13.09.1975 - Górnik Zabrze - Stal Mielec 1:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
13 września 1975 (sobota)
1. liga 1975/76, 6. kolejka
Górnik Zabrze 1:1 (0:1) Stal Mielec Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Adam Szura (Wrocław)
Widzów: ok. 12 000
Herb.gif HerbStalMielec.gif

Szołtysik 60
0:1
1:1
Domarski 39
Yellow card.gif Bielewicz 76
Andrzej Fischer
Zygmunt Bindek (46 Jan Jonda, 76 Bogdan Kuczyński)
Henryk Wieczorek
Joachim Gorzawski
Jarosław Studzizba
Zygfryd Szołtysik
Stanisław Gzil
Józef Kurzeja
Lucjan Kwaśny
Andrzej Szarmach
Ireneusz Lazurowicz
SKŁADY Zygmunt Kukla
Krzysztof Rześny
Marian Kosiński
Edward Bielewicz
Ryszard Per
Włodzimierz Gąsior
Grzegorz Lato
Henryk Kasperczak
Zbigniew Hnatio
Jan Domarski
Edward Oratowski
Trener: Andrzej Gajewski Trener: Edmund Zientara

Dodatkowe informacje

Błąd przy generowaniu miniatury: Brak pliku
Bilet meczowy.
  • Według innego źródła Kuczyński za Jondę w 83. minucie.

Relacja

Sport

Szołtysik gra jak za dawnych lat

Zabrze. „Bohaterowie są zmę­czeni” — tak należałoby, w lapi­darnym skrócie ocenić grę trójki reprezentantów Polski: Laty, Kasperczaka i Szarmacha. Ci, którzy przybyli na zabrzańskie trybuny w oczekiwaniu świetnej gry wspomnianej trójki niewątpliwie się zawiedli. Ani Szarmach ani Lato bramek nie zdobyli, aczkolwiek obaj mieli ku temu okazje. Inna sprawa, że ci wyborowi strzelcy nie tylko odczuwali trudy meczu z Holandią, ale także nie otrzymy­wali od swych partnerów odpo­wiednich celnych piłek na dobieg. Pierwszoplanowym piłkarzem na boisku był Zygfryd Szołtysik. Imponował błyskotliwą techniką, przeglądem sytuacji, szybkością (!) kondycją i wreszcie precyzyjnymi strzałami. Szołtysik był nominalnym pomocnikiem, ale często, z dużym powodzeniem, występował w roli napastnika. Swą świetną grę ukoronował wyrównującym golem.

Sam mecz zaczął się dramatycz­nie. Już w 1 min. Lato znalazł się w pozycji sam na sam z Fische­rem i górnicy tylko desperac­kiemu wślizgowi w wykonaniu swego bramkarza zawdzięczają, iż nie utracili wówczas bramki. W kontrataku Szarmach energicznie przebił się przez mielecką defen­sywę, lecz w decydującym mo­mencie stracił kontakt z piłką. W 12 min. pokazową akcją mielczan przerwał Szołtysik, który odebrał piłkę Lacie gdy ten składał się do strzału. W minutę później wi­downia powstała z miejsc. Kapi­talne zagranie Szarmacha przejął na głowę Szołtysik, z3m.strze­lił, lecz Kukla ryzykancką paradą zagrodził piłce drogę do statki. Napór zabrzan nie ustawał, w 17 min. Szarmach „wykołował” nie­mal w miejscu 2 mieleckich defensorów, nadbiegł. trzeci i bez pardonu ściął z nóg zabrzańskiego napastnika. Karny? Nie, arbiter nie przerwał gry i chyba dla wy­równania rachunku nie uczynił tego również w 31 min., kiedy to wybiegającego z piłką na wolną pozycję w obrębie „16” Grzegorza Latę zatrzymał za koszulkę Gorzawski!

Mało dotychczas widoczny Domarski zdecydował się w 39 min. na solowy rajd. Przechwycił pił­kę niemal na środkowej linii bo­iska, gnał z nią przed siebie w ar­tyście Wieczorka i Studziżby. Obrońcy Górnika liczyli na podanie do Laty, a tymczasem Domarski strzelił silnie po ziemi i Fischer nie zdołał zatrzymać piłki. Nieco wcześniej pięknym strzałem z wo­leja popisał się Szołtysik, ale Ku­kla zdołał sparować piłkę w pole. Po przerwie mielczanie początko­wo mocno nacierali, długie poda­nia Kasperczaka mijały jednak Latę, na lewej flance Stali wy­raźnie brakowało Karasia. Kasperczak zresztą z minuty na minu­tę tracił siły, Lato pozbywał się animuszu, a Domarski wikłał się w indywidualne pojedynki z za brzanami. W 60 min. pod bramką Stali powstało olbrzymie zamieszanie, kolejno strzelali Lazuro­wicz, Gzil i Szarmach, wreszcie z prawej strony Szołtysik precy­zyjnym strzałem pokonał Kuklę.

Remisując w Zabrzu Stal spra­wiała wrażenie zadowolonej ze zdobycia punktu. Mielczanie byli zespołem bardziej niż Górnik wyrównanym, ale nie tak bojo­wym jak w ostatnich meczach li­gowych. Niezbyt pewną linię obrony często musieli wspierać po­mocnicy. Musiało się to odbić na grze Laty i Domarskiego. Górnik miał kilka wyraźnie słabych punktów, druga linia to wyłącznie Szołtysik. Osamotniony Szarmach starał się jak mógł by w końcu zrezygnować z wysiłków przełamania w pojedynkę defensywy Sta­li. W sumie widownia była świad­kiem szybkiego, emocjonującego pojedynku, nie stojącego jednak na najwyższym poziomie.

Jan Fiszer, Sport nr 180 z 15 września 1975 r.