15.09.1971 - Olympique Marsylia - Górnik Zabrze 2:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
15 września 1971 (środa)
PEMK 1971/72, 1/16 finału
Olympique Marsylia 2:1 (1:1) Górnik Zabrze Marsylia
Sędzia: Fernando Santos Nunes Leite (Portugalia)
Widzów: 45 000
HerbOlympiqueMarsylia.gif Herb.gif

Wraży 45s
Skoblar 78
0:1
1:1
2:1
Lubański 20
Georges Carnus
Jean-Pierre Lopez
Jules Zwunka
Bernard Bosquier
Edouard Kula
Jacky Nowi
Gilbert Gress
Roger Magnusson
Joseph Bonnel
Josip Skoblar
Ange Di Caro (60. Didier Couecou)
SKŁADY Jan Gomola
Jan Wraży
Stanisław Oślizło
Jerzy Gorgoń
Zygmunt Anczok
Erwin Wilczek
Hubert Skowronek
Alojzy Deja
Jan Banaś
Włodzimierz Lubański
Zygfryd Szołtysik
Trener: Lucien Leduc Trener: Antoni Brzeżańczyk

Relacja

Sport

Samobójcza bramka pokrzyżowała szyki zabrzanom.

Pierwszy mecz pucharowy w Marsylii Górnik przegrał w najskromniejszym stosunku bramkowym 1:2, przy większym szczęściu podopieczni trenera Brzeżańczyka mogli wywieźć z gorącego terenu Marsylii jeszcze bardziej korzystny rezultat. Pierwszą bowiem bramkę Zabrzanie stracili z samobójczego strzału Wrażego w 45 min. gry, gdy arbiter spoglądał już na zegarek i chciał przerwać zawody. Druga padła w następstwie serii błędów obrońców w wyniku których Skoblar z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki.

Górnikowi aby awansować do następnej rundy wystarczy najskromniejsze zwycięstwo 1:0. Straty są więc do odrobienia, chociaż zespół z Marsylii na pewno łatwo się nie podda. Olimpique okazał się bardzo silnym zespołem, który wiele potrafi. Czego brak Francuzom – to rutyny i tę słabość powinni górnicy wykorzystać, tym bardziej że jak się okazało na boisku, przegrali oni w najskromniejszym stosunku bramkowym tylko dzięki temu że, dysponują ogromną rutyną i doświadczeniem. W ciągu 90 minut gospodarze stworzyli co najmniej pięć stuprocentowych sytuacji. Z drugiej strony jednak i Górnik był bliski uzyskania remisu. W 82 min. Lubański zwodem ciała uwolnił się od Zwunki i idealnie podał piłkę Szołtysikowi. Mały bez namysłu strzelił, ale zrobił to zbyt nerwowo i piłka poszybowała nad poprzeczką. Szkoda, gdyż bardziej spokojnie byśmy oczekiwalibyśmy rewanżu.

Ale i tak nie jest źle. Jeśli Górnik starannie przygotuje się do tego występu, nie powinien sprawić niespodzianki w sensie ujemnym. Trzeba jednak mieć się na baczności, Olympique na czele ze Skobiarem i Magnussonem stać na pokazanie dobrego i skutecznego futbolu.

Generalnym założeniem taktycznym mistrza Polski było agresywne krycie oraz wysunięcie do przodu dwójki napastników – Lubańskiego i Banasia. W momencie przychwycenia piłki Wilczek, Szołtysik i Deja mieli spieszyć z pomocą Lubańskiego i Banasiowi z zachowaniem jednak ostrożności. Po stracie piłki mieli natychmiast wracać na przedpole i organizować obronę. Początkowo zabrzanie kryli nie dość dokładnie, pozwalali przeciwnikowi na rozgrywanie piłki, toteż gospodarze raz po raz stwarzali pod naszą bramką duże zamieszanie. Na szczęście Gomola był zawsze na posterunku i większość piłek piąstkował w pole, skąd jednak niczym bumerang wracała ona pod naszą bramkę. Wydawało się że będzie źle. Tymczasem Lubański wraz z Szołtysikiem niemal podcięli skrzydła drużynie gospodarzy. Oto w 29 min. Deja minął jednego z przeciwników, zagrał do Szołtysika a ten idealnie wystawił do Lubańskiego. Najlepszy snajper Zabrzan poszedł jak burza do przodu i gdy znalazł się sam na sam z Carnusem, splasował piłkę w róg bramki.

