19.08.1956 - Garbarnia Kraków - Górnik Zabrze 3:1
19 sierpnia 1956 1. liga 1956, 14. kolejka |
Garbarnia Kraków | 3:1 (2:0) | Górnik Zabrze | Kraków Sędzia: Jerzy Hasselbusch (Warszawa) Widzów: 17 000 |
Bożek 3 Kolasa 13 Konopelski 64 k |
1:0 2:0 3:0 3:1 |
Szalecki 82 | ||
Henryk Stroniarz Zbigniew Feluś Antoni Konopelski Roman Piekulski Józef Leśniak Zdzisław Bieniek Józef Kolasa Józef Browarski Józef Piątek Henryk Bożek Marian Kucharski |
SKŁADY | Józef Machnik Henryk Zimmermann Antoni Franosz Karol Dominik Eryk Nowara Henryk Hajduk Henryk Szalecki Henryk Czech Manfred Fojcik Marian Olejnik Ewald Wiśniowski | ||
Trener: Adam Walter | Trener: Augustyn Dziwisz |
Dodatkowe informacje
- Według Przeglądu Sportowego widzów ok. 20 000.
Relacja
Sport
„Drugi oddech” ludwinowian coraz głębszy. Garbarnia Kraków – Górnik Zabrze 3:1 (2:0)
Z obserwacji wielu meczów Grabarni możan by wysnuć taki generalny wniosek: piłkarze ludwinowscy grają najlepiej w meczach o wielka stawkę. Taką właśnie wielką stawką były dla Garbarni dwa punkty, możliwe do zdobycia na zabrskim Górniku. Przyjechał on do Krakowa opromieniony zwycięstwem nad CWKS i w asyście nie notowanej w Krakowie liczby sympatyków. Kiedy górnicy wybiegli na boisko, powstał wokół tego taki tumult, że słyszało się go chyba w promieniu kilku kilometrów.
Umilkł on jednak aż nazbyt szybko. Oto pierwszy szybki atak Garbarni przyniósł jej prowadzenie, przy czym wykonanie akcji przez duet Kucharski – Bożek było popisowe. Ten szybki sukces podziałał podniecająco na piłkarzy gospodarzy, którzy opanowali całkowicie boisko. Nim upłynęło dalszych 10 minut, na tablicy wynikowej pojawiła się „dwójka”. Także i tym razem przyklasnąć trzeba było podaniu do środka, a potem główce Kolasy, wobec której Machnik był bezradny. Bramkarz Górnika w ciągu następnych 30 minut interweniował brawurowo i szczęśliwie, toteż mimo stałej przewagi krakowian wynik do przerwy nie uległ już zmianie.
Po przerwie poziom gry nie był już tak wysoki jak w pierwszej fazie – niemniej jednak znana ogólnie ofiarność górników i nieustępliwa walka ze strony Garbarni utrzymywały widownię w stałym napięciu. W tym okresie krakowianie rzadziej stosowali szybkie ataki i prostopadłe podania, natomiast częściej (może nawet za często) rozprzestrzeniali grę równolegle do bramki. Krótsze spięcia pod bramką Machnika powstawały z reguły wówczas, gdy w posiadanie piłki wchodził Kolasa, , w wielu wypadkach zapomniany przez kolegów. Kolasa wywalczył dla swojej drużyny rzut karny, z którego padła trzecia bramka. Niezawodnym egzekutorem był Konopelski, najlepszy zawodnik na boisku, oklaskiwany wielokrotnie za efektowne i skuteczne interwencje.
Reklamacje górników co do słuszności podyktowania jedenastki były o tyle uzasadniona, że – jakiekolwiek podcięcie Kolasy miało miejsce na linii pola karnego i kwalifikowało się raczej na rzut wolny z linii. – to jednak był już którymś z rzędu wykroczeniem i zachodziła obawa, że nie zastosowanie najprostszego środka sprawi, iż nadal będą się mnożyć niebezpieczne faule.
Drużyna Górnika w nowym „przetasowaniu” przedstawiała się o wiele mniej groźnie, niż np. w czasie ostatniego meczu pucharowego na boisku Wisły. Najlepszymi w tej drużynie byli: Machnik, Nowara, Szalecki i Olejnik. W zwycięskiej drużynie – oprócz Konopelskiego i Stropniarza – wyróżnić trzeba Kolasę i obu pomocników.
St. Lubicz, Sport nr 67 z 20 sierpnia 1956 r.
Przegląd Sportowy
Garbarnia Kraków utrzymuje wysoką formę. Górnik nie był równym partnerem
Zawiedzeni przedpołudniową marną grą Cracovii wybrali się miłośnicy piłkarscy tłumnie na popołudniowy mecz garbarni z Górnikiem by – jak mówili – zobaczyć dobra piłkę. Nie spotkał ich zawód. Stało się to głównie dzięki Garbarni, która w bezapelacyjny sposób rozprawiła się z niedawnym zwycięzcą lidera 1. ligi.
Drużyna ludwikowska, mogąca sobie rościć słuszne pretensje do miana rewelacji drugiej rundy, zagrała w stylu słynnego wiedeńskiego Rapidu. Miała ona wielkim swój kwadrans na początku zawodów, kiedy to rozniosła zupełnie obronę przeciwnika, zdobyła dwie wspaniałe bramki i podyktowała taki styl gry, jaki jej najlepiej odpowiadał. Tylko szczęściu i bezbłędnej grze swego bramkarza zawdzięcza Górnik, że przegrał stosunkowo nisko.
Nieobecność Jankowskiego zmusiła górników do poczynienia pewnych przegrupowań zespole, które nie były specjalnie korzystne. Jedyną, ale bardzo problematyczną korzyścią było to, że zawsze ostra gra Hajduka miała tym razem miejsce poza obrębem pola karnego i powodowała nie rzuty karne, ale "tylko" wolne. Karnego natomiast zawinił Franosz. Nie widział on innego sposobu powstrzymania przeboju żywiołowego Kolasy, jak tylko podcięcie prawoskrzydłowego Garbarni. Przy tej okazji trzeba dodać, że zaskarbiwszy sobie ogólne uznanie za ambitną walkę od pierwszego do ostatniego gwizdka, stracili górnicy z niego wiele w momencie niepotrzebnej dyskusji i niesportowych gestykulacji w chwili podyktowania jedenastki.
Wyrażając wiele pochwał pod adresem całego zespołu Garbarni ze specjalnym uznanie podkreślamy grę Konopelskiego, Stroniarza, obu pomocników oraz Kolasy.
Przegląd Sportowy nr 99 z 20 sierpnia 1956 r.
Linki zewnętrzne