13.08.1988 - Górnik Zabrze - Szombierki Bytom 8:3
13 sierpnia 1988 (sobota), godzina 18:00 1. liga 1988/89, 3. kolejka |
Górnik Zabrze | 8:3 (3:1) | Szombierki Bytom | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Janusz Eksztajn (Warszawa) Widzów: 9 835 |
Komornicki 13 Zagórski 17 Cyroń 31 Urban 60 Warzycha 65 Cyroń 69 k Urban 78 Cyroń 79 |
1:0 2:0 3:0 3:1 4:1 4:2 5:2 6:2 6:3 7:3 8:3 |
Lissek 33 Cygan 63 Szewczyk 70 k | ||
Grzanka | Gruszka, Książek | |||
Józef Wandzik Jacek Grembocki Józef Dankowski Joachim Klemenz (34 Marek Piotrowicz) Robert Grzanka Robert Warzycha Ryszard Komornicki Piotr Rzepka Jan Urban Ryszard Cyroń Krzysztof Zagórski (73 Andrzej Orzeszek) |
SKŁADY | Mirosła Karpiuk Jan Woźnica Andrzej Gruszka Zbigniew Padlikowski Tadeusz Mirek (52 Mirosław Mazik) Roman Szewczyk Zenon Lissek Adam Książek Wiesław Krauze Bogusław Cygan Janusz Łuczak (46 Gerard Urbacz) | ||
Trener: Marcin Bochynek | Trener: Zbigniew Myga |
Relacja
Sport
Słownie osiem - trzy!
Zanim oddamy Górnikowi co Górnika kilka słów o stanie ducha piłkarzy Szombierek. W dwóch ostatnich meczach bytomianie strzelili aż... 6 bramek (trzy z Widzewem i w sobotę także trzy). Obowiązujący regulamin rozgrywek spowodował, że dało im to w sumie dokładnie zero punktów – jeden przed tygodniem, minus jeden w Zabrzu. Ta paradoksalna uwaga potrzebna jest po to, by ukrócić zapędy, niektórych teoretyków, grabarzy futbolu, którzy od bodaj 40 lat uważają, ze gole padają wyłącznie po „katastrofalnych błędach obrony” i którzy prawdopodobnie podsumują 8 bramek mistrza Polski stwierdzeniem, że były one (gole) wynikiem kompromitującej gry defensywy Szombierek. W ten sposób można zdewaluować każdy sukces i przy okazji dojść do absurdalnych wniosków na przykład, jeśli mecz kończy się rezultatem 0-0, wspomniani wyżej malkontenci powiedzą „mizeria” - taka jest nasza liga. Jest 8-3, więc słaby bramkarz, seryjne kiksy itp.
Ale była to tylko dygresja. A fakty są takie – Górnik pokonał w sobotę rekordową ilością bramek nie „kelnerów”, lecz – jak na nasze warunki – solidną drużynę ligową, grającą ambitnie z kilkoma ciekawymi zawodnikami w podstawowym składzie. Aż strach pomyśleć co mogło się przedwczoraj przytrafić jedenastce Jastrzębia, gdyby ona była przeciwnikiem zabrzan...
Nie będziemy się znęcać nad pokonanymi. Oni muszą ochłonąć. A więc jak to się stało, że gospodarze sprawili tyle radości i satysfakcji kibicom? Przede wszystkim poniosła ich fantazja, w dobrym tego słowa znaczeniu. Wszystko podporządkowali atakowi non stop i strzelaniu bramek. Nie było w tym żadnej kalkulacji, wyrachowania taktycznego. Po prostu duża forma i „pełny gaz”. W dodatku kilku piłkarzy Górnika, z Janem Urbanem na czele, całkiem zwyczajnie miało swój dzień. Niesamowite było to, co wyprawiał z piłką Urban. Nie dość, że strzelił gola roku („nożycami”), odwrócony tyłem do bramki (w 60 min.), to jeszcze w 78 min. wyszła mu wspaniała „bomba” pod poprzeczkę, nie mówiąc już o tym, że oprócz tego, sam wypracował trzy inne, wykorzystane przez kolegów z drużyny sytuacje podbramkowe! „Dziesiątka” w klasyfikacji „Złotych butów” jest maksymalną oceną, ale tym razem jakby brakło... skali.
Nie wiele ustępowali Janowi Urbanowi inni piłkarze Górnika. Ryszard Cyroń zapisał na swoim koncie aż trzy gole, jego imiennik - Ryszard Komornicki w 13 min. popisał się rewelacyjnym strzałem zza linii „16”. Razem z Robertem Warzychą był inicjatorem i pomysłodawcą wszystkich akcji, po których bytomianom cierpła skóra na plecach. W tym doborowym towarzystwie swoje miejsce znaleźli również Piotr Rzepka i nawet młody Krzysztof Zagórski.
Adam Barteczko, Sport nr 159 (7809), 15 sierpnia 1988