20.06.1973 - Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:1

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
20 czerwca 1973
1. liga 1972/73, 25. kolejka
Górnik Zabrze 2:1 (2:0) Legia Warszawa Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Andrzej Ogorzewski (Łódź)
Widzów: 10 000
Herb.gif HerbLegiaWarszawa.gif
Szarmach 8 g
Szarmach 44
1:0
2:0
2:1


Blaut 85

Jan Gomola
Henryk Latocha
Jerzy Gorgoń
Jan Wraży
Henryk Manek
Edward Wojtala
Alojzy Deja
Hubert Skowronek
Andrzej Szarmach
Zygfryd Szołtysik
Herbert Kaszel (30 Jan Banaś)
SKŁADY
Piotr Mowlik
Adam Topolski
Blaut
Zygmunt
Samek
Pieszko
Pacocha (30 Stawiszyński)
Lesław Ćmikiewicz
Białas
Kazimierz Deyna
Robert Gadocha
Trener: Jan Kowalski

Relacje

Kronika Górnika Zabrze

Czego można było oczekiwać od meczu, do którego obydwa zespoły przystąpiły poważnie osłabione personalnie (szczególnie Górnik)? Wszystkich spotkała jednak miła niespodzianka. Przed przerwą, więcej niż poprawnie, grał obrońca tytułu. Po zdobyciu efektownej bramki już w 8. minucie, przyspieszył tempo. Dzięki dobrej postawie Deji i wprost zaskakującej młodego Wojtali, druga linia dość sprawnie obsługiwała napastników. Szarmach imponował dynamiką, a Szołtysik popisywał się efektownym dryblingiem i przeglądem sytuacji. Kiedy wydawało się, że pierwsza część zakończy się skromnym prowadzeniem, Szarmach spróbował szczęścia w solowym przeboju i strzałem z 20. metrów zaskoczył Mowlika. 2:0! Gdy widownia czekała na kolejne bramki Górnika, niespodziewanie doczekała się honorowego trafienia wojskowych. Ćmikiewicz zainicjował rajd, Deyna sprytnie przepuścił piłkę wchodzącemu z głębi Blautowi i nieuchronny strzał stopera skomplikował w dużym stopniu mecz, który miał być (tak przynajmniej wynikało z przebiegu większych fragmentów) benefisem eks-mistrza. Zwycięstwo zabrzan było niewątpliwie zasłużone, a nawet w znacznie wyższych rozmiarach, wynik byłby sprawiedliwy.

Sport

Puchar UEFA dopinguje zabrzan.

Zabrze: To były mecze – wspominaliśmy na łamach „Sportu”, przypominali sympatycy futbolu na trybunach. Refleksje nasuwały się również w momencie kiedy przed trybuną defilowali w cywilu pp. Brychczy, Pol, Floreński, Kowalski; wśród widzów dostrzegliśmy Lubańskiego, Wilczka, Anczoka, na miejscach prasowych Gmocha. Oj wspomnienia, wspomnienia. Czego można było oczekiwać od meczu, do którego oba zespoły przystąpiły poważnie osłabione personalnie(szczególnie Górnik), a ponadto wojskowi po wyczerpującym, dramatycznym finale Pucharu Polski? Chyba tylko ligowej szarzyzny.

A tymczasem spotkała nas przyjemna niespodzianka. Przed przerwą więcej niż poprawnie, bardzo swobodnie grał obrońca tytułu. Po zdobyciu efektownej bramki już w 8 min. przyśpieszył tempo, dzięki dobrej postawie Deli i wprost zaskakującej młodego Wojtali druga linia dość sprawnie obsługiwała napastników. Wśród nich Szarmach imponował dynamiką zbliżoną do tej, za którą zebrał tyle pochwał w jesieni a Szołtysik popisywał się efektownym dryblingiem i przeglądem sytuacji. Gdyby ta para miała większe wsparcie w niedoświadczonym Kaszlu wojskowi mogli ponieść większe straty. W 28 min. przed nieuchronnym golem po „atomowych” strzale Gorgonia uratowała Legie poprzeczka.

Zdobywca Pucharu Polski zdawał sobie w tym okresie sprawę jak wiele energii kosztował go decydujący bój w Poznaniu i nie przyjął otwartej walki. Zdawał sobie sprawę, że nie może szafować siłami. Nawet po utracie bramki szukał furtki do bramki Gomoli tylko w szybkich kontratakach inicjowanych w głębi pola przez „króla środka” Ćmikiewicza oraz Gadochę. Kiedy w 30 min. boisko opuścił Pacocha i jego miejsce zajął Stawiszyński również eks-lublinianin włączał się do akcji zaczepnych. W efekcie wojskowi byli dwukrotnie bliscy wyrównania, ale w bezpośrednich starciach duetu G-G (Gomola-Gadocha) dwukrotnie triumfował bramkarz zabrzan. Kiedy wydawał się, że pierwsza część zakończy się skromnym prowadzeniem, Szarmach spróbował w solowym przeboju i strzałem z 20 m. zaskoczył Mowlika. 2:0.

Również w drugiej części, szczególnie w jej początkowej fazie zabrzanie udowadniali, że nawet w zestawieniu w którym brak Lubańskiego, Anczoka, i Szaryńskiego mogą się pokusić o pokazanie futbolu niezłej marki. W 57 min. Szarmach w pojedynkę „wykołował” obrońców, ale nie dane mu było w tym spotkaniu zanotować hat-tricku. Sprzeciwił się temu… słupek. W cztery minuty później błyskawiczna riposta Legii: Ćmikiewicz sam przed Gomolą. Eks-reprezentant jest jednak specjalistą od interwencji w takich sytuacjach i zapobiegł nieszczęściu. W 70 min. znowu słupek, tym razem po strzale „Małego”, który w tym spotkaniu daremnie ostrzeliwał bramkę Mowlika. Widownia czekała na kolejne bramki Górnika, doczekała się na honorowego punktu wojskowych. Ćmikiewicz zainicjował rajd, Deyna sprytnie przepuścił piłkę wychodzącemu z głębi Blautowi i nieuchronny strzał stopera skomplikował w dużym stopniu mecz, który miał być (tak przynajmniej wynikało z przebiegu większych fragmentów) benefisem eks-mistrza. Uważnie grająca obrona, a szczególnie Gorgoń nie dali się wymanewrować, natomiast po przeciwnej stronie po chytrym strzale Szołtysika świetnie interweniował Mowlik.

Zwycięstwo zabrzan zasłużone, nawet w znacznie wyższych rozmiarach wynik byłby sprawiedliwy. Mecz ciekawy, dość szybki, ale prowadzony w jednolitym tempie. Zważywszy, że był to mecz z serii wspomnień, o których wspominaliśmy na wstępie, nie można narzekać ani na poziom ani na emocje.

St. Penar, Sport z dnia 21 czerwca 1973r. nr 108(3961)