17.11.1990 - Górnik Zabrze - Lech Poznań 0:1
17 listopada 1990 (sobota), godzina 16:00 1. liga 1990/91, 15. kolejka |
Górnik Zabrze | 0:1 (0:1) | Lech Poznań | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Wit Żelazko (Warszawa) Widzów: 5 606 |
0:1 | Juskowiak 15 | |||
Gębura | ||||
Marek Bęben Jacek Grembocki Tomasz Wałdoch Mirosław Staniek Piotr Jegor Dariusz Koseła Krzysztof Zagórski Ryszard Staniek Remigiusz Golda (84 Henryk Bałuszyński) Ryszard Cyroń Ryszard Kraus |
SKŁADY | Kazimierz Sidorczuk Marek Rzepka Czesław Jakołcewicz Damian Łukasik Dariusz Kofnyt (38 Przemysław Bereszyński) Michał Gębura Waldemar Kryger Dariusz Skrzypczak Mirosław Trzeciak (69 Dariusz Bayer) Kazimierz Moskal Andrzej Juskowiak | ||
Trener: Jan Kowalski | Trener: Andrzej Stugarek |
Relacja
Sport
Mercedes za 130 tyś. złotych
Zabrze. Konstatacja po obserwacji 90 minut tego meczu brzmiała dość jednoznacznie: Górnik w sobotę nie posiadał "technologii zwycięstwa". Było to szczególnie widoczne w momencie gdy zabrzanie nie ustrzegłszy się błędu (pozwolili Trzeciakowi dośrodkować z lewej strony, a Juskowiak, mimo asysty stopera, skierował piłkę w długi róg bramki Bębna) musieli porzucić nadzieję na błąd rywala i bez zbędnego kontratorstwa walczyć o wyrównanie.
Łukasik wyłączył skutecznie z gry Cyronia, Krygier poradził sobie z Krausem, ale słabość zabrzan tkwiła w ich drugiej linii. Nie było zawodnika, który zaproponowałby sposób do gry. Najbardziej widoczny Zagórski raczej sam próbował otworzyć sobie drogę do bramki niż obsługiwać napastników. Może gdyby był Robert Warzycha (kontuzja)… ale z drugiej strony, o ileż ostrożniej musiałby poczynać sobie Górnik gdyby w Lechu zagrał Pachelski.
Zabrzanie, nie potrafiąc sforsować linii obronnych gości, tudzież mając na względzie padający deszcz starali się strzelać z dystansu. Wszystko było albo niecelne, albo zbyt słabe, a w pozostałych sytuacjach Sidorczuk bronił bez zarzutu.
Najbliższy udokumentowania przewagi jaką w drugiej połowie posiadali zabrzanie, był w 74 minucie Kraus. Jego uderzenie trafiło w poprzeczkę. Strzały Koseły, Zagórskiego, Jegora nie czyniły szkody i wrażenia na gościach. Ci prawdę powiedziawszy najwyraźniej nie chcieli upokorzyć gospodarzy i w paru wypadkach włączyli hamulce gdy prosiło się o przyspieszenie. W co najmniej trzech sytuacjach brakowało tego ostatniego "dogrania", by Bęben został wystawiony na próby ostateczne. W 36 minucie akcje Juskowiaka, który kierował piłkę do Moskala szczęśliwie dla zabrzan przerwał Grembocki, w 56 minucie Trzeciak urwał się obrońcom Górnika, lecz strzelił w boczną siatkę, wreszcie tuż przed kończącym gwizdkiem bliski podwyższenia był Moskal.
PS. Zabrzańscy włodarze przezornie pomyśleli już o roku następnym. Na bieżni stadionu zaprezentowano Mercedesa 190, który przypadnie drogą losowania jednemu z kibiców, który wykupi karnet na przyszły rok za jedyne 130 tysięcy!
Marian Czakański, Sport nr 224 (8280), 19 listopada 1990