18.03.1972 - Górnik Zabrze - Stal Rzeszów 3:0

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
18 marca 1972
Puchar Polski 1971/72, rewanż 1/4 finału
Górnik Zabrze 3:0 (2:0) Stal Rzeszów Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Kustoń (Poznań)
Widzów: ponad 15 000
Herb.gif HerbStalRzeszow.gif
Banaś 14
Wraży 35 g
Szołtysik 70
1:0
2:0
3:0

Hubert Kostka
Jan Wraży
Stanisław Oślizło
Jerzy Gorgoń
Zygmunt Anczok
Erwin Wilczek
Hubert Skowronek
Zygfryd Szołtysik
Jan Banaś
Włodzimierz Lubański
Władysław Szaryński
SKŁADY
Henryk Jałocha
Stanisław Skiba
Marian Ostafiński
Piotr Blaga
Zygmunt Janiak
Franciszek Skiba
Ryszard Duda
Jan Domarski
Marian Kozerski
Bolesław Biel (65. Józef Rosół)
Stanisław Sieniawski (55. Stanisław Stawarz)
Trener: Antoni Brzeżańczyk Trener: Nandor Hidegkuti

Relacja

Sport

Nandor Hidegkuti: Z takim Górnikiem nie wstyd przegrać

ZABRZE. Przez NRD, Ostrawę i Rzeszów wiodła droga górników do… Zabrza na pierwsze po czteromiesięcznej przerwie spotkanie z kibicami. Stęsknieni, spragnieni dobrego futbolu i potwierdzenia pochlebnych opinii z pierwszego pucharowego występu zabrzan nad Wisłokiem, zajęli miejsca na trybunach w liczbie nie często spotykanej w pełni ligowego sezonu. Ponad 15 tysięcy widzów na meczu, uznanym po wyjazdowym zwycięstwie 2:0 za formalność – to jeszcze jeden dowód głodu piłki.

W jakiej formie znajdują się górnicy – pytali, w jakiej dyspozycji zastanę moich wybrańców – medytował trener Górski.

Odpowiedź uzyskali już po kwadransie gry, uwieńczonym wspaniałym strzałem Banasia, oraz dwoma dalszymi „pociskami” (Szołtysik i Banaś), po których brawami nagradzano na równi zabrzan jak i parady Jałochy. Oklaski rozbrzmiewały coraz częściej. Górnik grał jak w transie. Bez chwil – tak ulubionych kiedyś – przestojów, w doskonałym tempie. Łatwość, z jaką ogrywano przeciwników i obsługiwano najlepiej ustawionych napastników, dojrzałość w przewidywaniu i konstruowaniu sytuacji, świadczyły najlepiej, że obrońca tytułu i pucharowego trofeum już u progu sezonu osiągnął wysoki pułap.

Drugi gol (Wraży) poprzedziła poprzeczka, kilka desperackich interwencji Jałochy. A po przerwie był jeszcze niewykorzystany rzut karny (Skowronek?!), była pusta bramka przed Szaryńskim i wreszcie efektowne przypieczętowanie zwycięstwa. Gol „made in Szołtysik” wart był wielkich europejskich stadionów. Z odległości 25 metrów „Mały” huknął jak z armaty, dokładnie w spojenie słupka z poprzeczką.

Górnik prezentował we wszystkich liniach grę wyrafinowaną, dojrzałą. Stal, która bynajmniej nie była ułomkiem, w pewnych okresach niewiele mogła zdziałać. Ostafiński łatał dziury, biegał ze środka na prawo i lewo, dyrygował kolegami, ale każde natarcie górników w szykach obronnych wywoływało spore zamieszanie.

- Z tak dysponowanym Górnikiem trudno ligowym średniakom nawiązać walkę – powiedział po meczu słynny Nandor Hidegkuti. Osobiście jestem zadowolony z tej lekcji. Uważam, że czołowe zespoły polskiej ekstraklasy nie wypadłyby w sobotę w Zabrzu lepiej od nas.

Świetny pojedynek rozegrał (zwłaszcza w pierwszej połowie) Banaś. Trener Górski bez chwili wahania „zaangażował” go dodatkowo do kadry. Anczok bezbłędny. Jakże żałośnie nieraz wyglądał przy nim niedawny kandydat do reprezentacji Kozerski. Nawet imponująca skądinąd szybkość rzeszowianina nie sprawiała Anczokowi żadnych kłopotów. Gorgoń pnie się w górę, Szołtysik i Lubański na normalnym, a więc dobrym poziomie. Szósty kadrowicz w szeregach zabrzan, Kostka dwa razy interweniował w trudnych sytuacjach, pozostałe nie sprawiały mu kłopotu.

Stal starała się sprawdzić swoje możliwości w grze otwartej. Niedługo była w stanie zachować choćby pozory „odważnej taktyki”. Przyparta do muru, przez co najmniej trzy kwadranse, zastawiała sieci wyłącznie na własnej połowie. Czyniła to jednak w stylu, dość odległym od czasów murarskiej „specjalizacji”. Nawet w desperackiej obronie nie trudno dostrzec teraz pewną myśl, koncepcję i umiejętność wyboru odpowiedniego momentu do zadania kontry. Jedna, tuż przed końcem, mogła przynieść honorową bramkę. Kostka okazał się jednak mistrzem od krótkich strzałów i Rosół długo trzymał się za głowę, nie rozumiejąc, dlaczego nie ma bramki.

Piłkarska premiera w Zabrzu otrzymała uroczystą oprawę (Apel Olimpijski odczytał rekordzista w rzucie dyskiem Gajdziński), spotkanie prowadził wzorowo międzynarodowy arbiter p. Kustoń, a ponieważ – Górnik rozpoczął sezon z wysokiego „C”, wszyscy byli zadowoleni. Podkreślamy to jeszcze raz: włącznie ze Stalą, której trener uważa przegrany mecz za zdany egzamin przed startem do rewanżów w lidze.

STANISŁAW PENAR, Sport nr 46 z dnia 20 marca 1972 r.