15.08.1981 - Górnik Zabrze - Widzew Łódź 4:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
15 sierpnia 1981
1. liga 1981/82, 2. kolejka
Górnik Zabrze 4:0 (1:0) Widzew Łódź Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Roman Kostrzewski (Bydgoszcz)
Widzów: 12 000
Herb.gif HerbWidzewLodz.gif
Gunia 2 g
Pałasz 64
Matysik 73
Matysik 88 k
1:0
2:0
3:0
4:0
Yellow card.gif Romke, Surlit
(1-4-3-3)
Aleksander Famuła
Bogdan Gunia
Werner Leśnik
Tadeusz Dolny
Adam Ossowski
Krzysztof Szwezig
Waldemar Matysik
Erwin Koźlik
Edward Socha
Andrzej Pałasz
Leszek Brzeziński
SKŁADY (1-4-4-2)
Józef Młynarczyk
Piotr Romke
Jan Jeżewski (Edward Lonka)
Władysław Żmuda
Andrzej Możejko (Piotr Mierzwiński)
Mirosław Tłokiński
Krzysztof Surlit
Zbigniew Boniek
Zdzisław Rozborski
Mirosław Sajewicz
Włodzimierz Smolarek
Trener: Zdzisław Podedworny Trener: Władysław Żmuda

Relacja

Sport

Lodowata kąpiel mistrza

ZABRZE. Piłkarze Górnika sprawili olbrzymią niespodziankę opinii publicznej, widzom na stadionie a przede wszystkim zespołowi mistrza Polski – Widzewowi. Łodzianie zapewne liczyli się z oporem rywala, ale świadomi własnych – wszak niebagatelnych atutów – rozpoczęli „na luzie”. Wystarczyły dwie minuty braku koncentracji i gospodarze prowadzili 1 – 0! Akcja Górnika rozwinęła się prawą stroną, przy czym w głównej roli wystąpił obrońca Gunia. W pozycji sam na sam z Młynarczykiem Gunia wybrał strzał głową, co kompletnie zdezorientowało bramkarza Widzewa. Prowadzenie nie zwiastowało jeszcze pogromu gości, choć w ich szeregach coraz bardziej widoczne było zdenerwowanie. Uwidaczniała się również słaba dyspozycja kilku podstawowych ogniw drużyny, zwłaszcza Tłokińskiego i Surlita, a przede wszystkim duetu napastników: Sajewicz, Smolarek. Pierwszy okazał się jednodniowym liderem (w klasyfikacji „ZB” - przyp. Autora), drugi jakoś nie potrafił znaleźć sobie miejsca na boisku. W defensywie zdarzały się nieporozumienia, tylko Żmuda starał się jak mógł panować nad sytuacją. W 33 min. nawet on mógł nie pomóc, na szczęście dla Widzewa znakomitym refleksem popisał się Młynarczyk. Oto z narożnika pola karnego strzelał – a uprzednio świetnie markował podanie – Socha. Był to strzał chytry, silny, mierzony w samo okienko. Widzew dążył do stłamszenia przeciwnika tempem, lecz górnicy podjęli rękawicę i z każdą minutą sami podkręcali szybkość akcji coraz to nękając Młynarczyka strzałami z dalszej odległości. Tuż przed przerwą po świetnej dynamicznej akcji prawą stroną na wolnej pozycji znalazł się Szwezig, który miał przed sobą jedynie Żmudę. Stoper Widzewa sfaulował rozpędzonego pomocnika Górnika – lecz bydgoski arbiter nie wstrzymał akcji. Widać przestraszył się świadomości, iż karny mógłby w tym momencie gry przesądzić sprawę na korzyść zabrzan. Po przerwie w Widzewie ujrzeliśmy Lonkę, byłego piłkarza bytomskiej Polonii. Jego debiut przeszedł zupełnie nie zauważony. Dwie żółte kartki dla Romkego i Surlita nieco uspokoiły łodzian lecz nie na tyle by całkowicie spasowali. Za wszelką cenę próbowali odrobić jednobramkową stratę, jednak nic z tego nie wyszło. Ba, straty powiększyły się do czterech bramek! Górnik grał coraz lepiej i rychło całkowicie opanował sytuację. Dynamicznymi akcjami popisywał się zwłaszcza Socha, którego dośrodkowania całkowicie demontowały łódzką defensywę. Tak było w 64 min. przy czym kropkę nad „i” postawił Pałasz. Dwa ostatnie kwadranse to świetny popis bezsprzecznie najlepszego piłkarza na boisku – WALDEMARA MATYSIKA. Był on w nieustannym ruchu, rozbijał ataki łodzian na przedpolu bramki Famuły, lecz także w środku pola – zwłaszcza te inicjowane przez Bońka. Trzecia bramka dla Górnika padła po dynamicznym przeboju Matysika, czwartą zdobył on z karnego. W obrębie „16” łodzian Brzeziński przedryblował trzech łódzkich obrońców na czwartym się potknął. Strzał Matysika z 11 m był dla Młynarczyka nie do obrony. W Górniku nie było słabych punktów, w Widzewie aż za wiele. Wyłania się pytanie: czy 0 – 4 w Zabrzu to jednorazowa „wpadka” mistrza czy też zapowiedź pasma niepowodzeń? Tak czy inaczej mistrz Polski rozczarował natomiast Górnik pokazał się z jak najlepszej strony.

JAN FISZER, Sport Nr 148 (5985), Poniedziałek 17 sierpnia 1981 r.