15.09.1979 - Ruch Chorzów - Górnik Zabrze 1:3

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
15 września 1979 (sobota), godz. 17,15
1. liga 1979/80, 9. kolejka
Ruch Chorzów 1:3 (0:1) Górnik Zabrze Chorzów-stadion Ruchu
Sędzia: Marian Środecki (Wrocław)
Widzów: 20 000
HerbRuchChorzow.gif Herb.gif

Malcher 74 k.
0:1
1:1
1:2
1:3
Wieczorek 20

Pałasz 80
Jarzina 85 k.
Yellow card.gif Jarzina

Henryk Bolesta
Ireneusz Malcher
Marian Piechaczek
Tadeusz Jakubczyk
Krystian Walot
Henryk Dusza
Edward Lorens
Andrzej Buncol
Albin Mikulski (66 Jan Wyciślik)
Jan Benigier
Tadeusz Małnowicz
SKŁADY
Waldemar Cimander
Bernard Jarzina
Jerzy Gorgoń
Tadeusz Dolny
Zygmunt Bindek
Krzysztof Szwezig (68 Werner Leśnik)
Henryk Wieczorek
Stanisław Curyło
Edward Socha (76 Leszek Brzeziński)
Andrzej Pałasz
Janusz Marcinkowski
Trener: Leszek Jezierski Trener: Władysław Żmuda


Relacja

Po rocznej przerwie, związanej ze spadkiem Górnika do 2. ligi, po raz kolejny obie drużyny spotkały się w ramach 8. kolejki Ekstraklasy sezonu 1979/80. Obie drużyny przeżywały krańcowo odmienne koleje losu. Mistrz Polski grał bez większych sukcesów, raczej zawodził swoich licznych sympatyków, mimo że do zespołu dołączył jeden z najbardziej utalentowanych polskich piłkarzy, Andrzej Buncol. Nie imponowali także zabrzanie, ze sprowadzonym Leszkiem Brzezińskim i Edwardem Sochą.

W Chorzowie spodziewano się ciekawego widowiska i takie w istocie było. Sporo bramek, dużo emocji, zwłaszcza w końcówce, ale ponieważ ogólny poziom meczu w dość istotny sposób odbiegał od tradycji i zasług obu rywali, stąd tylko dwie gwiazdki dla meczu przyznane przez katowicki „Sport”. Górnik wygrał bezdyskusyjnie. Ruch był natomiast żałosnym cieniem mistrza Polski, drużyną bez stylu i bez żadnych atutów. Szybkość, skuteczność, dyspozycja psychiczna – to wszystko pozostawiało bardzo dużo do życzenia i stanowiło źródło kolejnego niepowodzenia. W zdumiewająco bezbarwnym obrazie Ruchu tylko dwaj piłkarze usiłowali wprowadzić w pierwszej połowie jakieś mocniejsze akcenty: Tadeusz Małnowicz i Andrzej Buncol. Pierwszy miał w 15 minucie znakomity rajd zakończony celnym strzałem obronionym przez Waldemara Cimandera, drugi próbował organizować grę niebieskich i w 44 minucie był bliski zdobycia wyrównania. Reszta, z wyjątkiem Tadeusza Jakubczyka sprawiała wrażenie zespołu ludzi zupełnie zagubionych w beznadziejnej próbie odnalezienie rytmu gry. Stąd ułatwione zadanie Górnika. Nie zagrał on niczego rewelacyjnego, był tylko bardzo solidny w organizacji gry i w realizacji zadań.

W 8 minucie Henryk Wieczorek trafił w poprzeczkę, dwie minuty później Krzysztof Szwezig minimalnie chybił z dystansu. Wreszcie w 29 minucie Wieczorek po rzucie rożnym Szweziga celnym uderzeniem głową zdobył prowadzenie. Ruch nie wyciągnął z tego faktu żadnych wniosków. Poprawił się dopiero nieco w drugiej połowie. W 51 minucie, po rogu Małnowicza, Buncol trafił w poprzeczkę, odbitą piłkę przejął Jan Benigier i z paru metrów posłał wysoko nad bramką. W 63 minucie znów Benigier w prostej sytuacji zwlekał ze strzałem i znakomitą sytuację karygodnie zmarnował. W 69 minucie powtórzył to samo Lorens i zaraz po tym na plan pierwszy wysunął się… sędzia Środecki. Arbiter, do którego zazwyczaj rzadko kiedy piłkarze mieli pretensje, tym razem był w zdecydowanie złej formie. W 73 minucie powinien był surowo ukarać Krystiana Walota za faul bez piłki, ale nie zrobił tego. Minutę później podyktował natomiast karnego za to, że Buncol znajdujący się za obrońcą Górnika przewrócił się nań. Całkowite nieporozumienie. Było 1:1, ale Ruch obdarowany nawet takim prezentem nie był w stanie zrobić nic więcej. Zatem w końcówce poniósł nową karę. W 80 minucie po rogu Stanisława Curyły i sprytnym zagraniu piętą Leszka Brzezińskiego, Andrzej Pałasz nie zmarnował szansy i zdobył prowadzenie. Pięć minut później sędzia, jakby chcąc wynagrodzić Górnikowi wcześniej wyrządzoną krzywdę, podyktował karnego za przewinienie popełnione na Brzezińskim. Henryk Bolesta, podobnie jak wcześniej Cimander wyczuł co prawda intencje strzelca, jednak o ułamek sekundy był wolniejszy od piłki i w ten sposób zrobiło się 1:3.