19.09.1965 - Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 3:1
9. kolejka
Spotkanie ligowe nr 21 (derby nr 33) – 19 września 1965 (niedziela, godz. 15.00)
Górnik Zabrze 3:1 (2:1) Ruch Chorzów
2 gwiazdki „Sportu”
Frekwencja: 10 000
Sędzia: Wilczyński (Gdańsk)
Strzelcy bramek:
1-0 - Roman Lentner 34 min.
1-1 - Eugeniusz Faber 40 min.
2-1 - Ernest Pol 45 min.
3-1 - Ernest Pol 70 min.
Skład i noty Górnika wg „Sportu”:
Hubert Kostka 2, Waldemar Słomiany 1,5, Stanisław Oślizło 2,5, Stefan Florenski 2,5, Edward Olszówka 1 (46. Reiner Kuchta 1), Jan Kowalski 2, Zygfryd Szołtysik 2,5, Erwin Wilczek 3, Joachim Czok 1,5, Ernest Pol 2,5, Roman Lentner 3
Trener Władysław Giergiel
Skład i noty Ruchu wg „Sportu”:
Henryk Pietrek 1,5, Józef Janduda 1, Antoni Nieroba 2, Antoni Piechniczek 1,5, Bernard Bem 1,5, Jan Rudnow 1,5, Józef Gomoluch 2, Eugeniusz Lerch 1,5, Eugeniusz Kulik – nie klas. (18. Edward Herman 1,5), Bronisław Bula 1,5, Eugeniusz Faber 2,5
Trener Artur Woźniak
Górnik od początku nowego sezonu grał na najwyższych obrotach i przewodził tabeli. Po trzech spotkaniach trenera Farsanga zastąpił jednak Władysław Giergiel, który zrewolucjonizował styl zabrzan, wprowadzając system 4-2-4 do gry swoich podopiecznych. Ruchowi, podobnie jak w poprzednim sezonie, na początku nie wiodło się najlepiej. Wszystko przemawiało na więc na korzyść zabrzan, nawet mimo zmęczenia pucharowym spotkaniem (cztery dni przed spotkaniem derbowym pokonał 3:1 (2:0) LASK Linz na wyjeździe w PEMK).
Tym razem przedmeczowe prognozy znalazły potwierdzenie na boisku. Górnik nie miał żadnych problemów z odniesieniem zwycięstwa. Wygrał łatwo, bez specjalnego wysiłku, mając ogromną przewagę przez cały okres gry. Chorzowianie grali fatalnie we wszystkich liniach, stanowiąc jedynie cień zespołu, który przed kilkoma miesiącami był na tym samym boisku o krok od pełnego sukcesu.
Przed meczem trener Ruchu Artur Woźniak narzekał na olbrzymie trudności kadrowe. To one były powodem wystawienia do linii ataku juniorów: Bronisława Buli i Jana Rudnowa, co nie pozostało bez wpływu na anemię ataku. Trudno jednak wytłumaczyć zniżkę formy całej defensywy. Nieroba z Piechniczkiem zupełnie niezgrani, Janduda bez zwrotności, Bem bez szybkości, Pietrek w bramce nieobliczalny. Gorzej chyba jeszcze ci zawodnicy nigdy nie grali…
Górnik nie wykorzystał w pełni słabości przeciwnika. Stosował ulgową taryfę, przeprowadzał akcje w zwolnionym tempie. Mimo to zabrzanie mieli dziesiątki okazji, z których mogli uzyskać bramki. Paradoks polegał na tym, że uzyskali je ze strzałów, które Pietrek powinien był bezwzględnie obronić. Przy pierwszej, zdobytej przez Romana Lentnera, piłka przeszła mu pod ręką, a przy obydwu strzałach Ernesta Pola interweniował jak nowicjusz. Gole padły z dalszych odległości i nawet sam Pol był bardzo zdziwiony, że piłka wylądowała w siatce. Nie zmienia to jednak faktu, że zabrzanie wygrali zasłużenie. Ruch stworzył jedynie dwie groźne sytuacje pod bramką Kostki. W pierwszym wypadku zakończyła się ona pięknym golem strzelonym przez Eugeniusza Fabera, w drugim – Edward Herman posłał piłkę tuż obok słupka. W Górniku zwracała uwagę dobra dyspozycja Wilczka, Lentnera, Szołtysika w ataku, oraz Oślizły i Floreńskiego w tyłach. W Ruchu jedynym graczem, który stanął na wysokości zadania był Faber.