17.06.1989 - Legia Warszawa - Górnik Zabrze 3:2
17 czerwca 1989 (sobota), godzina 17:00 1. liga 1988/89, 29. kolejka |
Legia Warszawa | 3:2 (1:2) | Górnik Zabrze | Warszawa, stadion Legii Sędzia: Jacek Kasierski (Gorzów Wielkopolski) Widzów: 10 000 |
Kosecki 31 Dziekanowski 69 Iwanicki 73 |
0:1 1:1 1:2 2:2 2:3 |
Urban 6 Cyroń 35 g | ||
Zbigniew Robakiewicz Zbigniew Kaczmarek Krzysztof Budka Dariusz Wdowczyk Andrzej Łatka Ryszard Robakiewicz (46 Juliusz Kruszankin) Krzysztof Iwanicki Leszek Pisz Stanisław Terlecki Dariusz Dziekanowski Roman Kosecki |
SKŁADY | Józef Wandzik Tomasz Wałdoch Józef Dankowski Marek Piotrowicz (83 Jacek Grembocki) Piotr Jegor Robert Warzycha Piotr Brzoza Piotr Rzepka Jan Urban Krzysztof Zagórski Ryszard Cyroń | ||
Trener: Andrzej Strejlau | Trener: Marcin Bochynek |
Relacje
Sport
Nie dla nich zaszczyty
Zapowiadając kolejkę ligową napomknęliśmy, iż na Łazienkowskiej zmierzą się „wielcy przegrani” sezonu 1988/1989. Bo rzeczywiście trudno inaczej określić zespoły, które teoretycznie powinny zdecydowanie przewodzić lidze. Tymczasem walczą o ewentualny brązowy medal rozgrywek. A zatem nie chodziło w sobotnie popołudnie o zaszczyty, ale raczej o prestiż. Legia po raz któryś tam z kolei ostatnimi czasy udowodniła swoją wyższość nad zabrzańskim zespołem, ale – powtórzmy – w kontekście sytuacji w tabeli, iluzoryczna to pociecha.
Jeśli w spotkaniu pada pięć goli, zwykle towarzyszą im nieprzeciętne emocje. Tym razem scenariusz widowiska także nie poskąpił pewnej dramaturgii związanej z dwukrotnym obejmowaniem prowadzenia przez gości i ostatecznym sukcesem gospodarzy, ale generalnie nie mogliśmy się zachwycać poziomem gry. Bodaj w 89 minucie doszło do pojedynku między Dziekanowskim i Urbanem.
Dwaj piłkarze, którzy powinni być czołowymi postaciami futbolu europejskiego są tylko nieco lepsi od ligowego, niezbyt imponującego standardu. Wspomniane pięć bramek to raczej pochodna miernej postawy w grze obronnej niż kunsztu autorów goli.
Na pomeczowej konferencji prasowej trenerzy Marcin Bochynek i Andrzej Strejlau mówili o „meczu pożegnań”. Jest bowiem w zasadzie przesądzone, iż po tych rozgrywkach nie będą prowadzić drużyn. Sympatycy Legii raczej nie zobaczą w akcji Dziekanowskiego, Karasia, Kubickiego, R. Robakiewicza, a zwolennicy Górnika – Urbana. Gospodarze oznajmili, że postarają się o pozostanie w Legii Koseckiego, bowiem niezależnie od wszystkiego publiczności coś się należy. Słusznie.
Jak padły bramki? Najpierw Łatka i R. Robakiewicz nie ustalili co czynić z piłką, przyjął ją Urban, który w potyczkach ligowych na ogół wie co z nią zrobić. Wkrótce Kosecki zmarnował pozycję „sam na sam” z Wandzikiem, zaś Urban trafił w poprzeczkę. Do wyrównania doprowadził Kosecki, wykorzystując podanie L. Pisza. Defensywa Górnika chyba na moment zasnęła. Riposta gości była natychmiastowa. Akcję zainicjował Jegor, dośrodkował, a „główka” Cyronia dopełniła reszty.
W 65 minucie, w wymarzonych okolicznościach uderzało piłkę czterech piłkarzy Legii – Kosecki, Dziekanowski, L. Pisz oraz Iwanicki, lecz żaden nie zdołał skierować jej do celu. Wreszcie w 69 minucie „uliczkę” zafundował Dziekanowskiemu Łatka i szansa została wykorzystana. Kilkadziesiąt sekund później po kornerze, Wałdoch medytował gdzie wybić piłkę, co pozwoliło bardziej energicznemu Iwanickiemu przesądzić losy meczu. Obie strony mogły się jeszcze pokusić o zmianę rezultatu, ale starały się o to jakby bez przekonania.
Grzegorz Stański, Sport nr 119, 19 czerwca 1989