20.06.1970 - Górnik Zabrze - Stal Rzeszów 2:0
20 czerwca 1970, godzina 18:30 1. liga 1969/70, 26. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:0 (0:0) | Stal Rzeszów | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Henryk Diduch (Kraków) Widzów: 3 000 |
Lubański 66 Szołtysik 74 |
1:0 2:0 |
|||
(1-4-3-3) Hubert Kostka Karol Kapciński Stanisław Oślizło (22 Rainer Kuchta) Stefan Florenski Henryk Latocha Zygfryd Szołtysik Erwin Wilczek Hubert Skowronek Jan Banaś Włodzimierz Lubański Jan Szewczuk (59 Alojzy Deja) |
SKŁADY | Czajkowski Skiba Marian Ostafiński Dowbecki Janiak Marciniak Duda Przybyło Kozerski Jan Domarski Stawiarz (80 Konf) | ||
Trener: Ferenc Szusza |
Relacje
Kronika Górnika Zabrze
W Zabrzu koniec ligi przyjęto z ulgą. Górnik był u kresu wytrzymałości, już nawet nie tyle fizycznej, co psychicznej. Zabrzanie grali tak jakby musieli wyjść na boisko, nie było widać w ich poczynaniach radości z gry. Długo nie mogli uzyskać prowadzenia, choć zależało im na zwycięstwie, bo wicemistrzostwo było jeszcze w ich zasięgu. Na szczęście w drugiej połowie udało im się nieco przyspieszyć i zdobyć bramkę. W obu sytuacjach, po których padły bramki swój znaczny udział mieli zawodnicy gości. Należy jednak przyznać, że Stal przez większy fragment gry prowadzili otwartą grę, często atakując. W pierwszej połowie mieli nawet więcej sytuacji na zdobycie bramki od Górnika. W drużynie Górnika do najlepszych należeli: Kostka, Skowronek, Banaś i Szołtysik, a w Stali wyróżnić należało Skibę, Kozerskiego, Dudę i Przybyłę.
Sport
Zabrze. Nareszcie koniec – westchnęła garstka najwierniejszych sympatyków Górnika, kiedy znajdujący się w wakacyjnej formie arbiter odgwizdywał koniec relaksowego spotkania. Westchnień piłkarzy nie było słychać, a;e na pewno ich życzenia były identyczne. Można się było o tym przekonać, oglądając ich grę w rytmie ”chodzonego”. Tylko od czasu do czasu bardzo ambitnie grający w zespole zabrzan Skowronek i Banaś, a po przeciwnej stronie Kozelski i Duda starali się nadać akcjom odpowiednie przyspieszenie i wówczas widać było próbki ligowego futbolu.
Kiedy po przerwie trzy razy z pasją rzucił się do walki Lubański, a Szołtysik zerwał z manierą gry na zwłokę, defensywa stali i nerwowo broniący Czajkowski wystawieni zostali na ciężką próbę. Górnicy szybko zdobyli dwie bramki, a ponieważ nie byli specjalnie zainteresowani w poprawieniu dorobku strzeleckiego, spotkanie znów toczyło się w zwolnionym tempie. Wprawdzie Stal próbowała wyjść z niego z honorem i zdobyć przynajmniej jedną bramkę, ale wszelkie próby sforsowania niezbyt szczelnej defensywy kończyły się z reguły na bardzo pewnie, w dawnym stylu broniącym „Kostkę”.
Stal zagrała znacznie słabiej, niż w poprzednich występach na Śląsku. Przede wszystkim bardzo niepewnie interweniowali obydwaj stoperzy. Dowbecki który kontrolował ruchy Lubańskiego w 66 minucie, stracił orientację i zabrzanin dokładne podanie zamienił na bramkę. Nie potwierdził również dobrych recenzji Ostański, a Czajkowski w pierwszej połowie bronił jak nowicjusz. Najlepszym zawodnikiem rzeszowian był Kozerski, który tym razem nie miał jednak wsparcia ze strony egoistycznie grającego Domarskiego.
Górnik wystąpił po raz pierwszy od dłuższego czasu z Oślizłą. Nie grał on dobrze, gdyż dolegliwości dały o sobie znać już po pierwszym kwadransie gry i Oślizło musiał ustąpić miejsca Kuchcie.
W pierwszej połowie widownia raz po raz wybuchała salwami śmiechu. Powodów ku temu dostarczała trójka krakowskich arbitrów z p. Diduchem na czele. Przypominała ona trzyosobową orkiestrę, w której każdy gwiżdże inną melodię. Efekt takich dysonansów jest wiadomy.
(St. Pen) Sport nr 79 (3320) 22 czerwca 1970r.