20.04.1958 - Polonia Bydgoszcz - Górnik Zabrze 0:0
20 kwietnia 1958 (niedziela) 1. liga 1958, 5. kolejka |
Polonia Bydgoszcz | 0:0 | Górnik Zabrze | Bydgoszcz Sędzia: Pasierski (Wrocław) Widzów: ponad 20 000 |
Marcin Potrykus Stefan Różewski Janusz Jędrzejczak Teofil Murzyn Ryszard Malinowski Roman Golz Ryszard Dziadek Roman Armknecht Marian Norkowski (II) Ryszard Kulesza Jerzy Brzeski |
SKŁADY | Józef Kaczmarczyk Antoni Franosz Stefan Florenski Henryk Hajduk Ginter Gawlik Marian Olejnik Ernest Pol Edward Jankowski Roman Lentner Edmund Kowal Manfred Fojcik | ||
Trener: Józef Kotlarczyk | Trener: Zoltán Opata |
Relacja
Sport
Potrykus powstrzymał zabrską nawałnicę
BYDGOSZCZ (tel. wł.) – Potrykus był bohaterem bezbramkowego meczu. On przetrzymał dwa okresy ostrego bombardowania w pierwszej połowie między 25 a 45 min. i kwadrans po przerwie. Wyłącznie tez jemu Polonia zawdzięcza swój nieoczekiwany sukces. Poza znakomitą formą Potrykus miał także jednak sporo szczęścia, ale to zwykle idzie w parze.
Polonia bynajmniej nie przyjęła na siebie roli broniącej się tylko drużyny, lecz starała się prowadzić grę otwartą i jej napastnicy mieli nawet sporo okazji strzałowych. Zresztą Kulesza i Dziadek nie umieli dać sobie rady z obroną zabrzan, szwankowała także współpraca między Norkowskim i Armknechtem, w efekcie czego główny ciężar gry spoczywał na formacjach defensywnych. Wybijali się w nich Jędrzejczak, Różewski oraz Malinowski.
Zabrzanie rozpoczęli mecz nonszalancko, byli dość efektowni lecz nieskuteczni. Tyczy się to zwłaszcza Lentnera. Również Fojcik nie wywarł najlepszego wrażenia. Ale grę Jankowskiego, Pohla i Kowala bydgoszczanie będą pamiętać długo. Kolosalna ambicja gospodarzy, ich ofiarność uniemożliwiły górnikom uzyskanie sukcesu. Trzeba zresztą powiedzieć, że mecz toczył się w niezwykle gorącej atmosferze i doping dla Polonii przybrał rzadko notowane rozmiary. Górnicy urządzili ostre strzelanie i zasypywali Potrykusa niebezpiecznymi bombami, ale tego dnia bramkarz bydgoszczan był nie do pokonania.
Sport nr 48 z dnia 21 kwietnia 1958
Przegląd Sportowy
Pokrzywy nad Brdą poparzyły mistrza Polski. Potrykus bohaterem meczu.
Jedno nazwisko wybijało się absolutnie na czoło remisowego meczu bydgoskiej Polonii z Górnikiem Zabrze - nazwisko bramkarza Polonii Potrykusa, który stał się dzięki swym kapitalnym a równocześnie szczęśliwym paradom prawdziwym bohaterem meczu. Na nim, jeśli już zawiodła dobra w tym dniu obrona bydgoszczan, kończyły się akcje gości.
Górnicy zaprezentowali się na stadionie bydgoskim, gdzie padł rekord publiczności - bardzo dobrze. Przewyższali oni gospodarzy lepszym wyszkoleniem technicznym, szybkością i pomysłowością w akcjach. Te atuty gości zostały jednak zniwelowane wielką jak zwykle ambicją gospodarzy, która w sumie przyczyniła się do zdobycia jednego cennego punktu.
Mecz toczył się przy gorącym dopingu publiczności. Górnicy z miejsca przystąpili do ataku a świetnie zasilani przez pomocników dokładnymi podaniami stwarzali wiele niebezpiecznych sytuacji. W 5 minucie szczęśliwa główka Malinowskiego ratuje gospodarzy od utraty bramki.
Powoli coraz częściej do głosu dochodzą gospodarze, a ich atak, który w zasadzie ogranicza się do wypadów, od czasu do czasu zmusza zarówno obrońców gości jak i bramkarza Kaczmarczyka do uważnej gry. W 27 minucie po raz drugi szczęście nie omija gospodarzy. Nieporozumienie Jędrzejczyka z Potrykusem wykorzystuje sprytnie Jankowski i z kilku kroków strzela na pustą bramkę. Ale piłka trafia w samą poprzeczkę.
Gospodarze jeszcze przed przerwą o mało co nie uzyskują prowadzenia, Armknecht minął Floreńskiego i nie zastanawiając się z półobrotu strzelił w sam róg, ale bramkarz Kaczmarczyk był na posterunku i trudną piłkę odparował na róg. Po zmianie stron ton grze przez kilka minut nadają gospodarze. Zanosi się na niespodziankę,bowiem w tym okresie akcje drużyny bydgoskiej są dość płynne i piłka kilkakrotnie mija bramkę gości. Po tym- 15-minutowym okresie przewagi gospodarzy inicjatywę z kolei przejmują goście, którzy dążą za wszelka cenę do uzyskania zwycięstwa. Notujemy kilka wspaniałych zagrań napadu Górnika, ale wszystkie one zostają zlikwidowane na przedpolu podbramkowym przez obrońców albo stają się łupem Potrykusa. Ostatnie 20 minut wymija przy zdecydowanej już przewadze gości, ale gospodarze robią wszystko, aby utrzymać korzystny wynik.
W drużynie Górnika najlepiej w grali środkowy obrońca Floreński pomocnik Gawlik oraz Pohl, Jankowskl i Kowal w napadzie. Lentner i Fojcik, po niewyleczonych w pełni kontuzjach, nie byli jeszcze w pełni swych sił i to może było głównym powodem, że ciężar gry ataku przeniósł się na prawą stronę.
W drużynie gospodarzy, poza Potrykusem, bardzo dobrze spisała się obrona. Jędrzejczak, Różewski i Murzyn zrobili wszystko na co ich było stać, a Malinowski, oprócz rozbijania finezyjnych zagrań gości, bardzo często dokładnymi podaniami zasilał własnych napastników. Najsłabszą częścią bydgoskiego zespołu byt napad. W sumie bydgoszczanie mogą mówić, te punkt zarobili szczęśliwie.
Przegląd Sportowy nr 63, 21 kwietnia 1958