15.04.1970 - Górnik Zabrze - AS Roma 2:2 pd.

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
15 kwietnia 1970
Puchar Zdobywców Pucharów 1969/70, rewanż 1/2 finału
Górnik Zabrze 2:2 pd. (0:1, 1:1, 2:1) AS Roma Chorzów, Stadion Śląski
Sędzia: Ortiz de Mendebil (Hiszpania)
Widzów: 90 000
Herb.gif HerbASRoma.gif

Lubański 90 k
Lubański 93
0:1
1:1
2:1
2:2
Capello 9k


Scarati 120
Hubert Kostka
Rainer Kuchta
Stanisław Oślizło
Jerzy Gorgoń
Henryk Latocha
Erwin Wilczek
Alojzy Deja (Władysław Szaryński)
Alfred Olek
Zygfryd Szołtysik
Włodzimierz Lubański
Jan Banaś
SKŁADY Alberto Ginulfi
Aldo Bet
Francesco Scaratti
Sergio Santarini
Luciano Spinosi
Elvio Salvori
Fabio Capello
Walter Franzot
Renato Cappellini (Giorgio Braglia)
Fausto Landini
Joaquin Peiro (Giacomo La Rosa)
Trener: Michał Matyas Trener: Helenio Herrera
Bilet meczowy.
Inna wersja biletu.
Program meczowy.

Relacja

Mecz rewanżowy półfinału PZP między Górnikiem a Romą spotkał się z ogromnym zainteresowaniem kibiców. Już na ponad tydzień przed spotkaniem organizatorzy mieli zamówienia na ponad 200 tysięcy biletów, podczas gdy na Stadionie Śląskim mogło zasiąść jedynie niewiele ponad 80 tysięcy szczęśliwców. Sami kibice klubu z Rzymy zarezerwowali 2 500 biletów.

Piłkarze Górnika koili nerwy przed meczem w Świerklańcu. Aby zapomnieć o czekającym ich wyzwaniu trener Matyas zapędzał ich do gry w bilarda oraz brydża. Ze względu jednak na brak odpowiednich boisk na treningi drużyna musiała wracać do Zabrza.

Los wyreżyserował widowisko, w którym jak w wielkim dramacie chwile radości przeplatały się z momentami niepewności i rozczarowania. Już w 10 minucie w zupełnie niegroźnej sytuacji Salvori został przypadkowo sfaulowany na polu karnym przez Kuchtę. Hiszpański arbiter podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł Capello. Bramkarz Górnika wyczuł intencje przeciwnika, odbił piłkę, ale tak nieszczęśliwie, ze Capello znów stał się jej posiadaczem. Dobitka okazała się celna.

Od tej pory goście, którzy i tak grali tylko dwójką w napadzie coraz więcej uwagi poświęcali defensywie. Po przerwie w ataku został tylko Cappelini, pozostała dziesiątka miała uniemożliwić Górnikowi zdobycie bramki.

Okazało się, że wieści o tym, że podopieczni Helenio Herrery do perfekcji opanowali sztukę brony są w pełni prawdziwe. Piątka– bo tylu „etatowych” obrońców miała Roma niezbyt często dopuszczała zabrzan do wyrobienia sobie sytuacji bramkowych.

Włoski mur wstrzymywał napór Grników do 89 minuty, kiedy Salvori sfaulował Gorgonia. Faul popełniony został zresztą w tym samym miejscu, na którym dopuścił się przewinienia Kuchta. Ortis de Mendebil, mimo sprzeciwu Włochów, podyktował jedenastkę. W pełni słuszna decyzja wymagała jednak od sędziego dużej odwagi. Po chwili konsultacji z kolegami do ustawionej na 11 metrze piłki zbliżył się Lubański. Na stadionie cisza i zdenerwowanie. Wielu widzów nie wytrzymało napięcia i schowało głowy w dłonie. Nie chcieli patrzeć, bali się zobaczyć krach marzeń. Lubański strzelił jednak nie do obrony. Ginulfi, który tak świetnie spisywał się w wielu poprzednich sytuacjach nie wytrzymał napięcia i przestał nad sobą panować. Rzucił się na ziemię krzycząc coś załamującym się głosem. W naszym obozie zapanowała nieopisana radość. Nikt już przecież nie wierzył, że przed końcem meczu zabrzanie zdołają wyrównać.

Dogrywka. Rozpędzony Górnik dalej atakuje non stop, zaś Włosi, zszokowani utratą bramki graą w dalszym ciągu w defensywie. Nie mogą oni przejść do ataku gdyż zabrzanie im na to nie pozwalają. W 4 minucie dogrywki Lubański znów przypomniał o swojej wielkiej klasie. Prawie z samej linii autowej, z niezwykle trudnego kąta zdobył bramkę. Nie można opisać tego, co się po tej bramce działo na stadionie.

Górnik prowadził 2:1 i przeważał. Włosi byli zupełnie zniechęceni. Byli więc zabrzanie jedną nogą w finale. Wydawało się, że wystarczy zrobić krok, aby stanąć tam obiema nogami. Tymczasem Górnik zrobił krok do tyłu. Im było bliżej końca meczu, tym bardziej malała energia zabrzan. Rzadziej atakowali starając się jak najdłużej utrzymać piłkę, licząc, że czas będzie szybszy od napastników Romy. To był niewątpliwie błąd, wynikający jednak chyba z braku sił. Na 25 sekund przed końcem meczu Scaratti z odległości ponad 20 metrów zaskoczył Kostkę. Bramkarz Górnika nie miał szans na skuteczną interwencję.

Tak się skończył ten najbardziej dramatyczny mecz w historii obu klubów, mecz, który na zawsze utrwalił się w pamięci jego obserwatorów.

Źródła

  • Przegląd Sportowy z 6.04.1970r
  • Sport z 15.04.1970r
  • Przegląd Sportowy z 16.04.1970r