13.09.1969 - Górnik Zabrze - Wisła Kraków 1:0
13 września 1969, godzina 19:00 1. liga 1969/70, 6. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:0 (1:0) | Wisła Kraków | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Józef Różyński (Warszawa) Widzów: 20 000 |
Wilczek 20 | 1:0 | |||
(1-4-3-3) Hubert Kostka Rainer Kuchta Stefan Florenski Stanisław Oślizło Henryk Latocha Zygfryd Szołtysik Alfred Olek Erwin Wilczek Jan Banaś Włodzimierz Lubański Władysław Szaryński (62. Alojzy Deja) |
SKŁADY | Henryk Stroniarz Antoni Szymanowski Ryszard Wójcik Władysław Kawula Adam Musiał Tadeusz Polak Tadeusz Kotlarczyk Czesław Studnicki Krzysztof Hausner Wiesław Lendzion (46. Janusz Sputo) Hubert Skupnik | ||
Trener: Géza Kalocsay | Trener: Gyula Teleký |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
W 6. kolejce zabrzanie wystąpili w najsilniejszym składzie z J. Banasiem, Szaryńskim i Florenskim. Goście zajechali do Zabrza w aureoli drużyny, która przegrała wysoko z Legią w stolicy, ale pozostawiła po sobie jak najlepsze wrażenie. Gra obu drużyn była zacięta i dynamiczna. Jednak dla zabrzan mecz ten stanowił podwójny egzamin - zależało im na przełamaniu złej passy i zdobyciu pierwszego zwycięstwa, jak i na dobrym zaprezentowaniu drużyny przed debiutem w Pucharze Zdobywców Pucharów. Zabrzanie pokazali się dobrze, choć mieli słabo nastawione celowniki - stąd ten "najniższy wymiar kary". Prowadzenie 1:0 po golu Wilczka wywarło wpływ na przebieg meczu - nerwy nie pozwalały zawodnikom na precyzyjne wykańczanie akcji. Kiedy więc w 85 min. sędzia podyktował rzut wolny, Górnicy przygotowywali się na najgorsze, na szczęście dla nich Kawula nie trafił w światło bramki. Reasumując: forma zabrzan poprawiała się, co dawało nadzieje na dobrą prezentację w pucharowym meczu w Atenach.
Sport
Pierwsze Zwycięstwo. W rytmie "Dzieci z Pireusu".
Wisła zjechała do Zabrza w aureoli drużyny , która przegrała wprawdzie z Legią 0:3 Ale pozostawiła jak najlepsze wrażenie. Już dawno entuzjaści piłkarstwa w Warszawie nie nagrodzili tyloma brawami drużyny przegrywającej. Dobre opinie potwierdzili wiślacy w grodzie ośmiokrotnego mistrza. Nie poszli, wzorem poprzednich lat, na wzmocnienie defensywy, nie bali się prowadzić otwartej walki. Owszem, na przedpolu Stroniarza starano się utrzymać limit zawodników gwarantujących w miarę spokojny żywot, ale kiedy znaleźli się w posiadaniu piłki, wówczas zwiększano liczebny skład ataku. Sposób w jaki Krakowianie organizowali wszystkie kontry, jak szybko podejmowali decyzje,stanowili dla obserwatorów meczu spore zaskoczenie.Skończyło się kunktatorstwo, gra na zwłokę, na uśpienie przeciwnika. Dynamika,szybkość, długie przeżuty, strzały z dalszej odległości – oto w głównych zarysach atuty …zmodernizowanej Wisły. Nic więc dziwnego, że po zakończeniu spotkania dr Geza Kalocsai , skladał swojemu rodakowi, opiekunowi Wisły, p. Teleky, słowa uznania. Dla zabrzan sobotni mecz stanowił podwójny egzamin. Zależało im na przełamaniu fatalnej passy i odniesieniu pierwszego zwycięstwa oraz zademonstrowaniu formy gwarantującej sukces z ,,Dziećmi Pireusu” Właśnie pod kątem środowego debiutu górników w Pucharze Zdobywców Pucharów patrzyliśmy na ich grę.Nie w pełni jeszcze zadowolili, nie zagrali tak,jak powinni ale wiele akcji b. mistrza musiało się podobać.Szczególnie zaś inicjowane przez Lubańskiego. Reprezentacyjny napastnik którego wiślacy strzegli jak źrenicy oka, wiele razy zwodził ich czujność. W 68 min po solowym rajdzie Lubański strzelił w słupek, w 90 min minimalnie chybił. Mogli więc górnicy wygrać w wyższych rozmiarach, bowiem Stroniarz nie sprawiał wrażenia pewnej, ostatniej instancji i każda jego interwencja groziła poważnymi konsekwencjami. Napastnicy mieli jednak nastawione celowniki i stąd ten ,,najniższy wymiar kary””. Prowadzenie tylko 1:0 również wywarło swoje piętno na skuteczności akcji. W polu trudno im było coś zarzucić, natomiast w ostatniej fazie , nerwy ni pozwalały na ich precyzyjne zakończenie. Kiedy więc w 85 min . arbiter podyktował rzut wolny przeciwko Górnikowi, jego zwolennicy przygotowali się na najgorsze. Na szczęście dla nich Kawula nie trafił w światło bramki.
Zabrzanie wystąpili w sobotę w najsilniejszym składzie z Banasiem, Szaryńskim, i Floreńskim. Na ławce dla rezerwowych znaleźli się;Deja, Skowronek, Gorgoń, na trybunie siedział kontuzjowany Musiałek. Wiadomo jednak, że w Atenach przyjdzie im grać w nieco innym ustawieniu. Dlatego też w drugiej połowie trener Kalocsai wprowadził Deję. Publiczność długo protestowała , że Szaryński, którego zastąpił młody pomocnik, nie ma jeszcze uprawnien do gry w meczach pucharowych i dlatego należało wprowadzić potencjalnego kandydata do drużyny na Grecję. Deja wniósł sporo ożywienia do gry drugiej linii, ale trafił na okres w którym Wilczek nie dysponował już pełnią sił, a uwikłany w pojedynki z Musiałem Szołtysik, również sporo stracił.Ponieważ Wisła również zaczęła odczuwać trudy szybkiego tempa, emocje skończyły się długo przed ostatnim gwizdkiem.
Reasumując: forma zabrzan idzie w górę. W środę, w Atenach nie powinni sprawić zawodu. Musza jednak zagrać z jeszcze większym zębem. Musza wziąć przykład z reprezentantów z drugiej połowy meczu z Holandią.
Po meczu powiedzieli:
Gyula Teleký: Jeden błąd, a jakie konsekwencje.Trudno jednak winić drużynę.Zagrała tak, jak potrafili.
Géza Kalocsay: Jest coraz lepiej. Brak nam tylko skuteczności.Przecież z Cracovią również mogliśmy wygrać, a tym czasem trzeba się było zadowolić remisem.
St. P., Sport nr 109 z 15 września 1969 r.