20.09.1970 - Górnik Zabrze - Wisła Kraków 2:2
20 września 1970, godzina 18:00 1. liga 1970/71, 7. kolejka |
Górnik Zabrze | 2:2 (1:1) | Wisła Kraków | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Jan Pogorzelski (Warszawa) Widzów: 18 000 |
Wilim 12 Lubański 79 |
1:0 1:1 2:1 2:2 |
Kmiecik 36 Polak 83 k | ||
(1-4-3-3) Hubert Kostka Jan Wraży Stanisław Oślizło Jerzy Gorgoń Henryk Latocha Zygfryd Szołtysik Hubert Skowronek Alfred Olek (75 Rainer Kuchta) Jerzy Wilim I Włodzimierz Lubański Władysław Szaryński |
SKŁADY | (1-4-3-3) Stanisław Gonet Antoni Szymanowski Ryszard Wójcik Władysław Kawula Adam Musiał Zbigniew Krawczyk Wiesław Lendzion (55 Tadeusz Polak) Czesław Studnicki Kazimierz Kmiecik Ryszard Sarnat Hubert Skupnik | ||
Trener: Ferenc Szusza | Trener: Gyula Teleký |
Relacje
Kronika Górnika Zabrze
Gdzie te czasy - zastanawiali się zwolennicy zabrzan - kiedy to wygrywaliśmy z Wisłą 6:0. Trzeba było się bowiem porządnie napracować, żeby nie przegrać. Narzekania kibiców nie wynikały z ich natury, ale z aktualnej sytuacji Górnika. Wygrana z Aalborgiem miało być punktem zwrotnym jesieni, tymczasem znów oglądano zespół, w którego grze trudno było się dopatrzeć jakiegokolwiek pomysłu. Szybko zdobyte prowadzenie przez Wilima zaostrzyło apetyty zarówno zabrzan, jak i wiślaków. Wisła jednak bezproblemowo wykorzystała nieporadność defensywy i szybko zdobyła wyrównanie. Kolejna bramka wpadła dopiero pod koniec spotkania po strzale Lubańskiego, który przejął piłkę od obrońcy. Niestety, już trzy minuty później Wisła zdołała wyrównać po golu z rzutu karnego. Mecz był dość żywy, jednak nie takiego widowiska oczekiwała prawie 18-tysięczna publika, która przyszła na mecz zobaczyć odmienionego Górnika. Brak poprawy gry był złym prognostykiem przed kolejnymi spotkaniami.
Sport
Fedrunek zabrzan poniżej formy
Gdzie te czasy — zastanawiali się zwolennicy zabrzan, kiedy wygrywaliśmy z Wisłą 6:0. Dziś trzeba się poważnie wysilać, żeby nie przegrać... Ta skłonność do biadolenia nie jest wynikiem jakichś wrodzonych skłonności kibiców, ale aktualnej sytuacji. Niestety, wciąż dla górników nie najlepszej. Zwycięstwo w Aalborgu miało być punktem zwrotnym jesieni. Tymczasem znów oglądaliśmy zespół, w którego grze trudno było dopatrzeć się jakiejś koncepcji. Duża w tym wina drugiej linii, która tylko w pierwszym okresie starała się nadać grze odpowiedni bieg. Dopóki grał Szołtysik, dopóty atak zasilany był mierzonymi piłkami. Szybko zdobyte prowadzenie z ładnego strzału Wilima poważnie zaostrzyło apetyty zabrzan i... wiślaków. Chwila dekoncentracji udzieliła się przede wszystkim Skowronkowi i Olkowi, którzy do końca nie mogli się wydostać z chaosu, niecelnie podawali, a o strzałach z dystansu (wyjątek — Szołtysik) całkowicie zapomnieli.
Kiedy Wisła zdobyła wyrównanie z dalekiego strzału Kmiecika, w szeregi zabrzan wkradł się rozgardiasz. Zapomniano o prostopadłych podaniach na dostartowanie, próbując sforsować obronę krakowian wysokimi piłkami. Rośli obrońcy wygrywali większość pojedynków główkowych. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi zabrzanom.
Jeszcze gorzej było w drugiej części. Wiślacy wcale nie mieli zamiaru bronić się, ale szukali okazji w szybkich kontratakach, w pressingu na całym boisku. Nie mogli się z niego wyzwolić górnicy i stad znikoma liczba dogodnych pozycji (Wilim I i Lubański). W momencie, gdy nic nie wskazywało, że wynik może ulec zmianie Lubański otrzymał "bezpańska" piłkę, odbitą od jednego z obrońców i zaskoczył Goneta. Krakowianie długo nie mogli się pogodzić z decyzją arbitra. Dopiero ostra reprymenda trenera Teleky’ego zmusiła ich do wznowienia gry. Szok szybko minął i za dwie minuty... protestowali górnicy. Za faul Gorgonia na Sarnacie sędzia podyktował jedenastkę, zamienioną przez Polaka na wyrównującą bramkę. Zabrzanie twierdzili, że przewinienie obrońcy nie kwalifikowało się do najwyższego wymiaru kary. Racji chyba nie mieli.
Mecz był dość żywy, ale nie takiego widowiska oczekiwało prawie 18.000 widzów, którzy pragnęli zobaczyć w akcji odmienionego Górnika. Zmiany jednak nie zobaczyli, co przed następnymi spotkaniami nie jest najlepszym prognostykiem.
Przed rozpoczęciem spotkania odbyła się uroczystość pożegnania Romana Lentnera, 34-krotnego reprezentanta Polski, zawodnika który przez 11 lat bronił górniczych barw. Wśród działaczy znaleźli się przedstawiciele Polonii, Śląska, ŁKS-u, Zagłębia, Cracovii, Wisły, Concordii Knurów i oczywiście Górnika. Lentnera żegnali jego koledzy piłkarze... Pol, Florenski, Wilczek, Olejnik, Kempny, Uznański.
Następnie minutą ciszy publiczność uczciła pamięć zmarłego zasłużonego działacza Górnika, jednego ze współtwórców jego sukcesów, Alfreda Gorola.
Autor: St. Penar, Sport nr 131 z 21 września 1970 r.