17.03.2001 - Ruch Chorzów - Górnik Zabrze 3:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
17 marca 2001 (sobota), godzina 16:00
1. liga 2000/01, 17. kolejka
Ruch Chorzów 3:2 (1:0) Górnik Zabrze Chorzów, stadion Ruchu
Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin)
Widzów: 6 529
HerbRuchChorzow.gif Herb.gif
Woś 45 k

Gorawski 59
Śrutwa 88
1:0
1:1
2:1
3:1
3:2

Gierczak 58


Bonk 90
Bizacki 16 (F), Gorawski 51 (F), Górski 70 (F), Śrutwa 90 (NS) Yellow card.gif Orzeszek 8 (F), Kościelniak 18 (F), Kawondera 34 (F), Prasnal 73 (NS)
(1-4-4-2)
Jakub Wierzchowski 6
Mariusz Masternak 5
Marek Wleciałowski 5
Tomasz Fornalik 6
Robert Górski 6
Sławomir Paluch 6
Jan Woś 8 (74 Mamia Dżikia n.)
Łukasz Surma 7
Rafał Grzelak 2 (46 Bartłomiej Jamróz 3)
Damian Gorawski 7 (78 Mariusz Śrutwa 1)
Krzysztof Bizacki 6
SKŁADY (1-3-5-2)
Andrzej Bledzewski 7
Tomasz Prasnal 5
Grzegorz Lekki 4
Andrzej Orzeszek 5 (63 Grzegorz Bonk 1)
Michał Probierz 6 (83 Marek Szemoński n.)
Rafał Kocyba 5
Adam Kompała 5
Błażej Radler 5
Ireneusz Kościelniak 5
Shingi Kawondera 1 (46 Piotr Gierczak 4)
Andrejs Prohorenkovs 6
Trener: Bogusław Pietrzak Trener: Józef Dankowski i Antoni Piechniczek (koordynator)

Dodatkowe informacje

  • Spotkanie ligowe z Ruchem nr 86 (derby nr 109).
  • Spotkanie ocenione na 3 gwiazdki według Sportu (obok piłkarzy noty według tegoż dziennika).
  • W 90. minucie Grzegorz Bonk nie wykorzystał rzutu karnego (Jakub Wierzchowski obronił).

Relacja

Bilet meczowy.

Wiosną, zespoły Ruchu i Górnika walczyły nie tyle o prestiż, co o bezpieczną lokatę w tabeli, o „odskok” od strefy spadkowej. Obie drużyny miały nowych szkoleniowców, Ruch – Bogusława Pietrzaka (wcześniej w kilku meczach Ruch prowadził Jan Rudnow), Górnik – Józefa Dankowskiego i trenera koordynatora – Antoniego Piechniczka. Górnik wygrał wiosną trzy kolejne mecze, był w półfinale Pucharu Polski. Nowy trener zabrzan miał jednak przed derbami nie lada kłopot z ustawieniem obrony. Kontuzjowani byli: Robert Kolasa, Jacek Wiśniewski, Dickson Choto (który dołączył do zespołu w przerwie zimowej razem z Andrejsem Prohorenkovsem). Uraz leczył również Sebastian Olszar. W Ruchu brakowało jedynie Marka Szyndrowskiego. Ale to niebiescy mieli nóż na gardle i liczyli na udany rewanż za wysoką porażkę jesienią.

Podobnie jak w poprzednim sezonie, na Cichej zabrakło sympatyków trójkolorowych. Gospodarze argumentowali, że część sektorów jest po prostu zamknięta „odgórnie”, co związane był z budową „średnicówki” i ani na mecz z Górnikiem, ani na pozostałe spotkania nikt tam nie może zostać wpuszczony. Skończyło się zatem na stu biletach przyznanych kibicom zabrzańskiego klubu. Niezadowolenie gości było jednak tak duże, że nawet tylu wejściówek Górnik nie zdołał rozprowadzić wśród swoich fanów, których ostatecznie dotarło na Cichą dokładnie dwudziestu czterech. W Zabrzu całą sytuację odbierano tylko jako pretekst, a prezes Górnika Stanisław Płoskoń radził chorzowianom… zamknąć stadion, skoro nie spełnia podstawowych standardów.

