19.06.1966 - Górnik Zabrze - AIK Solna 3:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
19 czerwca 1966 (niedziela)
Puchar Intertoto 1965/66, grupa B3, 1. kolejka
Górnik Zabrze 3:2 (1:1) AIK Solna Chorzów, Stadion Śląski
Sędzia: Marcinkowski
Widzów: 80000
Herb.gif HerbAIKSolna.gif
Szołtysik 8 g

Lubański 62 w

Lentner 83
1:0
1:1
2:1
2:2
3:2

Carlsson 38

Carlsson 78
Hubert Kostka (Jan Gomola)
Edward Olszówka
Waldemar Słomiany
Rainer Kuchta
Piotr Strączek
Stefan Florenski
Zygfryd Szołtysik
Erwin Wilczek (Henryk Latocha)
Włodzimierz Lubański
Ernest Pol
Roman Lentner
SKŁADY Lundqvist
Soedeberg
Tord
Grip
Westerberg
Hemming
Nilden
Bo Holmberg
Carlsson
Olsson
Lundhal
Johansson
Trener: Władysław Giergiel

Dodatkowe informacje

  • Zmiany w zespole Górnika prawdopodobnie w przerwie meczu.
  • 80000 widzów obserwujących mecz jest rekordem Pucharu Intertoto.

Relacja

Kronika Górnika Zabrze

Do zwycięstwa była potrzebna nienadzwyczajna dyspozycja zespołu mistrza Polski. Napastnicy Górnika nie cofali się na własną połowę, gdy przeciwnik przechodził do ataku, a również i pomocnicy, gdy zapuścili się do przodu, nie wracali w porę. Goście rozwijali ataki pełną piątką, szybciutko wyrównując linię. Przed czterema obrońcami Górnika, wyrastało nieraz pięciu napastników AIK. Właśnie oba gole dla Szwedów padły po szybkich akcjach i przy liczebnej przewadze gości pod naszą bramką. Wprawdzie zaraz w 1. minucie meczu AIK posiadał okazję bramkową, jednak zaczęło się raczej "programowo", w 8. minucie Lubański głową posłał piłkę w poprzeczkę, zaś Szołtysik był na miejscu i również głową dobił piłkę do siatki. Można było oczekiwać, że posypią się dalsze bramki i wynik będzie wysoki, ale i Szwedzi zagrali bardzo dobry mecz. W 38. min. ich najlepszy napastnik, Carlsson zdobył wyrównanie. Na minutę przed końcem pierwszej połowy Pol sam mógł strzelać, lecz podał piłkę do jeszcze lepiej ustawionego Lubańskiego, ale ten strzelił w bramkarza. Po przerwie - ku zaskoczeniu - Szwedzi w ataku: mieli 2 pozycje. W 62. minucie bramkę uzyskuje jednak Górnik: strzela Lubański, piłka ociera się o głowę któregoś z obrońców i wpada do siatki. Lecz w 78. minucie po szybkiej akcji Carlsson ponownie wyrównuje. Na szczęście pięć minut później Lentner z bliskiej odległości zdobył trzecią bramkę, 3:2 dla Górnika.

Piłkarze AIK nie zagrali "turystycznie", lecz ambitnie walczyli o wywiezienie jak najlepszego rezultatu, co im się w końcu właściwie udało. Górnik nie był najlepiej usposobiony, zwłaszcza napastnicy. Jeden Szołtysik wykazywał ruchliwość i pracowitość. Brakowało w Górniku linii napędowej, jaką jest pomoc. Najlepiej zagrał Słomiany, który grał na środkowej obronie. W zespole AIK do najlepszych można zaliczyć bramkarza Lundquista, pomocnika Heninga i prawego łącznika Carlssona.

Sport

8 punktów i 18 bramek. Dobry start polskich drużyn w Pucharze Lata.

