21.10.1972 - Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 1:0
21 października 1972 (sobota), godzina 17:00 1. liga 1972/73, 10. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:0 (1:0) | Pogoń Szczecin | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Jerzy Świstek (Rzeszów) Widzów: ok. 10 000 |
Lubański 40 g | 1:0 | |||
Boguszewicz, Kasztelan | ||||
Jan Gomola Henryk Holewa Stanisław Oślizło Jerzy Gorgoń Jan Wraży Zygfryd Szołtysik Lucjan Kwaśny (46 Erwin Wilczek) Hubert Skowronek Jan Banaś Włodzimierz Lubański Andrzej Szarmach |
SKŁADY | Ryszard But Henryk Wawrowski Czesław Boguszewicz Jerzy Jatczak Waldemar Folbrycht Jan Mikulski Ryszard Mańko Zenon Kasztelan Tadeusz Czubak Mirosław Justek (72 Andrzej Wierzbicki) Leszek Wolski | ||
Trener: Gyula Szücs |
Dodatkowe informacje
- Według innego źródła widzów 7 000.
Relacje
Sport
Bramka Lubańskiego na wagę dwóch punktów
Zabrze. Niezbyt imponująco wypadło pożegnanie górników przed wyjazdem do stolicy Ukrainy. Można było bowiem oczekiwać, że zabrzanie nie tylko sięgną pewnie po oba punkty, ale potraktują spotkanie jako jeden z głównych sprawdzianów - przed niewątpliwie trudnym meczem z kijowskim Dynamem. Tymczasem stało się inaczej! Nic dziwnego, ze większość widzów z dość mieszanymi uczuciami opuszczała amfiteatr zabrzańskiego boiska. Oczywiście jedni byli zadowoleni ze zwycięstwa, ale nie brakło takich, którzy spodziewali się lepszego stylu gry, szybszych akcji, a przede wszystkim więcej zagrać skrzydłowych na obu flankach.
Górnicy starali się sforsować obronę szczecińskich piłkarzy, stosując podania przede wszystkim środkiem boiska. Wobec skomasowanej defensywy Pogoni nie przyniosło to przez długie okresy spodziewanego efektu, tym bardziej, że – zwłaszcza w pierwszej połowie - druga linia mistrza Polski nie potrafiła w należyty sposób powiązać poszczególnych akcji zaczepnych. Pod tym względem wyjątek stanowił jedynie ruchliwy Szołtysik, który był inicjatorem kilku udanych akcji. Z jego rajdu została uzyskana zwycięska bramka. Zabrzanin wykonał dokładne dośrodkowanie i wobec zagapienia obu środkowych obrońców Pogoni Lubański bez większego trudu umieścił piłkę z najbliższej odległości w siatce.
Wprawdzie Górnik zwyciężył minimalną różnicą bramek, ale w okresie 90 minut miał znacznie więcej pozycji, z których mógł zmusić do kapitulacji niezłego strażnika szczecińskiej bramki - Buta m. in. w 21 minucie bramkarz Pogoni miał olbrzymie szczęście, kiedy zdołał uchronić swoją drużynę przed utratą bramki, wypychając piłkę na słupek. W kilkanaście minut później z największym wysiłkiem skierował ją na róg po mierzonym strzale Wrażego.
W pierwszy dwóch kwadransach kapitan złotej jedenastki z Monachium, Włodzimierz Lubański nie był zbyt widoczny, mimo, że starał się nawiązać kontakt z ambitnie walczącym Szarmachem. Później jednak zademonstrował kilka kapitalnych rajdów, kończąc silnymi i celnymi strzałami. W 85 minucie as atutowy górników przeprowadził 40 metrową „wycieczkę”, mijając po drodze na dużej szybkości kilku przeciwników i na koniec dał Butowi okazję do zademonstrowania pełni swych umiejętności.
W sumie górnicy, mając w perspektywie pucharowy pojedynek w Kijowie, zastosowali ulgową taryfę. Pragnęli okresami małym nakładem sił uzyskać najkorzystniejszy rezultat.
Goście, jak to zwykle bywa w takich wypadkach, dążyli do uratowania jednego punktu. Mimo stałej przewagi Górnika - starali się szybkimi wypadami zagrozić bramce Gomoli. Ich akcjom brak jednak było wykończenia, o czym zresztą świadczy fakt, że zastępca Kostki tylko sporadycznie miał kontakt z piłką. W pewnych fazach spotkania portowcy grali zbyt ostro i nic dziwnego, że prowadzący zawody pan Świstek pokazał żółtą kartkę Boguszewiczowi i Kasztelanowi. Najlepiej w drużynie pokonanych zaprezentował się Mańko, But w bramce oraz jeden ze starszych zawodników gości - lewy obrońca Folbrycht.
Karol Weisberg, Sport nr 177, 23 listopada 1972
Kronika Górnika Zabrze
Ostatni test Górnika przed wyjazdem do Kijowa nie wypadł zbyt optymistycznie. Wyraźnie było widać, że piłkarze mistrza Polski myślami są już przy pucharowym spotkaniu. Słaba dyspozycja gospodarzy mogła być spowodowana również absencją Anczoka i Latochy, jednak było to za mało, by całkowicie usprawiedliwić zabrzan, gdyż defensywa nie była w tym spotkaniu zbyt mocno wykorzystywana. W drugiej linii, jak zwykle, spokój i porządek wprowadzał Szołtysik. Piłkarze Górnika nastawili się na oszczędzanie sił i doskonale im się udało. Nawet bramkę zdobyli po błędzie szczecińskiej defensywy, która interweniowała tak niezdecydowanie przy dośrodkowaniu Szołtysika, że Lubański jedynie zmienił lekko tor lotu piłki, by ta wpadła do bramki. Mecz toczył się w bardzo trudnych warunkach, z uwagi na panującą przez cały czas gęstą mgłę.