19.11.1994 - Sokół Pniewy - Górnik Zabrze 3:2
19 listopada 1994 (sobota), godzina 11:00 1. liga 1994/95, 16. kolejka |
Sokół Pniewy | 3:2 (2:0) | Górnik Zabrze | Pniewy Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin) Widzów: 1 000 |
Rząsa 6 Kasperski 34 g Rząsa 78 k |
1:0 2:0 2:1 2:2 3:2 |
Bałuszyński 65 Jarosz 77 g | ||
Płaczkiewicz, Gajewski, Rzepa | Jegor, Kocyba | |||
(1-3-5-2) Dariusz Płaczkiewicz Krzysztof Nowak Mirosław Rzepa Artur Gajewski Robert Wilk Edelbert Dinha (79 Tomasz Kos) Sławomir Kramer Zbigniew Konieczko Piotr Kasperski Piotr Najewski (64 Krzysztof Konon) Tomasz Rząsa |
SKŁADY | (1-3-5-2) Dariusz Klytta Tomasz Hajto Piotr Jegor Jarosław Zadylak Rafał Kocyba (75 Grzegorz Bonk) Dariusz Koseła Arkadiusz Kubik Maciej Krzętowski (46 Rafał Jarosz) Leszek Kraczkiewicz Andrzej Orzeszek Henryk Bałuszyński | ||
Trener: Ryszard Bożyczko | Trener: Edward Lorens |
Relacje
Sport
Pniewy. Sokół - można to już teraz powiedzieć - był jesienią postrachem drużyn z czołówki pierwszoligowej tabeli. Pokonał Legię, Widzew, Górnika i zremisował z Katowicami. Jeszcze na zakończenie czeka go mecz z Lechem. Nawet gdyby w Poznaniu pniewianom się nie powiodło, to i tak ze „szpicą” będą mieć korzystny bilans punktowy. Trochę zaskakujące, choćby po wpadce 0-4 z Pogonią, ale taka jest ta nasza ekstraklasa. Gospodarze rozpoczęli odważnie i ofensywnie. Już w 1 min groźnym, celnym strzałem popisał się młodziutki, obiecujący Piotr Najewski. Dość szybko Górnik odpowiedział jedynym godnym odnotowania w tej odsłonie atakiem. W 5 min reprezentant Polski - Henryk Bałuszyński strzelił bardzo groźnie. Dariusz Płaczkiewicz z trudem wybił piłkę lecącą w krótki róg poza boisko.
Replika Sokoła przyniosła mu prowadzenie. W 6 min Zbigniew Konieczko bardzo długim, celnym podaniem przekazał piłkę Tomaszowi Rząsie. Najlepszy zawodnik sobotniego meczu przechwycił ją po solidarnych błędach Jarosława Zadylaka i Macieja Krzętowskiego (debiutant w I lidze w Górniku obok wprowadzonego w drugiej połowie Grzegorza Bonka) i z około 13-14 metrów pięknym strzałem w długi róg pokonał Dariusza Klyttę.
Gospodarze po zdobyciu gola nadal przeważali. W 20 min po dobrym dośrodkowaniu Najewskiego strzelał nowy nabytek pniewian, 20-letni czarnoskóry zawodnik olimpijskiej reprezentacji Zimbabwe - Edelbert. Skończyło się na rzucie rożnym. W 34 min najładniejszą bramkę spotkania zdobył głową Piotr Kasperski po świetnym dośrodkowaniu Rząsy. „Kasper” był o ułamek sekundy szybszy od pilnującego go Rafała Kocyby.
Nawet ten gol nie przebudził gości. Nadal bliżsi zdobycia kolejnych bramek byli gospodarze. W 39 min Krzętowski wybił piłkę na róg uprzedziwszy Edelberta. W minutę później Najewski groźnie strzelał po rzucie wolnym Konieczki.
Drugą część meczu zagrał zupełnie inny Górnik. Zawodnicy z Zabrza osłabieni brakiem kilku zawodników pauzujących z powodu kontuzji lub kar za kartki (Jerzy Brzęczek, Piotr Brzoza, Jacek Grembocki, Piotr Gruszka, Marek Piotrowicz i Marek Szemoński) zrozumieli, że tylko podjęcie bezpardonowej walki może wpłynąć na zmianę rezultatu. Gra się zaostrzyła, na co nie zawsze w porę reagował arbiter, choć dalecy bylibyśmy od postawienia zarzutu „drukowania” meczu, co zarzucał mu głośno po spotkaniu jeden z zawodników gości.
Im dłużej trwała ta druga odsłona, tym wyraźniej przeważali goście. W 60 min groźnie i celnie strzelił Andrzej Orzeszek, a 5 min później najgroźniejszy napastnik gości - Bałuszyński zdobył kontaktowego gola po wypuszczeniu przez Leszka Kraczkiewcza (do przerwy mało skutecznego). Sokół słabł w oczach i rzadziej odpowiadał kontrami. W 70 min Edelbert strzelił obok słupka. Nadal jednak w polu przewagę miał Górnik. W 73 min doszło do niepotrzebnej scysji między Orzeszkiem, który sfaulował Konieczkę, a zawodnikami gospodarzy. Popchnięty przez Roberta Wilka upadł nawet na murawę. Skończyło się tylko na... wolnym, wcześniej już podyktowanym przez sędziego głównego. W chwilę później Orzeszek w dobrej sytuacji strzelił zbyt wysoko. A w 75 min rezerwowy Rafał Jarosz głową doprowadził do wyrównania po rogu wykonanym przez Kraczkiewicza.
Kontra Sokoła przesądziła o losach meczu. Tomasz Hajto i Piotr Jegor bezpardonowo zaatakowali wchodzącego w pole karne Kasperskiego. Arbiter wskazał na „wapno”. Nie pomogły gwałtowne protesty zabrzan, a Jegor zobaczył nawet żółty kartonik. Natomiast jedenastkę wykorzystał Rząsa. Później nie pomogły szaleńcze próby wyrównania. Trzy kolejne wykonane przez Górnika rogi nie zmieniły rezultatu. Tak jak i rzut wolny z około 20 m, po którym Krzysztof Konon trafił piłką w poprzeczkę.