14.09.1957 - Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze 0:1
14 września 1957 1.liga 1957, 18. kolejka |
Lechia Gdańsk | 0:1 (0:0) | Górnik Zabrze | Gdańsk, stadion Lechii Sędzia: Prącik Widzów: 15 000 |
0:1 | Jankowski 79 | |||
Henryk Gronowski Hubert Kusz Roman Korynt Janusz Kupcewicz Zygmunt Gross Jerzy Kaleta Zygmunt Gadecki Jerzy Czubała Robert Gronowski Czesław Nowicki Henryk Wieczorkowski |
SKŁADY | Józef Kaczmarczyk Antoni Franosz Stefan Florenski Henryk Hajduk Ginter Gawlik Marian Olejnik Henryk Szalecki Manfred Fojcik Edward Jankowski Henryk Czech Roman Lentner | ||
Trener: Tadeusz Foryś | Trener: Zoltán Opata |
Relacja
Przegląd Sportowy
Najlepszy na boisku Roman Korynt sprawcą przegranej Lechii
Gdańska Lechia straciła nie tylko po raz pierwszy w tegorocznych rozgrywkach ligowych 2 punkty na własnym boisku, lecz również pierwszą bramkę. Autorem tego był... Korynt, choć zadziwił w meczu z Górnikiem dobrą formą i napastnicy zabrscy mieli z Jego powodu w Gdańsku wyjątkowo „ciężkie życie”. Pozostałości po kontuzji znikły i Korynt powraca do formy z wiosny, lecz właśnie na skutek błędu tego dobrego snajpera, Lechia przegrała z Górnikiem.
Korynt znajdując się z piłką ponad trzydzieści metrów od bramki, naciskany przez Jankowskiego zdecydował się na posłanie jej własnemu bramkarzowi. Kiks i... do wolno toczącej się piłki wyskoczył Jankowski ubiegając wybieg Gronowskiego. Słabym raczej podaniem, niż strzałem Jankowski skierował piłkę do statki nie pomogła rozpaczliwa pogoń za piłką Korynta i Gronowskiego.
A z poprzedniego przebiegu gry wyglądało, że goście pogodzili się z myślą wywiezienia z trudnego gdańskiego terenu tylko jednego punktu. Zasadniczo, mecz był pokazem dobrej gry defensywy, z tym, że o ile Górnik miał dobrych zasadniczo wszystkich obrońców, o tyle w Lechii, poza dobrze broniącym Gronowskim, w obronie grała tylko dwójka – Korynt i Kusz. Kupcewicz był słaby i raz po raz stwarzał niebezpieczne sytuacje pod własną bramką, nie rezygnując przy tym z faulowania. Tak więc cały ciężar obrony, przed szybkimi napastnikami Górnika spadł zasadniczo na barki Korynta, który dwoił się i troił, skutecznie rozbijając wszelkie ataki gości. M. in. Korynt „unieszkodliwił” prawie zupełnie Lentnera.
W ataku Lechii „zabrakło” właściwie jednego zawodnika, gdyż pomocnik Czubała czuł się w roli łącznika „bardzo nieswojo”. Był on też jednym z najsłabszych zawodników na boisku. Z pozostałej czwórki najlepiej może wypadł Nowicki, a sekundowali mu dobrze Gadecki i Wieczorkowski. W Górniku poza dobrze spisującą się obroną oraz Olejnikiem w pomocy, w ataku wyjątkową ruchliwością wykazał się Fojcik. Lentner był mało widoczny i z trudem udawało mu się czasem uwolnić spod opieki kusza czy Korynta. Czech raczej trzymał się tyłów, starając się wiązać akcje defensywy z atakiem. Jankowski na ogół nieźle wywiązał się z roli kierownika napadu, a bramka jaką zdobył jak już wspomniano „zasługą” przed wszystkim Korynta.
Kilka słów należy się bramkarzowi Lechii. Gronowski miał w niedzielnym meczu sporo do roboty. Chyba już dawno na boisku gdańskim nie widziano go tak często zatrudnionego. Większość jego interwencji było bardzo pewnych a kilkakrotnie ratował swój zespół od pewnej zdawałoby się utraty bramki.
Przegląd Sportowy nr 75, 24 czerwca 1956
Linki zewnętrzne
- Przegląd Sportowy nr 141 (1430) (djvu)]