17.10.1987 - Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 1:0
17 października 1987 (sobota) 1. liga 1987/88, 11. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:0 (0:0) | Śląsk Wrocław | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Aleksander Suchanek (Kraków) Widzów: ok. 15 000 |
Cyroń 69 | 1:0 | |||
Góra | ||||
(1-4-4-2) Józef Wandzik Jacek Grembocki Józef Dankowski Marek Piotrowicz Marek Kostrzewa Robert Warzycha (83 Krzysztof Kołaczyk) Joachim Klemenz (46 Andrzej Orzeszek) Ryszard Komornicki Jan Urban Andrzej Iwan Ryszard Cyroń |
SKŁADY | (1-4-4-2) Janusz Jedynak Waldemar Tęsiorowski Paweł Król Modest Boguszewski (74 Mariusz Stelmach) Janusz Góra Stefan Machaj Jacek Nocko (67 Andrzej Rudy) Waldemar Prusik Mirosław Gil Zbigniew Mandziejewicz Ryszard Tarasiewicz | ||
Trener: Marcin Bochynek | Trener: Henryk Apostel |
Relacja
Sport
Norma wykonana
Kibice są jednocześnie wspaniałomyślni i bezwzględni. Wspaniałomyślni, ponieważ mimo wtorkowo-środowych rozczarowań przyszli na stadion jakby nigdy nic, w liczbie 15 000. Bezwzględni, bo z trybun sypały się złośliwe uwagi, z których najniewinniejsza to przydomek „Gullit” dla jednego z piłkarzy Śląska. Tej otoczki zabrzańskiego meczu trudno było uniknąć, wszak na boisku zobaczyliśmy zawodników wielu reprezentacji.
Ale koniec. Ani więcej słowa o Holandii i RFN. Podobno ligowa piłka jest inna. O sobotnim pojedynku trzeba powiedzieć przede wszystkim to, że Górnik wykonał normę. Wygrał z groźnym Śląskiem mimo pewnych kłopotów – nie mogli zagrać Krzysztof Baran (gorączkował) i Marek Majka (kontuzja). Dość długo gospodarze nie potrafili dobrać się do skóry przeciwników. Tracili sporo sił na grę obronną. Bez przerwy nękał ich Mandziejewicz, który na różne sposoby starał się zaskakiwać Wandzika. Również Prusik bardzo szybko zapomniał o pewnym Holendrze (przepraszam – ani słowa o…) i czuł się zupełnie nieźle. W 44 minucie omal nie dopiął celu, ale ofiarna interwencja Warzychy – wybił piłkę z linii bramkowej – okazała się skuteczna.
W miarę upływu czasu szala przechylała się na stronę Górnika. Po rozmowach w szatni i wprowadzeniu do gry Orzeszka, pewne podstawowe błędy taktyczne zostały skorygowane, co od razu odbiło się na grze zabrzan. Wprawdzie tuż po przerwie Mandziejewicz jeszcze raz dał się we znaki Wandzikowi, ale zaraz potem młody Andrzej Orzeszek, tak jak ma w swoim zwyczaju, zaznaczył swoją obecność na boisku potężnym strzałem z daleka. Piłka uderzyła w poprzeczkę i to jakby poderwało doświadczonych kolegów z drużyny do bardziej energicznych wysiłków „na rzecz zwycięstwa”. Wreszcie w 69 minucie zmobilizował się wyraźnie zmęczony piłką Jan Urban. Z lewej strony dobrze rozegrał akcję z Andrzejem Iwanem. Na desancie czekał Ryszard Cyroń, który po dobrym dryblingu równie dobrze strzelił. W ten sposób rozstrzygnęły się losy tego meczu.
Próbował jeszcze ratować sytuację mniej widoczny tym razem Tarasiewicz, ale Wandzik chyba zbyt dobrze zna, chociażby ze zgrupowań kadry, sztuczki wrocławianina i nie dał się zaskoczyć (był to rzut wolny w 77 minucie).
W sumie spotkanie na miarę ligi. Ani słabe, ani rewelacyjne. Przy okazji przegląd wielu najlepszych polskich piłkarzy. Być może przeszkadzało im w grze nienajlepsze samopoczucie.
I jeszcze jedno. Większość sensownych ataków Górnika rozpoczynała się od Andrzeja Iwana. Jest to jeden z nielicznych ligowych piłkarzy, których siła polega przede wszystkim na logicznym myśleniu. Warto to opatentować.
Adam Barteczko, Sport nr 204 z 19 października 1987r.