16.03.1983 - Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 0:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
16 marca 1983 (środa), godzina 16:30
Puchar Polski 1982/83, 1/4 finału
Górnik Zabrze 0:1 (0:0) Ruch Chorzów Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Jan Sądowicz (Tarnów)
Widzów: ok. 15 000
Herb.gif HerbRuchChorzow.gif
0:1 Benigier 58
Jerzy Machnik
Marek Piotrowicz
Józef Dankowski
Tadeusz Dolny
Adam Ossowski
Bogdan Gunia
Waldemar Matysik
Krzysztof Szwezig (33 Joachim Klemenz)
Hubert Fait (69 Eugeniusz Tomala)
Andrzej Pałasz
Leszek Brzeziński
SKŁADY Józef Wandzik
Mieczysław Szewczyk
Krzysztof Gawara
Krystian Walot
Leszek Wrona
Józef Nowak
Stanisław Curyło
Roman Grzybowski
Edward Lorens
Mirosław Bąk (86 Albin Mikulski)
Janusz Szarek (46 Jan Benigier)
Trener: Zdzisław Podedworny Trener: Orest Lenczyk

Relacja

Po dziewięciu latach przerwy los sprawił, że obie drużyny spotkały się po raz jedenasty w rozgrywkach Pucharu Polski. Tym razem w ćwierćfinale, rozgrywanym tuż po pierwszym meczu rundy wiosennej. Droga Górnika do 1/4 finału wiodła przez pokonanie Avii Świdnik i Radomiaka, Ruchu – Polonii Warszawa i Stali Stocznia.

Ligowa inauguracja wpędziła działaczy obu zasłużonych firm w diametralnie różne nastoje. W Chorzowie radość po awansie niebieskich na pozycję lidera ekstraklasy, w Zabrzu – smutek po przegranym w kiepskim stylu meczu w Łodzi. W ligowej tabeli oba zespoły dzielił jednak tylko… 1 punkt. Obie drużyny miały apetyty na przepustkę do europejskich pucharów, ale w środowy wieczór dla jednej z nich droga do celu poprzez zdobycie Pucharu Polski została zamknięta.

Jak przystało na lidera ekstraklasy, Ruch nie dał się zaskoczyć w Zabrzu i nie było to przypadkowe zwycięstwo. Od początku wyraźnie rysowała się przewaga niebieskich, którzy akurat tego dnia niemal na każdej pozycji mieli zawodnika lepszego niż rywale. Już w pierwszej połowie mimo, że nie był to wielki futbol, niebiescy przeprowadzili więcej groźniejszych akcji niż gospodarze. Mirosław Bąk, który powoli wyrastał na postać numer jeden w linii ataku chorzowian, przynajmniej dwa razy mógł w tym okresie gry pokonać bramkarza zabrzan. W obu przypadkach zabrakło mu jednak szczęścia. I tak w 26 minucie w dogodnej sytuacji przelobował Jerzego Machnika, ale też przy okazji bramkę. W minutę później, gdy wydawało się, że już nic nie uchroni Górnika przed utratą bramki – nie trafił w piłkę. Mimo tych dwóch niepowodzeń był najlepszym piłkarzem na boisku. Górnik właściwie tylko raz zagroził Józefowi Wandzikowi. Zaraz na początku ładną główką popisał się Andrzej Pałasz. Potem było znacznie gorzej, a pierwsze trzy kwadranse zakończyły się mocnym uderzeniem w wykonaniu gości (blisko szczęścia był Józef Nowak).

Niedługo po wznowieniu gry w drugiej połowie, w 58 minucie, Jan Benigier nie zmarnował wspaniale wypracowanej przez partnerów z drużyny sytuacji i strzałem z 12 metrów pokonał Machnika. Od tego momentu chorzowianie specjalnie nie szarżowali, szanowali piłkę, wyprowadzali wyłącznie przemyślane akcje. Górnicy z kolei bardzo rzadko przechodzili z piłką w pobliże bramki Wandzika. Na dobrą sprawę udawało się to tylko Brzezińskiemu i Pałaszowi. Tymczasem, Benigier ciągle polował na następne gole. W 63 minucie chybił z odległości 1 metra, a w 87 minucie będąc sam na sam z bramkarzem potknął się tracąc piłkę.

Zwycięstwo gości było w pełni zasłużone. Najszczęśliwszym człowiekiem w szatni Ruchu był prezes Zbigniew Noras. Powiedział tylko jedno zdanie: - Wygrać z Górnikiem w Zabrzu! To było moje największe marzenie. Do pełni szczęścia brakowało jedynie ligowego zwycięstwa…

W półfinale chorzowianie spotkali się w Gdańsku z tamtejszą Lechią. Przegrali dopiero w karnych 1:3.