Spotkanie poprzedziła minuta ciszy. Uczczono w ten sposób pamięć Ryszarda Koncewicza, który jako trener doprowadził niebieskich do tytułu mistrza Polski w roku 1951 oraz pamięć byłych znakomitych zawodników tego klubu – Henryka Barteli i Konrada Bajgera. Po kilku minutach ostrożnych poczynań z obu stron, piłkarze Ruchu zaczęli udowadniać, że są w naprawdę dobrej formie. W 11 minucie Krzysztof Bizacki zagrał do debiutującego Jana Wosia, który znalazł się sam na sam przed bramkarzem Górnika, ale dość ostry kąt utrudnił mu zadanie. Skończyło się na rzucie rożnym. Potem dwa razy Sławomir Paluch starał się zaskoczyć Andrzeja Bledzewskiego, lecz bez powodzenia. Po raz pierwszy, właściwie jedyny w pierwszej połowie, groźnie pod bramką Ruchu zrobiło się w 28 minucie, gdy Jakub Wierzchowski nie doszedł do piłki dośrodkowanej z rzutu wolnego i musieli go wyręczyć obrońcy. Gdy wydawało się, że w pierwszej odsłonie bramka już nie padnie, stała się rzecz, po której zabrzanie mieli wielkie pretensje do arbitra. W przedłużonym czasie gry, w narożniku pola karnego Shingi Kawondera walczył o piłkę z Paluchem. Atakowany zawodnik gospodarzy przewrócił się przez nogę rywala i stojący blisko sędzia Mikulski wskazał na „wapno”. W tym momencie część „szalikowców” Ruchu przeskoczyło ogrodzenie dzielące widownię od boiska. Po chwili jednak zeszli z murawy. W tym samym czasie koncentrował się już Jan Woś, który za chwilę zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach niebieskich. – Marzenie się spełniło, zdobyłem gola w debiucie przed chorzowską publicznością – powiedział potem. Sędzia nie wznawiał gry, a piłkarze Ruchu zanim zeszli do szatni zrobili kołyskę, dedykowaną niedawno narodzonemu synowi Przemysława Boldta.

W przerwie w obu drużynach doszło do zmian. W Ruchu, spisującego się tego dnia poniżej swych możliwości Rafała Grzelaka zastąpił Bartłomiej Jamróz, a miejsce Kawondery zajął Piotr Gierczak. Gospodarze, lepiej prezentujący się od rywali w całym meczu, z impetem zaatakowali od początku drugiej połowy. Damian Gorawski minimalnie niecelnym uderzeniem zakończył efektowną, indywidualną akcję, a potem groźnie strzelali Jamróz i Woś. W 58 minucie, po drugiej stronie boiska, z rogu centrował Michał Probierz, piłkę głową zgrał Błażej Radler, a mający wiele swobody Gierczak doprowadził z kilku metrów do wyrównania. Był to pierwszy celny strzał Górnika w tym meczu. Zanim zabrzanie zdążyli się nacieszyć wyrównaniem, Gorawski kapitalnym uderzeniem sprzed „szesnastki” pokonał Bledzewskiego i znów jedną bramką prowadzili chorzowianie. W kolejnych minutach bramkarze również nie mieli chwili wytchnienia. Ze strony Górnika dwukrotnie z dystansu próbował szczęścia Bonk, ze strony gospodarzy bliscy podwyższenia byli Gorawski i Jamróz. Udało się to jednak dopiero Mariuszowi Śrutwie, który po podaniu Bizackiego, silnym strzałem w krótki róg zaskoczył bramkarza Górnika. 3:1, ale tak jak w ostatniej minucie pierwszej połowy sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy, tak w ostatniej minucie drugiej odsłony zrobił to na korzyść gości za zagranie ręką Masternaka. Nawet kamery na stadionie nie wychwyciły tego momentu. Sam zawodnik przyznał jednak, że piłka faktycznie go dotknęła i za to – w całym tym zamieszaniu – skromnemu obrońcy Ruchu należał się prawdziwy szacunek. „Jedenastkę” wykonywał Bonk. Wierzchowski obronił jego uderzenie, ale wobec dobitki był bezradny.

Ruch awansował po meczu derbowym na 13. pozycję, a że całkiem dobrze spisywał się w kolejnych spotkaniach, zakończył sezon na 6. miejscu. Z kolei Górnik, po 17. kolejkach zajmował ostatnie miejsce. Czarna seria bez zwycięstwa na wyjeździe była jednak nadal kontynuowana. Ostatecznie skończyło się na szesnastu porażkach. Ze stanowiskiem trenera pożegnał się Antoni Piechniczek i Józef Dankowski, których w ostatnich sześciu meczach zastąpił Waldemar Fornalik. Cudem i nie bez oskarżeń o „kupowanie punktów” górnicy uniknęli degradacji, a nawet i baraży.

W kolejnym sezonie reforma rozgrywek uniemożliwiła spotkanie dwóch najbardziej utytułowanych polskich klubów. Szesnaście zespołów ekstraklasy podzielono bowiem na dwie grupy. Chorzowianie znaleźli się w grupie B, zabrzanie w grupie A. Następnie osiem najlepszych zespołów trafiło do grupy mistrzowskiej, w tym Ruch – 7. na mecie rozgrywek, osiem najgorszych – do spadkowej (Górnik – 1. na koniec sezonu (faktycznie 9.)). Na szczęście szybko uznano, że nowy system się nie sprawdził i powrócono do tradycyjnej formuły.