17.09.1994 - Górnik Zabrze - Raków Częstochowa 1:0
17 września 1994 (sobota), godzina 18:00 1. liga 1994/95, 7. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:0 (1:0) | Raków Częstochowa | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Roman Walczak (Łódź) Widzów: 4 103 |
Orzeszek 24 | 1:0 | |||
Piotrowicz | Bodzioch | |||
(1-4-4-2) Dariusz Klytta Tomasz Hajto Tomasz Wałdoch Marek Piotrowicz Jarosław Zadylak Piotr Gruszka Dariusz Koseła (79 Piotr Brzoza) Jerzy Brzęczek Arkadiusz Kubik Marek Szemoński Andrzej Orzeszek (67 Mariusz Nosal) |
SKŁADY | (1-4-4-2) Andrzej Gaik Bartłomiej Wilk Janusz Bodzioch Andrzej Wróblewski Witold Gwiździel Sebastian Synoradzki Marek Pawlak Sławomir Palacz (80 Grzegorz Skwara) Andrzej Dziedzic Piotr Bański Jan Spychalski | ||
Trener: Edward Lorens | Trener: Zbigniew Dobosz |
Relacje
Sport
Zabrze. Było do przewidzenia, że po wysokiej porażce w pierwszym wyjazdowym meczu z Admirą Wacker w Pucharze UEFA, piłkarze Górnika wpadną w pewien dołek, tak fizyczny jak i psychiczny. Mało kto jednak spodziewał się, że z zawodników aż tak „ujdzie powietrze". W drugiej połowie mecz przypominał... „obronę... Zabrza”, górnicy mieli bowiem poważne kłopoty z przejściem środkowej linii boiska. Po meczu większość graczy gospodarzy siadła na murawie szczęśliwa tylko z tego, że te niezwykle trudne 90 minut już za nimi.
Górnik rozpoczął mecz w przemeblowanym, w porównaniu z pucharowym meczem, składzie. Pauzującego za żółte kartki Jegora zastąpił Hajto, choć i tak było raczej mało prawdopodobne, by po występie przeciwko Admirze trener Lorens zdecydował się na wystawienie tego pierwszego do składu. Brzozę zmienił Piotrowicz, a Grembockiego Gruszka. Z tej trójki zdecydowanie najlepiej wypadł Hajto, jeden z lepszych graczy tego słabego meczu.
Pierwsza połowa należała do gospodarzy. Już w ósmej minucie kapitalnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Koseła - najlepszy tym razem z zabrzańskiej drugiej linii. Piłka uderzona z ponad dwudziestu metrów szybowała pod poprzeczkę i tylko świetna interwencja Gaika uratowała zespół gości. Cztery minuty później bliscy szczęścia byli Gruszka i Szemoński, ale w potwornym tłoku piłkę na róg wybił Bodzioch. W 20 minucie jedyną groźną akcję w tej części meczu przeprowadził Raków. Strzał Palacza zza linii pola karnego minimalnie minął słupek.
Raków miał w pierwszej połowie kłopoty z dojściem do pola karnego, Górnik zaś w tej stworzył jeszcze trzy wyborne okazje bramkowe. W 30 minucie po szybko wykonanym rzucie wolnym Kubik wpadł w pole karne i trafił w słupek, w 37 minucie, po podaniu Brzęczka, sam na sam z Gaikiem znalazł się Orzeszek, strzelił jednak mocno w boczną siatkę. W końcu trzy minuty później Koseła kropnął z pierwszej piłki z ponad 20 metrów w poprzeczkę. Więcej sytuacji nie tylko w tej połowie, ale w całym meczu górnicy już nie stworzyli. Druga połowa toczyła się niemal wyłączne na połowie zabrzan, którzy mieli spore kłopoty z przejściem środkowej linii boiska. To że nie stracili gola zawdzięczają tylko determinacji w grze obronnej, a przede wszystkim słabej skuteczności Rakowa. Beniaminek zagrał niezwykle ambitnie. Piłkarze z Częstochowy mieli więcej sił. Podobna sytuacja może się już nie powtórzyć. Strzelali co prawda Bański, Pawiak i Synoradzki, ale uderzenia te najczęściej mijały światło bramki. Najlepszą okazję zmarnował Pawlak w 67 min. Po rozegraniu piłki ze Spychalskim i Synoradzkim, zdecydował się na strzał, w dobrym stylu obroniony przez Klyttę.