dtąd przez okres co najmniej 10min zabrzanie byli w natarciu i raz po raz nękali bramkarza gospodarzy. Gdy wydawało się że lada moment sędzia przerwie grę, aby dać odpocząć obu drużynom, nastąpił niespodziewany kontratak prawą stroną boiska. Obrońca Lopez podciągnął pod pole karne i ostro scentrował. Wraży który stał blisko bramki próbował interweniować. Zrobił to jednak tak nieszczęśliwie że wpakował piłkę do siatki. Opowiadał on nam później tak: – Zostałem z tyłu zaatakowany przez Skoblara. Przez moment zachwiałem się i dlatego nie mogłem zapanować nad piłką. Wydaje się że sędzia nie powinien był uznać tej bramki ale odgwizdać faul na naszą korzyść.

W przerwie w naszej szatni panował spokój. Trener Brzażańczyk instruował poszczególnych graczy jak mają kryć, jak atakować w środkowej strefie. I rzeczywiście, górnicy rozpoczeli w nieco lepszym stylu, niż na początku. Przez pewien czas panowali w środkowej strefie, groźnie kontratakowali, zmuszali przeciwnika do trzymania się na baczność. Niestety, końcówka nie była dobra. Odnosiło się wrażenie że Polacy zawiedli nieco kondycyjnie i to było powodem że od 70min. całkowicie przestali panować nad sytuacją. Trzeba powiedzieć że w tej nie najlepszej końcówce mieli trochę szczęścia. Przeciwnik bowiem bardzo ostro atakował szczególnie po zdobyciu bramki ze strzału Skoblara. Stało to się w następujących okolicznościach: Novi ruszył ostro prawą stroną boiska. Najpierw minął Anczoka, potem z kolei Oślizłę i ostro splasował piłkę do środka w gąszcz nóg. Najbardziej przytomny okazał się Skoblar. O ułamek sekundy wyprzedził swojego opiekuna Gorgonia i z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki. Bramka dodała otuchy gospodarzom. Odtąd atakowali oni z pasją. Wydawało się że pod naporem napastników i przychodzących im w sukurs obrońców oraz pomocników Górnik skapituluje. Na szczęście nasza obrona stanęła na wysokości zadania.

Najlepszym zawodnikiem na boisku był bezsprzecznie Gomola. W pierwszej połowie wyłapał wiele groźnych strzałów, ponadto wiele razy rzucał się ofiarnie pod nogi ostro szarżujących napastników Marsylii. Gdy piłkarze Olympique nie mogli strzelić dalszych bramek, zaczęli faulować. W starciu pod bramką Gress uderzył naszego bramkarza w twarz. Podobnym postępkiem „popisał się” także Bosquier, który korzystając z nieuwagi sędziego zadał sierpowy cios Dei.

Obok Gomoli na słowa uznania zasłużyła cała obrona z wyjątkiem Wrażego, oraz środkowa linia grająca w składzie: Szołtysik, Wilczek, Deja i Skowronek, Wraży niestety nie dostroił się do swoich kolegów, popełnił zbyt wiele błędów i właśnie z jego strony naszej bramce groziło największe niebezpieczeństwo. Środkowa linia miała różne momenty. W każdym razie panowała nad sytuacją i często kontratakowała. Gdyby Lubaśki, a szczególnie Banaś byli lepiej dysponowali strzelecko, kto wie, czy nie udało się uzyskać remisowego wyniku.

