14.10.1981 - Lech Poznań - Górnik Zabrze 0:0
14 października 1981 (środa), godzina 15:00 1. liga 1981/82, 10. kolejka |
Lech Poznań | 0:0 | Górnik Zabrze | Poznań Sędzia: Janusz Eksztajn (Warszawa) Widzów: 6 000 |
Zalastowicz | ||||
Piotr Mowlik Krzysztof Pawlak Józef Szewczyk Janusz Małek Hieronim Barczak Andrzej Strugarek (46 Marek Skurczyński) Bogusław Oblewski Józef Adamiec Jerzy Kasalik (67 Piotr Grobelny) Marek Plata Mariusz Niewiadomski |
SKŁADY | Aleksander Famuła Bogdan Gunia Tadeusz Dolny Werner Leśnik Marian Zalastowicz Krzysztof Szwezig Waldemar Matysik Eugeniusz Tomala (87 Piotr Pfeifer) Leszek Brzeziński Edward Socha Hubert Fait (62 Henryk Zimkowski) | ||
Trener: Wojciech Łazarek | Trener: Zdzisław Podedworny |
Relacja
Sport
Famuła w roli głównej
POZNAŃ: Mimo eksponowanej pozycji gości w tabeli, w Poznaniu bardzo liczono wczoraj na zwycięstwo Lecha. Wszelkie obiektywne teksty w przerwie rozgrywek wskazywały, że kolejarze są właściwie przygotowani do sezonu. Dodatkowo optymizmem natchnął kibiców wynik meczu w minionym tygodniu. Lech pokonał w Cottbus tamtejszy I-ligowy Energie aż 5-0 (!). Dawało to nadzieję na bramki. Nic z tego. Nasza liga rządzi się swoimi prawami. Mimo dużej, a chwilami przygniatającej przewagi gospodarzy górnicy wywieźli z boiska przy ul. Bułgarskiej jeden punkt. Trudno twierdzić, że lechici nie grali z pasją, że nie walczyli o zwycięstwo do końca. Przeciwnie. Atakowali niemal non stop, spychając zabrzan do defensywy, choć chcieli oni prowadzić grę otwartą i próbowali kontratakować. Na to ostatnie Lech pozwalał im bardzo rzadko. Zgodnie z oczekiwaniami miejscowych kibiców mecz rozpoczął się od falowych ataków gospodarzy. W 12 minucie było już... 5-0 dla Lecha, ale w kornerach. Właśnie chyba w tej 12 minucie byliśmy świadkami najbardziej dramatycznego zdarzenia. Po dobrze wykonanym rogu Pawlak strzelił celnie i silnie z woleja, ale zasłonięty Famuła bronił instynktownie i skutecznie. W 19 minucie Adamiec nieco lepszy wczoraj niż w poprzednich występach w Lechu, główkował do pustej bramki spoza pola karnego, ale piłka przeszła minimalnie nad poprzeczką. O przewadze kolejarzy niech świadczy fakt, że pierwszy strzał ze strony gości – w dodatku niecelny – zanotowaliśmy dopiero w 29 minucie (Leśnik). Druga połowa była w sumie żywsza, ciekawsza i toczyła się w szybszym tempie. Przez dwadzieścia parę minut lechici prawie nie opuszczali przedpola bramki Famuły. Mimo tak znacznej przewagi sytuacji do zdobycia goli poznaniacy mieli niewiele. Najlepsze z nich: w 48 minucie dośrodkowanie Niewiadomskiego, które omal nie zaskoczyło Famuły, później dwa wolne i w 63 minucie kiedy to Oblewski strzelił z bliska obok słupka. W końcówce 2-3 akcje zaczepne przeprowadził Górnik. Ich inicjatorem był Brzeziński, ale i one nie przyniosły zmiany rezultatu. Biorąc pod uwagę przebieg całego spotkania Lech zasłużył przynajmniej na skromne zwycięstwo. Zawodnikiem nr 1 na boisku był Aleksander Famuła. Bardzo dobrze się ustawiał przy licznych rogach (13-4 dla Lecha), pewnie wyłapywał strzały z dalszych odległości. Na przyzwoitym ligowym poziomie zagrał Matysik. Jednego z bohaterów lipskiej wiktorii przyjęto w Poznaniu bardzo ciepło. Wyróżnił się pracowity i waleczny Szwezig. Lech być może mimo wszystko wygrałby, gdyby wszyscy jego zawodnicy walczyli z takim zębem jak zaliczający się do seniorów poznańskiej jedenastki Szewczyk i Barczak.
ANDRZEJ KUCZYŃSKI, Sport Nr 191 (6028), Czwartek 15 października 1981 r.