19.10.1974 - Górnik Zabrze - Stal Mielec 1:2

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
19 października 1974 (sobota), godzina 17:00
1. liga 1974/75, 10. kolejka
Górnik Zabrze 1:2 (1:0) Stal Mielec Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Andrzej Ogorzewski (Łódź)
Widzów: ok. 12 000
Herb.gif HerbStalMielec.gif
Gzil 23 1:0
1:1
1:2

Lato 61 g
Domarski 74
Andrzej Fischer
Lucjan Kwaśny
Jerzy Gorgoń
Joachim Gorzawski (49 Józef Winkler)
Henryk Wieczorek
Jarosław Studzizba
Alojzy Deja
Józef Kurzeja (48 Ireneusz Lazurowicz)
Stanisław Gzil
Zdzisław Rozborski
Andrzej Szarmach
SKŁADY Zygmunt Kukla
Krzysztof Rześny
Marian Kosiński
Jerzy Wiącek (46 Edward Bielewicz)
Ryszard Per
Włodzimierz Gąsior
Grzegorz Lato
Henryk Kasperczak
Edward Oratowski
Jan Domarski
Ryszard Sekulski (80 Witold Karaś)
Trener: Teodor Wieczorek Trener: Zenon Książek

Relacja

Sport

Wygrali lepsi

ZABRZE. – W przedmeczowych rozważaniach więcej szans zwycięstwa przyznawano Stali. Za mielczanami przemawiała ich wysoka pozycja w tabeli, aktualna dyspozycja, umiejętności poszczególnych zawodników i to, że są zespołem w zasadzie bez słabych punktów. Za zabrzanami opowiadała się tylko tradycja – Stal w ligowych pojedynkach jeszcze nigdy nie wygrała z Górnikiem – i atut dopingu własnej widowni. Były to jednak przesłanki zbyt irracjonalne, w rzeczywistości cudu nie było i chociaż gospodarze prowadzili do 61 min., dla nikogo nie ulegało wątpliwości, która z drużyn jest lepsza, groźniejsza, lepiej przygotowana.

Pierwsza połowa spotkania miała dość dziwny przebieg. Wprawdzie faworyci posiadali optyczną przewagę, częściej znajdowali się w posiadaniu piłki i grali bardziej składnie to jednak dyktowali monotonne, prawie spacerowe tempo, bardziej odpowiadające wolniejszym, a przede wszystkim słabszym kondycyjnie zabrzanom. I nie mógł dać żadnych efektów poprawnie prowadzony przez mielczan atak pozycyjny gdy w jego ostatniej, decydującej fazie brakowało przyspieszenia, niespodziewanych rozwiązań, a w całej drużynie Stali zawodnika, który nieszablonowym zagraniem byłby w stanie zaskoczyć dość statycznie grających obrońców Górnika. W tym okresie jedyny Sekulski czynił starania by poderwać swych kolegów do bardziej dynamicznej gry, próbował sforsować defensywę Górnika indywidualnymi dryblingami, oddał również kilka strzałów z dystansu. Nie napotkał jednak wsparcia. Wydawało się, że górnicy zdołali uśpić Latę, Kasperczaka, Domarskiego, którzy wykazywali mniejszą niż normalnie aktywność. Także obrońcy Stali nie sprawiali najlepszego wrażenia, gubili się podczas sporadycznych i dość schematycznych przedsięwzięć gospodarzy. Wystarczyły dwa celne podania, wreszcie piłka adresowana do hasającego swobodnie po lewej stronie boiska Kurzeji, a pod bramką Kukli powstało zamieszanie. Tak było m.in. w 8 min. kiedy to Szarmach minimalnie spóźnił się do centry Kurzeji, a także w 20 min. gdy Rozborski po dośrodkowaniu tego samego zawodnika będąc na polu karnym trafił w plecy Kosińskiego. Wystarczyło jednak tylko by górnicy zerwali z tym wariantem akcji ofensywnej a padła bramka. Szarmach wyszukał Rozborskiego, który przedłużył jego podanie na prawo do Studzizby, a ten wykorzystując dezorientację stoperów Stali posłał piłkę za ich plecami do nadbiegającego Gzila i Górnik objął prowadzenie 1:0. Kombinacja, z której górnicy zdobyli gola była ładna, płynna, lecz przeprowadzona w wolnym tempie, a mimo to zakończyła się powodzeniem zabrzan tak jak i pierwsza połowa. Stało się tak ponieważ mielczanie przyjęli najwygodniejszy dla zabrzan styl gry pozwalając tym samym przeciwnikom zrealizować maksimum zdobyczy.

Po przerwie obraz gry uległ radykalnej zmianie. Stal zaczęła szukać swej szansy w forsowaniu tempa, ciągłych zmianach pozycji zawodników, arytmii gry. Już w 47 min. Lato umiejętnie znalazł się na polu karnym Górnika, przerzucił piłkę nad Fischerem, lecz z linii bramkowej wyekspediował ją Gorgoń. W chwilę później ponownie stalowcy wymanewrowali obrońców przeciwnika lecz strzał Laty był mało precyzyjny, a poprawka Domarskiego trafiła w obrońców, którzy zajęli miejsce w bramce opuszczonej przez Fischera. W 56 min. bramkarz zabrzan chyba intuicyjnie sparował za róg ostre uderzenie Domarskiego, niedługo potem w zamieszaniu podbramkowym obrońcy Górnika ratowali się wybiciem piłki na róg. Egzekutorem kornera był Oratowski, którego idealne dośrodkowanie – mimo asysty stoperów oraz bramkarza gospodarzy Lato zamienił głową na bramkę. Zdobycie wyrównania uspokoiło mielczan, zaczęli rozgrywać piłkę w środkowej strefie boiska chcąc zmusić górników do wyjścia z pola karnego, rozluźnienia obrony. Ale gdy tylko zabrzanie uwierzyli, że przeciwnik zadowolony jest już z wyniku i chcieli przy tym upiec własną pieczeń, nastąpiła błyskawiczna kontra. Kasperczak w popisowy sposób wymanewrował Kwaśnego, minął Gorgonia, zatrzymał piłkę przy linii i kiedy piłkarze zabrzan rzucili się w jego stronę, spokojnie podał do zupełnie niepilnowanego Domarskiego, który ostrym strzałem dopełnił formalności. Była to na pewno akcja godna filmowej kamery, ale też dziwić musiała bezradność defensorów Górnika. Takie zresztą ogólne wrażenie odniosło się obserwując wszystkich zawodników tej drużyny. Pokonany, nie zawsze mysi być przegranym, liczy się również styl w jakim porażkę poniesie. Zabrzanie nic nie mają na swoje usprawiedliwienie. Ulegli przeciwnikowi nie będącemu w szczytowej dyspozycji, ale czyż można się temu dziwić jeżeli – abstrahując od indywidualnych umiejętności – bez wyjątku wszyscy piłkarze Górnika mają kondycję najwyżej na 45 min.

STEFAN RIEDEL, Sport nr 211 (4305) z dnia 21 października 1974