Ale nie żądajmy za wiele. Jak się okazało fama o klasie Olympique Marsylia wcale nie była przesadzona. Piłkarze tego klubu umieją wiele, stać ich na rozgrywanie piłki na całej szerokości boiska. Obrońcy grają nowocześnie i umieją też strzelać, toteż rewanż na pewno nie będzie formalnością. Górnika czeka więc ciężkie zadanie. Ale po tym co pokazał możemy oczekiwać że stać go na uzyskanie awansu do drugiej rundy.

Wypowiedzi pomeczowe

Trener Antoni Brzeżańczyk: „Straciliśmy bramkę w niefortunny sposób , a to dlatego, że chłopcy grali w ostatnich minutach pierwszej połowy nerwowo. Ogólnie jednak jestem zadowolony z postawy moich podopiecznych. Przy większym szczęściu mogliśmy uzyskać wynik remisowy. Jestem optymistą i wierze że uzyskamy awans do drugiej rundy, Olympique grał o klasę lepiej, niż w meczu z Red Starem. Na pewno w Chorzowie będzie grał defensywnie ale ponieważ Witim, wraca do formy, wszystko wskazuje na to, że wystąpimy w naszym najlepszym składzie. Oby tylko nie spotkały nas jakieś niespodziewane kontuzje. Na słowa szczególnego uznania zasłużył Gomola, a ponadto Szołtysik. Wszyscy jednak wykazali wiele ambicji.”

Jan Gomola: „Szkoda że nie uzyskaliśmy remisu. Muszę podziękować kolegom z obrony, którzy mnie doskonale asekurowali. Zostałem uderzony mocno pięścią w twarz. Za takie przewinienie gracz z Olympique powinien był być usunięty z boiska”

Jerzy Gorgoń: „Skoblar za dużo przepychał się łokciami. Poza tym popisywał się wyrafinowanymi faulami”.

Włodzimierz Lubański: „Do meczu w drugiej połowie musiałem niestety, przystąpić z kontuzjowanym palcem u lewej ręki. Cały czas odczuwałem duży ból. Plan minimum został przez nas wykonany. Teraz musimy się dobrze przygotować na rewanż. Bramka uzyskana na boisku w Maryslii daje nam dużo. Szkoda że Szołtysik nie wykorzystał szansy, gdy wyłożyłem mu piłkę”.

Stanisław Oślizło: „Uzyskaliśmy dobra pozycję wyjściową, ale przeciwnika nie można lekceważyć. Olympique to dobry zespół”.

Alojzy Deja: „Zostałem uderzony w twarz przez Bosquiera. Szkoda, że tego nie widział sędzia, gdyż niewątpliwie musiałby usunąć z boiska stopera gospodarzy”.

Konsul generalny PRL w Lyonie, Edmund Szott: „Chłopcy sprawili nam przyjemną niespodziankę. Jest ona tym bardziej radosna, że na mecz przybyło z najdalszych zakątków Francji wielu przedstawicieli Polonii. Niektórzy jechali 700 i więcej kilometrów, ale przekonali się że Górnik jest naprawdę dobrym zespołem”.

Prezes Górnika, Eryk Wyra: „Z wyniku jestem bardzo zadowolony. Kropkę nad „i” postawimy w Chorzowie. Chłopcy zaimponowali wolą walki. Nie możemy jednak lekceważyć przeciwnika. Telewizja przygotowuje dla nas specjalny film z tego samego meczu, więc jeszcze raz przeanalizujemy jeszcze raz całe spotkanie.

Trener Olympique, Lucien Leduc: „Nie wykorzystaliśmy szansy. Mamy jednak bramkę przewagi. Górnik w zasadzie nie pokazał na co go stać, gdyż się bronił. Przypuszczam, że w rewanżowym spotkaniu będzie atakował i dlatego czeka nas trudne zadanie. W naszej drużynie do najlepszych zawodników zaliczam Eosquiera i Noviego. W drużynie Górnika podobał mi się Szołtysik”.

CzL, Sport 16.09.1971 r.