15.10.1961 - Wisła Kraków - Górnik Zabrze 2:1
15 października 1961 1. liga 1961, 23. kolejka |
Wisła Kraków | 2:1 (1:1) | Górnik Zabrze | Kraków Sędzia: Wilczyński (Gdańsk) Widzów: 25 000 |
Sykta 41 Sykta 82 |
0:1 1:1 2:1 |
Wilczek 34 | ||
Błażej Karczewski Fryderyk Monica Władysław Kawula Ryszard Budka Adam Michel Antoni Zalman Marian Machowski Andrzej Sykta Władysław Kmiecik (46 Ryszard Miceusz) Zbigniew Lach Czesław Studnicki |
SKŁADY | Hubert Kostka Antoni Franosz Stanisław Oślizło Edward Olszówka Ginter Gawlik Marian Olejnik Stefan Florenski Erwin Wilczek Edward Jankowski Hubert Kulanek Roman Lentner | ||
Trener: Mieczysław Gracz |
Relacja
Sport
Papierowa iluminacja na cześć zwycięzcy Mistrza Polski
KRAKÓW, (tel. wł.) — Przy zapalonych z papierów wykonanych pochodniach fetowała widownia zwycięstwo Wisły nad nie pokonanym w bież. roku Górnikiem. Zwycięstwo to przyszło w momencie, kiedy widzowie po długotrwałym okresie szturmu wiślaków na bramkę Kostki przestali już wierzyć w możliwość celnego strzału. W 7 końcowych bowiem minutach obrońca Budka zajmował pozycję prawoskrzydłowego. Doznawszy kontuzji ustąpił on miejsca w obronie Machowskiemu, a ten równie dobrze spisywał się w roli defensora, jak uprzednio w roli napastnika, imponując bojowością i taktycznym zmysłem.
Właśnie od Budki zaczęła się akcja, którą Sykta uwieńczył zdobyciem zwycięskiej bramki. Łącznik Wisły poszedł zdecydowanie na przebój i nie rezygnując z walki o pozornie straconą piłkę, znajdującą się już w zasięgu Franosza i Ośiizły, ukoronował strzałem z najbliższej odległości ambitny wysiłek całej drużyny.
20 MINUT NAPORU...
Miała ona wielki okres na początku drugiej części spotkania. Przyspieszyła wówczas tempo i szturmowała przez pełnych 20 minut bramkę Kostki. Do kapitalnych pozycji podbramkowych dochodzili wtedy Miceusz, Lach i Studnicki. Obrońcy i bramkarz Górnika, wyczerpani ciągłym powstrzymywaniem naporu przeciwnika, zaczęli opadać z sił. Piłka jak bumerang wracała na ich przedpole, a kierowali ją tam ustawicznie Zelman i Michel
...I NIEUDOLNOŚCI NAPADU
Na tle dobrej gry linii defensywnych jaskrawo odcinała się kiepska gra napadu. Każdy z piątki napastników drużyny krakowskiej znalazłszy się z piłką na polu karnym Górnika, momentalnie .."tracił" głowę. W momencie, kiedy bramka przeciwnika stała już otworem, napastnicy Wisły posyłali piłki na flanki — na odwrót zaś, gdy sytuacja wymagała podania do wolnego partnera — wdawali się w pojedynki z obrońcami Górnika, które z reguły przegrywali. W 59 min. Miceusz, stojąc na linii bramkowej, nie potrafił umieścić piłki w siatce, a zrewanżował się mu w 6 min. później Olszówka, który strzelając do opuszczonej przez Karczewskiego bramki, posłał piłkę ponad poprzeczką.
W OCZACH KPT. PZPN
Bezproduktywna gra napadu Wisły dała obecnemu na meczu kapitanowi sportowemu PZPN,Czesławowi Krugowi podstawy do stwierdzenia, że Górnik wypracował sobie więcej szans na zdobycie bramek, aniżeli przeciwnik. Bo też strzały w wykonaniu Wilczka, Lentnera czy Jankowskiego, choć nie raz oddawane z dalszych odległości, miały w sobie dynamikę i pożądany kierunek — natomiast napastnikom Wisły piłka odmawiała posłuszeństwa. Nie bez zdziwienia przyjęto dokonaną w czasie przerwy wymianę pracowitego, ambitnego i konstruktywnego Kmiecika na Miceusza. To prawda, że Kmiecik grał tym razem zbyt głęboko w tyle i nie miał szczęścia w strzałach, ale umiał on kierować grą i uruchomić najgroźniejszego w linii napadu Machowskiego, który wraz z Zolmanem najczęściej zatrudniał bramkarza Górnika.
W drużynie Górnika do wyróżniających się piłkarzy naieżeli: spokojnie interweniujący Oślizło oraz lewa strona napadu.
STANISŁAW HABZDA, Sport nr 123 z dnia 16.10.1961r