19.09.1981 - Zagłębie Sosnowiec - Górnik Zabrze 0:1
19 września 1981 1. liga 1981/82, 8. kolejka |
Zagłębie Sosnowiec | 0:1 (0:0) | Górnik Zabrze | Sosnowiec Sędzia: Tadeusz Ignatowicz (Wrocław) Widzów: 14 000 |
0:1 | Brzeziński 78 | |||
Tochel | Pałasz | |||
Marek Bęben Edward Koczuba Roman Geszlecht Janusz Koterwa Karol Kordysz Wojciech Sączek Krzysztof Tochel (63 Dariusz Klamra) Andrzej Przenniak Jan Urban Włodzimierz Mazur Jerzy Dworczyk |
SKŁADY | Aleksander Famuła Bogdan Gunia Werner Leśnik Tadeusz Dolny Marian Zalastowicz Krzysztof Szwezig Waldemar Matysik Erwin Koźlik (88 Henryk Zimkowski) Edward Socha Andrzej Pałasz Leszek Brzeziński | ||
Trener: Kazimierz Szmidt | Trener: Zdzisław Podedworny |
Relacja
Sport
Przewrotność!
SOSNOWIEC. To się nazywa przewrotność! Wtedy gdy nikt nie oczekiwał od Zagłębia dobrej gry – sosnowiczanie rozegrali kilka świetnych spotkań, strzelali bramki, wygrywali. Drużyna objęła prowadzenie i wszystko... się urwało. Oczekiwano emocjonującego, zażartego pojedynku tymczasem 14.000 widzów całkowicie zawiodło się. Gospodarze zagrali tak jakby wykonywali jakieś skomplikowane ćwiczenia gimnastyczne, ale na wydechu. W dodatku niemal każda akcja wyprowadzana była niechlujnie, bezmyślnie i zbyt wolno. Już po kwadransie można się było zorientować, że piłkarze Zagłębia nie bardzo wiedzą jak grać przeciwko konsekwentnie blokującym dostęp do własnej bramki zabrzanom. Czyżby obciążenie było aż tak duże, że paraliżowało ruchy? Kto wie czy nie mamy tu do czynienia z tym samym mechanizmem psychologicznym, który powoduje od samego początku rozgrywek przetasowania w czołówce pierwszej ligi: lider traci motywację do gry. „Syndrom lidera” może w najbliższym czasie udzielić się młodym piłkarzom Górnika – zagrali jakby nie było kolejny poprawny mecz, tym razem na wyjeździe. A więc udało się przełamać serię mniej udanych spotkań na boiskach przeciwników. Inna sprawa, że górnicy tak uparli się żeby zremisować na Stadionie Ludowym, że dopiero w ostatniej chwili zorientowali się, że można przecież wygrać! Z takim nastawieniem powinno się chyba grać od początku. Mimo Górnikowi należą się słowa uznania przede wszystkim za taktyczne rozwiązanie tego spotkania. Cała drużyna z aptekarską dokładnością trzymała się z góry ustalonych założeń. Było w tym być może trochę przesady, brakowało krzyny improwizacji – ale najważniejsze, że ten sposób gry przyniósł górnikom sukces. Bramka padła w dość nieoczekiwanych okolicznościach. Sosnowiczanie właściwie sprokurowali sami tego gola. Od początku meczu nieustannie powtarzali ten sam schemat wyprowadzania piłki z własnej połowy boiska, aż w końcu przeciwnicy nauczyli się tego na pamięć. W 77 minucie Dolny, Pałasz, Socha i Brzeziński jednocześnie zaatakowali obrońców, którzy jak zwykle flegmatycznie usiłowali przekazać piłkę partnerom z linii pomocy. Powstało spore zamieszanie, dwa rykoszety, podanie Pałasza do wychodzącego na pozycję Brzezińskiego, strzał tego ostatniego z lewej strony i bramka. Ktoś w tym momencie powiedział, że to było do przewidzenia. Miał chyba rację. W jakiej mierze na wyniku zaważyła nieobecność na boisku Rudego i Woźnicy (pauzowali za żółte kartki) trudno dociec. Jedno jest pewne Zagłębie – powtórzmy – zagrało na „wydechu”, a Górnik „na wdechu”. Odzwierciedleniem tego jest wynik.
ADAM BARTECZKO, Sport Nr 173 (6010) Poniedziałek 21 września 1981 r.