14.05.1997 - Hutnik Kraków - Górnik Zabrze 2:0
14 maja 1997 (środa) 1. liga 1996/97, 31. kolejka |
Hutnik Kraków | 2:0 (1:0) | Górnik Zabrze | Kraków, Stadion Suche Stawy Sędzia: Zygmunt Ziober (Przemyśl) Widzów: 1 500 |
Kaliszan 45 Adamczyk 49 k |
1:0 2:0 |
|||
Kaliszan, Prokop, Domarski | Gorszkow, Bonk, Szemoński | |||
(1-3-5-2) Siergiej Szypowski Arkadiusz Kaliszan Artur Prokop Krzysztof Duda Mariusz Wawrów Wojciech Ozimek Grzegorz Motyka Krzysztof Hajduk Andrzej Zięba (75 Careca) Rafał Domarski (46 Michał Stolarz) Waldemar Adamczyk |
SKŁADY | (1-3-5-2) Dariusz Klytta Marek Piotrowicz Grzegorz Lekki Łukasz Gorszkow Piotr Gruszka Dariusz Dźwigała Maciej Krzętowski (34 Grzegorz Bonk) Mieczysław Agafon Arkadiusz Matejko (53 Andrzej Orzeszek) Marcin Kuźba (46 Piotr Rocki) Marek Szemoński | ||
Trener: Władysław Łach | Trener: Henryk Apostel |
Relacje
Sport
Przeszli obok...
Dla zespołu krakowskiego Hutnika był to mecz „o wszystko”. Tylko zwycięstwo dawało krakowskiej drużynie szansę wydostania się ze strefy spadkowej. Podopieczni trenera Władysława Łacha doskonale zdawali sobie z tego sprawę i już w I połowie podyktowali swoje warunki gry, oddając na bramkę gości aż 9 celnych strzałów. Inna sprawa, że natrafili na bardzo słabo dysponowanego rywala, który po prostu przeszedł obok meczu. Wystarczy tylko dodać, że zespół Górnika oddał w trakcie meczu zaledwie jeden celny strzał na bramkę, a dopiero w ostatniej minucie, po główce Orzeszka, piłka odbiła się od słupka.
Od pierwszych minut stroną atakującą była drużyna Hutnika, która starała się stworzyć zagrożenie pod bramką rywali. Już w 14 min na polu karnym został sfaulowany Hajduk (przez Gorszkowa), ale słabo prowadzący mecz sędzia Zygmunt Ziober nie dopatrzył się przewinienia, co spotkało się z burzliwą reakcją widowni. W 21 min Motyka zza linii pola karnego strzelił obok słupka. 2 min później na bramkę gości strzelali: Kaliszan i Motyka, ale piłka odbijała się od nóg obrońców Górnika. Do przepychanek doszło w 25 min, kiedy to Dźwigała w sposób bezpardonowy sfaulował Kaliszana, a poszkodowany uderzył go ręką w twarz. Tu znowu była dziwna reakcja arbitra, bowiem na faul zawodnika Górnika przymknął oko, natomiast Kaliszanowi pokazał tylko żółtą kartkę, zamiast usunąć go z boiska. Emocjonujący przebieg miała końcówka I połowy. Hutnicy podkręcili tempo i oddali kilka groźnych strzałów na bramkę gości. W 41 min po dośrodkowaniu Wawrowa bramkarz gości wybił piłkę na róg, a chwilę później, po mocnym uderzeniu Motyki z odległości 30 m, wypiąstkował piłkę przed siebie. Z kolei w 43 min Zięba prostopadłym podaniem obsłużył Adamczyka, a ten strzelił zbyt lekko - w ręce bramkarza gości. Ofensywne poczynania drużyny krakowskiej zostały uwieńczone „bramką do szatni". Kaliszan zgrał piłkę głową do Adamczyka, ten wycofał ją, ponownie dopadł jej Kaliszan i mocnym strzałem nie dał szans obrony bramkarzowi gości.
Tuż po przerwie już pierwsza akcja ofensywna Hutnika zakończyła się powodzeniem. W 48 min Piotrowicz sfaulował na polu karnym Stolarza, a podyktowaną „11" pewnie wykorzystał Adamczyk. W 4 min później, po rzucie rożnym, Adamczyk posłał piłkę nad poprzeczką. Zespół gości dopiero pierwsze zagrożenie stworzył w 65 min, kiedy to Gorszkow zacentrował na pole karne, ale główkującego Orzeszka sprytnie uprzedził Szypowski. Chwilę później Zięba wycofał piłkę do Adamczyka, a ten z odległości 18 m posłał ją nad poprzeczkę. Zespół Górnika do końca meczu grał wręcz słabo i dopiero w ostatnich sekundach po rzucie rożnym wykonywanym przez Agafona, do główki wyskoczył Orzeszek, piłka odbiła się od słupka i wyszła w pole.
Mariusz WAWRÓW: - Zagraliśmy dzisiaj z dużym zaangażowaniem, bowiem zdawaliśmy sobie sprawę, że tylko urządza nas zwycięstwo. Podjęliśmy ostrą, nieustępliwą walkę, nieźle wychodziła nam gra z kontrataku. To zwycięstwo z pewnością bardzo podbudowało nas psychicznie.
Władysław ŁACH: - Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę przed rozpoczęciem meczu, że mamy przysłowiowy „nóż na gardle". Obawiałem się, że po dalekiej podróży i porażce w Olsztynie, nasz zespół zdoła się zmobilizować. Zagraliśmy nieźle, zwłaszcza w I połowie, kiedy oddaliśmy sporo strzałów na bramkę gości. Widząc naszą dobrą grę publiczność ożyła na stadionie na Suchych Stawach. Po zmianie stron, prowadząc 2-0, graliśmy wyrachowany futbol i to nam przyniosło bezcenne punkty.
Henryk APOSTEL: - Uważam, że zespół Górnika rozegrał beznadziejnie słaby mecz i wszyscy nasi zawodnicy wypadli poniżej oczekiwań. Mam nieco zastrzeżeń do pracy sędziego. W I połowie powinien pokazać czerwoną kartkę Arkadiuszowi Kaliszanowi. Uważam też, że rzut karny był nieco pochopny.
Wojciech Gorczyca, Sport nr 94 z dnia 15.05.1997 r.