21.08.1957 - Górnik Zabrze - Legia Warszawa 3:2
21 sierpnia 1957 1. liga 1957, 12. kolejka |
Górnik Zabrze | 3:2 (3:2) | Legia Warszawa | Chorzów, Stadion Śląski Sędzia: Czesław Popłatek (Kraków) Widzów: 55 000 |
Fojcik 29 Olejnik 39 Jankowski 42 g |
0:1 0:2 1:2 2:2 3:2 |
Kruk 5 Żmudzki 26 | ||
Józef Machnik Antoni Franosz Stefan Florenski Henryk Hajduk Eryk Nowara Marian Olejnik Henryk Szalecki Edward Jankowski Manfred Fojcik Ginter Gawlik Roman Lentner |
SKŁADY | Henryk Stroniarz Horst Mahseli Henryk Grzybowski Marceli Strzykalski Jerzy Woźniak Lucjan Brychczy Edmund Zientara Stefan Żmudzki Henryk Kempny Czesław Ciupa Mieczysław Kruk | ||
Trener: Zoltán Opata | Trener: Ryszard Koncewicz |
Dodatkowe informacje
- Mecz przełożony z 10 sierpnia z powodu wyjazdu Legii do Francji.
- Górnik wystąpił bez ukaranych za niesportowy tryb życia Pola i Kowala.
- Spotkanie rozegrane w ramach dwumeczu na Stadionie Śląskim. W pierwszym pojedynku Ruch Chorzów przegrał z Polonią Bytom 1:4.
Relacja
Przegląd Sportowy
Górnik Zabrze wygrywa z Legią 3:2
Legia zaczęła w imponującym stylu. Po pierwszych minutach spotkania wydawało się, że jego losy są w zasadzie rozstrzygnięte, a jedyna otwartą kwestią pozostaje wysokość victorii wojskowych. Prowadzenie 2:0 uzyskali goście bardzo łatwo. Upłynęło trochę czasu, nim zabrzanie potrafili otrząsnąć się z dużej przewagi legionistów i odpowiednio scementować swój blok defensywny.
Górnik musiał zrezygnować z usług Pohla i Kowala, a w dodatku nie mógł wystawić kontuzjowanego Czecha. Osłabienie zespołu Górnika wydawało się bardzo duże. A jednak w środę jeszcze raz otrzymaliśmy namacalny dowód, że w sporcie nazwiska same nie grają. Ważny jest tylko i wyłącznie duch walki, jakim przepojony jest zespół. Ważna jest jego ambicja i ofiarność. W ostatecznym rozrachunku to więcej znaczy.
Górnicy zagrali od 26 min. istotnie jak w transie. Rozpoczęli huraganowy atak i 3 zdobyte przez nich bramki są tylko słabym tej ofensywy efektem. Dwukrotnie poprzeczka, a raz słupek wyręczyły Stroniarza w interwencjach, Pod naporem górników zatrzeszczała w szwach naszpikowana cennymi nazwiskami defensywa Legii. W drużynie warszawskiej od pierwszej fazy gry rzucał się w oczy Brychczyk, którego zwody i dryblingi wzbudzały ogólny szacunek. Później jednak mały łącznik stał się niewidocznym podobnie jak i pozostali jego koledzy.
Silne tempo w pierwszej połowy i duży ładunek nerwów w nią włożony, odbił się wyraźnie na grze w drugich 45 minutach. Tempo osłabło nieco, akcje mniej się już zazębiały. Legia posiadała być może optyczną przewagę w drugiej części meczu jednak jeśli idzie o pozycje do zdobycia dalszych bramek, to więcej posiadali ich górnicy. Ich zwycięstwo wypadło też jak najbardziej zasłużenie.
(a), Przegląd Sportowy nr 128, 22.08.1957 r.