17.11.1967 - Dynamo Kijów - Górnik Zabrze 1:2
17 listopada 1967 (piątek) PEMK 1967/68, 1/8 finału |
Dynamo Kijów | 1:2 (1:1) | Górnik Zabrze | Kijów Sędzia: V. Dumitrescu (Rumunia) Widzów: 100 000 |
Olek 12 s | 1:0 1:1 1:2 |
Szołtysik 15 Lubański 60 | ||
SKŁADY | Hubert Kostka Rainer Kuchta Stanisław Oślizło Stefan Florenski Henryk Latocha Erwin Wilczek Zygfryd Szołtysik Alfred Olek Alojzy Deja Włodzimierz Lubański Jerzy Musiałek | |||
Trener: Géza Kalocsay |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Kijów niezwykle uroczyście przywitał zabrzańską drużynę. Tłumy dziennikarzy i fotografów nie zostawiali piłkarzy Górnika samych nawet na krok. Tysiące widzów oglądało również treningi Polaków przeprowadzane na Stadionie Centralnym w Kijowie. Zainteresowanie meczem wybiegło daleko poza granice Kijowa. Awizowano wiele wycieczek z całego ZSRR.
Przedmeczowy dzień piłkarze Górnika poświęcili na zwiedzanie miasta, wieczorem cała ekipa oglądała z kolei program w miejscowym cyrku. Zabrzanie byli dobrej myśli, chociaż zdawali sobie sprawę, że będzie to chyba najtrudniejszy mecz w długoletniej karierze ówczesnego ośmiokrotnego mistrza Polski. Jak mówił jednak sam trener Kalocsay, tak dobrze usposobionych swoich zawodników widział po raz pierwszy odkąd zaczął pracę w Zabrzu. Z kolei trener rywali, Wiktor Masłow, jak i reszta ekipy byli przekonani, że wywalczą przepustkę do ćwierćfinału. Nie robili też tajemnicy, że chcieli wygrać w takim stosunku, by spotkanie na Stadionie Śląskim było już tylko formalnością. Górnicy niewątpliwie jednak byli przygotowani na ciężką walkę z Mistrzem ZSRR i ówczesnym liderem rozgrywek wschodnich sąsiadów Polski.
Górnicy zdali egzamin na szóstkę w tym spotkaniu. Najwłaściwiej sukces ten ocenił Włodzimierz Lubański: -Byliśmy w Kijowie silni jednością poczynań, przeogromną chęcią nieustępliwej walki o zwycięstwo i kiedy tego pragną wszyscy zawodnicy zwycięstwo przychodzi łatwiej! W jaki sposób doszło do jednej z największych sensacji w europejskim futbolu? Wydaje się, że poza doskonałym sportowym morale, o zwycięstwie Górnika w Kijowie zadecydowała opracowana i jeszcze lepiej zrealizowana taktyka gry. W obozie zabrzan dość długo zastanawiano się, czy skorzystać z Lentnera i grać w ustawieniu 4-3-3 czy też wprowadzić do zespołu juniora Deję i stosować rzadko ówcześnie w Polsce praktykowany wariant 4-4-2. Z dużym wyczuciem i znajomością rzeczy wybrano tę drugą opcję. W rzeczywistości miała ona na celu opanowanie przede wszystkim środkowej strefy boiska i niepozwolenie przeciwnikowi na grę, jaką zwykle stosował i do jakiej był przyzwyczajony.
