górnik kontrolował przebieg wydarzeń. Leśnik indywidualnie krył Dziekanowskiego. Klemenza nie odstępował Karasia, a Grembocki – Łatki. A kiedy legioniści nacierali większą ilością zawodników, piłkarze Górnika tworzyli bardzo szczelną strefę. Tuż przed przerwą dwóch wyśmienitych sytuacji nie wykorzystał dla odmiany Cyroń.
Przerwa nie wpłynęła zasadniczo na zmianę przebiegu widowiska. Tyle, że mistrzowie Polskie poczynali sobie coraz pewniej. „Pilnując remisu” nie rezygnowali wszak z kontrwypadów i bardzo bliski szczęścia był Misztur. „Jedenastka” podyktowana za podcięcie Dziekanowskiego przez Piotrowicza pewnie wykorzystana przez poszkodowanego, przesądziła losy walki.
Tego ostatniego określenia użyłem nieprzypadkowo. Nieustępliwa walka o każdy metr, o każdą piłkę pojawiała się bowiem w środowej potyczce częściej niż fajerwerki techniczne, finezja, dynamiczne, płynne akcje. Wynikało to po części z tego, iż obu stronom przyświecały w tym spotkaniu nieco odmienne racje. Legioniści mogą mówić o pechu, przywołując strzały w poprzeczkę i słupek, rozsądnie grający zabrzanie mają za uzasadnione repliki uderzenia Cyronia i minimalnie chybiony strzał Misztura.
Grzegorz Stański, Sport nr 74 z dnia 14.04.1988 r.