14.03.1965 - Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 1:3
14 marca 1965 Puchar Polski 1964/65, 1/4 finału |
Śląsk Wrocław | 1:3 (0:1) | Górnik Zabrze | Wrocław Sędzia: Stanisław Lazarowicz (Poznań) Widzów: 30 000 |
Śpiewok 58 |
0:1 0:2 1:2 1:3 |
Wilczek 32 Wilczek 52 Pol 85 | ||
Brol Brzoza Siegert Rainer Kuchta Władysław Żmuda Majnusz Kazimierski Krzywoń Stachuła Śpiewok Kulik |
SKŁADY | Hubert Kostka Waldemar Słomiany Stanisław Oślizło Edward Olszówka Stefan Florenski Zygfryd Szołtysik Jan Kowalski Joachim Czok Erwin Wilczek Ernest Pol Roman Lentner | ||
Trener: Ferenc Farsang |
Relacje
Sport
Zabrzanie mierzą w podwójny cel
Wrocław. Ćwierćfinałowy mecz o Puchar Polski rozegrany na Stadionie Olimpijskim przy pięknej słonecznej pogodzie wywołał w stolicy Dolnego Śląska bardzo duże zainteresowanie. Spragnieni futbolu kibice tłumnie ciągnęli w kierunku stadionu, chcąc ujrzeć w akcji najlepszą klubową jedenastkę kraju i na jej tle sprawdzić umiejętności młodej, niezbyt jeszcze doświadczonej drużyny Śląska. Obie strony nie wystąpiły jednak w najlepszych składach. Zabrzanie grali bez chorego Lubańskiego i Musiałka, co niewątpliwie wpłynęło na mniejszą skuteczność w linii ataku. W zespole gospodarzy zabrakło obrońcy Poręby, który po skończeniu służby wojskowej nie uzyskał jeszcze zwolnienia z Bielawianki, a także zawieszonego przez klub za brak dyscypliny Czarneckiego. Ponadto trener Giergiel nie zdecydował się na wystawienie nowo pozyskanego prawoskrzydłowego Świerniaka.
Piłkarzami nr 1 na boisku byli Szołtysik i Brol. Mały zabrzanin zagrał bardzo dobry mecz, świetnie spełniał rolę rozgrywającego, był zawsze tam, gdzie wymagała tego sytuacja. Znakomicie reżyserował akcje ofensywne i często przychodził z pomocą swym kolegom w obronie. Bramkarz Śląska natomiast wykazał u progu sezonu formę predestynującą go do kadry. Grał niemal bezbłędnie wielokrotnie interweniował w trudnych sytuacjach, ratował swą drużynę skutecznymi ryzykanckimi wybiegami z bramki. Dla doświadczonych napastników Górnika stanowił bardzo trudną przeszkodę. Trzy razy piłka wprawdzie wylądowała w jego bramce, lecz nie ponosi za to najmniejszej winy.
Górnicy nie rozwinęli wczoraj skrzydeł bo nie mieli… skrzydłowych z prawdziwego zdarzenia. Pauzujący długo po kontuzji Lentner poza szybkością nie wykazywał innych walorów, a Czok miał jedynie okresy poprawnej gry. Najbardziej skutecznym napastnikiem był Wilczek. Bombardier Ernest Pol wykazał niezłą formę, lecz nie zawsze potrafił dobrze nastawić swój celownik. Nieustępliwie grali obrońcy. W tej linii, jak zwykle przodował Oślizło. Kostka był stosunkowo mało zatrudniony.
W Śląsku poza bramkarzem Brolem trzeba pochwalić Siegerta i Kuchtę, którzy wielokrotnie rozbijali falowe natarcia przeciwników. Nieźle wypadł debiut prawego obrońcy Brzozy. W pierwszej linii pracowitością wyróżniał się zdobywca bramki Śpiewok. Okresy dobrej gry mieli Stachura i Krzywoń.
Przebiegu meczu nie będziemy dokładnie relacjonować, ale warto odnotować w telegraficznym skrócie najciekawsze momenty: 12 minuta – Wilczek strzela obok pustej bramki. 22 minuta – strzał Śpiewoka mija nieznacznie cel. 30 minuta – Pol strzela z wolnego z 16 m obok „muru” gospodarzy, jednak Brol w pięknym stylu broni. 33 minuta – popisowe zagranie Pola z Wilczkiem i piłka trafiła w słupek wpadając do siatki. 44 minuta – atak Śląska prawą stroną, strzał Śpiewoka przechodzi ponad poprzeczką. 53 minuta – błyskawiczna akcja górników Pol – Czok – Wilczek i 2:0. 57 minuta – zamieszanie pod bramką Górnika. Stachuła wyłuskuje piłkę obrońcom, przerzuca do Śpiewoka, a ten zmusza Kostkę do kapitulacji. 65 minuta – stoper Śląska Siegert głową wybija piłkę niemal z linii bramkowej. 66 minuta – solowy rajd Lentnera i skuteczny wybieg Brola. 76 minuta - „główkę” Pola bramkarz wrocławski przerzuca nad poprzeczkę. 80 minuta – Stachuła nie wykorzystuje okazji strzelenia… wyrównującej bramki. 81 minuta – silny strzał Pola sparował Brol ale poprawka Ernesta była niezawodna.
Mecz wrocławski stał na przeciętnym poziomie, okresami gra była ospała. Górnicy prowadząc 2:0, nie wysilali się zbytnio, a Śląsk nie był w stanie sforsować ich defensywy. Dopiero od momentu strzelenia bramki przez Śpiewoka gra się ożywiła. Na wyrównanie strat ambitnej drużynie wrocławskiej zabrakło już sił i umiejętności, a mistrzowie Polski udokumentowali swą wyższość trzecią bramką.
T.Dol., Sport nr 31 z dnia 15.03.1965 r.