I to był pierwszy sukces. Wilczek, Olek, Szołtysik i Deja, którzy tworzyli w zespole Górnika drugą linię, doskonale wywiązali się ze swego zadania. Z tej formacji na szczególną uznanie zasłużyli Olek i Szołtysik. Pierwszy z nich całkowicie wyłączył z gry asa atutowego Dynamo Sabo, który zazwyczaj był mózgiem drużyny kijowskiej. Natomiast Szołtysik doskonale współpracował z Lubańskim i zdobył dla Górnika wyrównującą, można by rzec, psychologiczną bramkę. Trudne zadanie spoczywało w Kijowie na obrońcach Górnika, zwłaszcza na Florenskim i Kuchcie. Z przyjemnością patrzyło się przede wszystkim na grę niemłodego już Florenskiego. Zawodnik ten doskonale sobie radził z groźnym przebojowcem i zazwyczaj najlepszym strzelcem Dynamo Byszowcem, nie pozwolił mu na dochodzenie do pozycji strzałowych w ogóle, likwidował większość akcji w środkowej strefie pola karnego Górnika i ułatwiał w ten sposób ciężką pracę stoperowi Ośliźle. Kuchta zaś staczał dramatyczne pojedynki z szybkim i bojowym skrzydłowym Dynamo, Chmielnickim i najczęściej wychodził z nich zwycięsko. Za nimi stał bramkarz Kotka, jeden z najbardziej pozytywnych bohaterów tego meczu. Dopiero tam w Kijowie w pełni potwierdził swoje reprezentacyjne umiejętności, ogromną bojowość, ambicję, spokój i pewność każdej interwencji. Kostka był kilkakrotnie nieprzepisowo atakowany, ale do końca wytrwał na posterunku, ba - w końcowej fazie meczu przy stanie 2:1 dla Górnika - obronił rzut karny! Okazał się sprytniejszy i bardziej przebiegły niż wielki mistrz w egzekwowaniu jedenastek, zazwyczaj niezawodny Sabo. Swój wielki wyczyn Kostka przypłacił bolesną kontuzją - naderwanie ścięgna podłużnego brzucha.
Trener Dynama przed meczem wyraził pogląd, że przez ich defensywę nie przejdzie nawet mucha. W tym spotkaniu naprzeciw doskonale zgranym obrońcom stanęli w zasadzie dwaj napastnicy Górnika, Musiałek i Lubański. Pierwszy z nich rzadko dawał sobie z nimi radę, natomiast Lubański potrafił nieraz znaleźć lukę w tej formacji. W Kijowie Lubański rozegrał doskonały mecz.
Dobra gra całego zespołu Górnika nie była przypadkiem. Nienaganna kondycja i duża szybkość - na tych dwóch elementach trener Kalocsay oparł całą taktykę. Wierzył on w wyniki swojej pracy i dobre przygotowanie zawodników, w czym pomagał mu Ernest Pol.
Gra Górnika w Kijowie była dla miejscowej publiczności i fachowców dużym zaskoczeniem. Trener Maslow za przyczynę porażki z kolei uznawał przemęczenie sezonem. Argument ten można łatwo podważyć, gdyż i piłkarze Górnika ostro finiszowali w polskich rozgrywkach.
Jedenastka Dynamo Kijów - mimo że nie odniosła na własnym boisku sukcesu - nadal musiała być uważana za silną i zdolną do sprawienia niespodzianki nawet w rewanżowym meczu w Chorzowie. Fakt ten podkreślili zresztą po meczu trenerzy i działacze Górnika. Przyrzekli jednak, że przed spotkaniem rewanżowym uczynią wszystko, ażeby utrzymać się w dobrej formie i nie zawieść sympatyków piłkarstwa w kraju, podkreślając dużą klasę przeciwnika i tkwiące w nim ogromne możliwości.
Z zespołu kijowskiego na szczególne wyróżnienie zasługuje napastnik Chmielnicki oraz obrońcy Lewczenko, Turjańczyk, Sosnychin.
Radość ze zwycięstwa była ogromna. Po zakończeniu spotkania kibice wylegli na ulicę, świętowali w plenerze i pijalniach piwa. Odnotowano również zaległości w produkcji w kopalniach spowodowane oglądaniem transmisji. Do klubu z kolei napływały liczne gratulacje i zamówienia biletów... na mecz rewanżowy.