15.08.1987 - Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 3:1
15 sierpnia 1987 (sobota), godzina 18:00 1. liga 1987/88, 2. kolejka |
Pogoń Szczecin | 3:1 (2:0) | Górnik Zabrze | Szczecin, stadion Pogoni Sędzia: Kazimierz Mikołajewski (Płock) Widzów: 14 000 |
Cyzio 13 Leśniak 27 Leśniak 77 |
1:0 2:0 2:1 3:1 |
Klemenz 46 | ||
Hawrylewicz | Komornicki, Klemenz, Grembocki, Kostrzewa | |||
(1-4-4-2) Marek Szczech Mariusz Kuras Jerzy Sokołowski Andrzej Miązek Krzysztof Urbanowicz Jacek Cyzio Adam Benesz Marek Ostrowski Jacek Krzysztolik Jerzy Hawrylewicz Marek Leśniak |
SKŁADY | (1-4-4-2) Józef Wandzik Jacek Grembocki Józef Dankowski Werner Leśnik (72 Ryszard Cyroń) Marek Kostrzewa Marek Majka Ryszard Komornicki Joachim Klemenz Andrzej Iwan Krzysztof Baran Jan Urban | ||
Trener: Jan Jucha | Trener: Marcin Bochynek |
Dodatkowe informacje
- Według innego źródła widzów ok. 12 000.
Relacja
Sport
Mecz - marzenie
14 tysięcy szczecinian mimo kiepskiej pogody zasiadło na trybunach stadionu przy ulicy Twardowskiego, by znaleźć odpowiedź na pytanie co się stało z zespołem wicemistrzów Polski, który przegrał w Łodzi za 3 punkty. Odpowiedzi nie tylko nie uzyskało, ale obraz się wręcz zaciemnił. Zobaczyli bowiem bojową, odważną drużynę, która "samemu" mistrzowi podyktowała warunki gry. Ostra kanonada rozpoczęła się już w pierwszych minutach. Najpierw z daleka próbowali strzelać Urbanowicz i Ostrowski, ale obaj uczynili to niecelnie. W 13 min. Benesz dokładnym podaniem uruchomił Leśniaka, który wyłożył piłkę Cyziowi, a ten z bliskiej odległości nie dał żadnych szans Wandzikowi. Pierwszy atak gości odnotowaliśmy w 17 minucie, kiedy to po rogu Leśnik pięknie płasko strzelił w lewy róg bramki Szczecha, szczecinianin jednak pewnie obronił. W 2 minuty później, po atomowym uderzeniu z wolnego Ostrowskiego piłka przeszła tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. W 25 minucie goście mieli dobrą okazję do wyrównania. Po ładnej akcji Majka – Iwan ten ostatni blokowany przez Kurasa nie zdołał dojść do główki. W odpowiedzi Urbanowicz zaadresował dalekie podanie do Leśniaka, a ten po kilkunastometrowym rajdzie wyczekał aż z bramki wybiegnie Wandzik i ze stoickim spokojem posłał piłkę do siatki. W 31 minucie bardzo silnie strzelił Komornicki, tak że Szczech musiał ratować się odbiciem piłki. Chwilę potem za brzydki złośliwy faul na Leśniaku Komornicki otrzymał żółtą kartkę.
Po przerwie Pogoń rozpoczęła mecz na stojąco, co natychmiast wykorzystali goście. Kostrzewa precyzyjnie dośrodkował do Klemenza, a ten z najbliższej odległości zmniejszył rozmiary porażki. W 56 minucie Ostrowski dalekim podaniem posłał piłkę do Leśniaka, ten ograł zabrskich obrońców i silnie strzelił z ostrego kąta. Gdyby podał stojącemu na wolnej pozycji Hawrylewiczowi lub Ostrowskiemu – musiałaby paść trzecia bramka. W tym okresie na krótko przewagę uzyskali goście. Niewiele brakowało by w 79 minucie zdobyli kolejną bramkę. Po akcji Kostrzewa – Komornicki ten ostatni pięknym strzałem zmusił Szczecha do wykazania pełni swych umiejętności. W 77 minucie Benesz wrzucił piłkę Cyziowi, ten wychodząc ze środka boiska – znalazł się sam na sam z Wandzikiem i będąc w idealnej sytuacji – mógł strzelać, lecz widząc nadbiegającego Leśniaka - podał królowi strzelców minionego sezonu, który już tylko dopełnił formalności. W kilka minut później, po strzale Cyzia od utraty bramki górników uratował Grembocki, który jako ostatnia instancja wybił piłkę z linii bramkowej. W 85 minucie wydawało się, że będzie zwycięstwo za trzy punkty. Po akcji Ostrowskiego i błędzie Dankowskiego, Hawrylewicz przejął piłkę w powietrzu i z półwoleja posłał ją w słupek.
Chcielibyśmy oglądać więcej takich spotkań, co nie znaczy, że wszystko było doskonałe – powiedział trener Marcin Bochynek. - Moim zdaniem pierwsza bramka padła ze spalonego. Pogoń odniosła zasłużone zwycięstwo. W moim zespole wyraźnie widać brak Matysika, słabo gra defensywa.
Z dużym balastem wróciliśmy do Szczecina – powiedział trener Jan Jucha – a tu taka niespodzianka. Zagraliśmy bardzo doby mecz i zaspokoiliśmy chyba gusta kibiców. Oba zespoły grały twardo, a Górnik momentami chyba zbyt twardo, choć ja osobiście bardzo lubię i popieram taką właśnie piłkę.
Ryszard Godlewski, Sport nr 159, 17 sierpnia 1987