13.05.1992 - Olimpia Poznań - Górnik Zabrze 1:2
13 maja 1992 (środa) 1. liga 1991/92, 27. kolejka |
Olimpia Poznań | 1:2 (0:1) | Górnik Zabrze | Poznań Sędzia: Marek Dardas (Wrocław) Widzów: 3 400 |
Suchomski 48 |
0:1 1:1 1:2 |
Kraus 19 R. Staniek 50 | ||
Kraus | ||||
Grzegorz Stencel Andrzej Przerada Mariusz Lisowski Rafał Molewski Tomasz Iwan Sławomir Najtkowski Jerzy Brzęczek Andrzej Borówko (64 Paweł Bocian) Jacek Krzystolik Grzegorz Mielcarski Sławomir Suchomski |
SKŁADY | Marek Bęben Marek Piotrowicz Tomasz Wałdoch Grzegorz Dziuk Wojciech Ozimek Ryszard Staniek Dariusz Koseła Piotr Jegor Mieczysław Agafon (67 Krzysztof Zagórski) Andrzej Orzeszek (46 Henryk Bałuszyński) Ryszard Kraus | ||
Trener: Andrzej Wojciechowski | Trener: Jan Kowalski |
Relacje
Sport
Poznań. Od początku lepsze wrażenie sprawiali goście. Po dwóch-trzech niemrawych próbach ataków gospodarzy, goście strzelili pierwszego we wczorajszym meczu gola. Wzorową akcję przeprowadzili: Andrzej Orzeszek, Ryszard Staniek i Ryszard Kraus. Krótkimi podaniami rozmontowali poznańską obronę. Bramka Krausa poderwała do energiczniejszej walki Olimpię. Marka Bębna próbował niepokoić głównie Jerzy Brzęczek, ale i on przegrał w 43 minucie pojedynek z bramkarzem gości, choć wydawało się, że górników nic nie uchroni od wyrównania. Dopiero w 48 min. gola dla Olimpii strzelił Sławomir Suchomski. Wykorzystał, on zagranie Brzęczka z prawej strony i z bliska pokonał bramkarza Górnika. Zadowoleni z rezultatu poznaniacy nie cieszyli się zbyt długo. A Górnik przecież potrafi skontrować! Pozostawiony przez moment bez opieki Staniek pięknym strzałem spoza pola karnego pokonał Stencla. Później im dłużej trwał mecz, tym częściej atakowała Olimpia. Zbyt bardzo jednak wszyscy chcieli i nic z tego nie wyszło. W 63 min. Tomasz Wałdoch wprawdzie dotknął piłki ręką, lecz z miejsc prasowych widać było, że stało się to poza polem karnym i stopniowo, gdy z Bębnem nie potrafili sobie poradzić: Brzęczek, Andrzej Mielcarski, Suchomski i Paweł Bocian, w szeregi Olimpii poczęła się wkradać coraz większa nerwowość. Wyraźnie wpływało to na skuteczność akcji gospodarzy. Cóż bowiem z tego, że wykonywali oni rzuty rożne podczas gdy Górnik strzelił dwukrotnie, druga połowa trwała 48 minut i 32 sekundy. Olimpia straciła jej skromnym ciągle bilansie. Za to zwycięstwo Górnika pozwala mu jeszcze przy porażce Lecha w Warszawie marzyć o tytule mistrzowskim.