Bardzo dobrze wystartowały polskie drużyny w tegorocznym Pucharze Lata. Z pięciu spotkań wygrały cztery, strzelając swym przeciwnikom aż 18 bramek. Gdyby nie klęska Polonii z Norrkoepingiem, bilans premiery można by uznać za znakomity. I tak jednak piłkarstwo polskie zanotowało poważny sukces, który pozwala na optymizm przed następnymi kolejkami turnieju. Które z sobotnio-niedzielnych zwycięstw jest najcenniejsze? W grach turniejowych nie należy tak stawiać sprawy. Każdy mecz jest jednakowo ważny i w każdym zwycięstwo ma taką samą wartość. Cieszyć więc musi zarówno z rekordowe 8-0 nad Goeteborgiem, jak i „skromne” 2-1 Zagłębia na KSC.

Najbardziej renomowanego przeciwnika miał niewątpliwie Górnik Zabrze. O chlubnej historii AIK Sztokholm i jego sukcesach w Szwecji i za granicą pisaliśmy już w piątkowym „Sporcie”. Szwedzki Arsenal potwierdził w Chorzowie swą doskonałą opinię. Stoczył z Górnikiem zaciętą walkę zmuszając mistrza Polski do najwyższego wysiłku. Zabrzanie (ciąg dalszy na stronie drugiej)wygrali jednak ten pojedynek zasłużenie , a fakt że byli drużyną bezwzględnie lepszą, zwiększa jeszcze bardziej wartość ich niedzielnego zwycięstwa.

Ciężka przeprawa mistrza Polski. AIK potwierdził dobrą opinię

Stadion Ślaski. Wszyscy byli oczarowani, a już najbardziej goście ze Sztokholmu, którzy czegoś podobnego jeszcze nie oglądali. V impreza, której organizatorem jest Wojewódzka komisja Związków Zawodowych w Katowicach zgromadziła na chorzowskim gogancie ponad 80 tysięcy widzów, którzy gorąco oklaskiwali poszczególne punkty programu wielkiej rewii sportu, tańca, rozrywki. Szczególnie entuzjastycznie skwitowano występy najmłodszych „sportowców” – przedszkolaków, którzy nie czuli żadnego respektu przed ogromnym smokiem i na murawie czuli się tak, jak u siebie w… przedszkolu. Nie szczędzono również słów uznania dla Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”, występującego po raz pierwszy w swojej przebogatej karierze na boisku.

Braw zabrakło natomiast dla piłkarzy. Bynajmniej nie z tego względu, że publiczność była już przemęczona. Po prostu, piłkarze rzadko dawali ku temu okazję. Grali jakoś ospale, bez werwy, bez tempa. Dobrych, szybkich akcji było niewiele. Goście ze Sztokholmu czuli przed zabrzanami wielki respekt, więc rozpoczęli mecz ukryci za podwójną gardą, zostawiając w przedniej linii tylko dwu napastników. Górnicy uzyskali sporą przewagę, ale po zdobyciu bramki zwolnili tempo, sądząc widocznie, że goście nie zrobią im krzywdy. Tymczasem okazało się, że AIK to nie IFK Goeteborg , że piłkarze umieją zrobić użytek z dobrego wyszkolenia technicznego, potrafią groźnie kontratakować. W 39 minucie Johansson zdobył wyrównującego gola, za co został mocno wycałowany przez kolegów.

W drugiej połowie, po bramce Lubańskiego (pięknie wyegzekwowany rzut wolny) zabrzanie znów spasowali i wówczas Szwedzi kilkakrotnie poważnie zagrozili Gomoli. Zdobyli też drugą bramkę i wydawało się, że wywiozą ze Stadionu Śląskiego jeden punkt. W końcówce Lentner przechylił jednak szalę, wykorzystując świetne podanie Szołtysika.

Zabrzanie mogą być zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Mistrz zademonstrował wczoraj wakacyjną formę. Tylko Szołtysik, Słomiany, Kuchta, Floreński i momentami Lentner grali na normalnym poziomie. Pozostali, z Polem i Lubaśkim na czele, nie mieli dnia i ochoty do forsowania tempa. Przegrywali większość pojedynków biegowych, nie dochodzili do piłek, słabiutko strzelali. Pol ani razu nie zapoznał reprezentacyjego bramkarza Szwecji z siła swoich strzałów. Wszystkie piłki kierował wysoko nad poprzeczkę.

(P),Sport Nr 72 (2689), poniedziałek 20 czerwca 1966