21.09.2005 - Górnik Zabrze - Radomiak Radom 0:1
21 września 2005 (środa), godzina 17:30 Puchar Polski 2005/06, 1/16 finału |
Górnik Zabrze | 0:1 (0:1) | Radomiak Radom | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin) Widzów: 2 000 |
0:1 | Salami 14 | |||
Vilėniškis, Duda, Branfiłow | ||||
(1-4-3-3) Piotr Lech Błażej Radler Artur Prokop Paweł Król Michał Protasewicz (46 Mariusz Magiera) Tomasz Wójcik Łukasz Juszkiewicz Marcin Siedlarz (46 Arkadiusz Aleksander) Marcin Dudziński (61 Iwajło Stojmenow) Marcel Lička Daniel Radawiec |
SKŁADY | (1-4-5-1) Tomasz Borkowski Jakub Cieciura Piotr Duda Nikołaj Branfiłow Zbigniew Wachowicz Aleksandr Osipowicz (88 Daniel Barzyński) Raimondas Vilėniškis (83 Jacek Kacprzak) Maciej Terlecki (78 Dariusz Rysiewski) Rafał Szwed Tomasz Brzyski Abel Salami | ||
Trener: Marek Wleciałowski | Trener: Mieczysław Broniszewski |
Relacja
Sport
Egzamin oblany
W takim składzie, w jakim zabrzanie zaczęli pierwszą część spotkania z Radomiakiem, wcześniej nie grali i pewnie już nie zagrają. Marek Wleciałowski, który nie ma drużyny rezerw, wstawił dublerów, a dodatkowo jeszcze zmienił ustawienie. Okazało się, że przynajmniej dla kilku zawodników to jeszcze zbyt wysokie progi. Z drugiej strony trudno było oczekiwać cudu, skoro kilku zagrało pierwszy poważny mecz od kilku miesięcy, bowiem ich rola w Zabrzu kończy się na treningu. Jedyny gol nie padł jednak po gafie nowicjusza, a doświadczonego Błażeja Radlera. Obrońca Górnika głową podawał piłkę do Piotra Lecha, jednak ta wpadła pod nogi Abela Salamiego. Strzał w sytuacji sam na sam z Lechem był tylko formalnością. Siła rażenia Górnika podobnie jak zrozumienie były w pierwszej połowie żadne. Nieźle zaczął mecz Daniel Radawiec. Starał się Marcin Siedlarz, ale efekt był mizerny. Doświadczona drużyna gości składająca się z kilku ligowych wyjadaczy grała na tyle mądrze, że Górnik praktycznie nie stworzył bramkowej sytuacji. Prawda jest taka, że do 55 min to goście spokojnie mogli podwyższyć wynik na 2-0. Kapitalne okazje mieli Osipowicz, Salami i jeszcze raz Osipowicz, którego strzał wybił z linii bramkowej Prokop. Marek Wleciałowski zmienił skład, wpuścił na boisko rutyniarzy, jeśli takim można w ogóle nazwać Mariusza Magierę (6 spotkań w lidze) i Górnik w końcu zaczął dyktować warunki. Sygnałem była sytuacja z 55 min, kiedy z kolei Osipowicz wybił z linii bramkowej strzał głową Aleksandra. Doskonale w bramce Radomiaka spisywał się Tomasz Borkowski broniąc w kapitalny sposób trzy uderzenia Marcela Lički. Kiedy Czech strzelał głową po dośrodkowaniu Radawca kibice widzieli piłkę już w siatce. Nic z tego. Ostatnie 20 min to zdecydowana przewaga Górnika, ale nie została ona zamieniana na choćby wyrównującą bramkę. A młodzież? Pierwszy egzamin oblała i w wypadku niektórych można przyjąć, że był to egzamin ostatni.
Po meczu powiedzieli:
Marek Wleciałowski (trener Górnika): W tym stanie osobowym w jakim zaczęliśmy mecz, nie było wielkiej różnicy w umiejętnościach, a za Radomiakiem przemawiało doświadczenie i rutyna. Z dublerów najkorzystniej wypadł Wójcik. Nieźle zaczął mecz Radawiec, a przesunięcie wysokiego Króla do ataku w drugiej połowie było w pełni przemyślane. Przy ich zagęszczonej grze, kiedy nie mogliśmy sforsować drugiej linii, potrzebny był wysoki piłkarz pod bramką rywala. Mogę być zadowolony tylko z końcówki, kiedy było kilka naprawdę wypracowanych okazji do wyrównania.
Mieczysław Broniszewski (trener Radomiaka): Był to naprawdę dobry mecz i wierzę, że pozwoli odbić się nam od dna. Świetnie bronił Borkowski, ale generalnie zagraliśmy bardzo mądrze, taktycznie eliminując "boki" Górnika oraz panując w drugiej linii. Niepotrzebne było cofnięcie się w końcówce meczu.
Dariusz Czernik, Sport nr 221 (12268), 22 września 2005