22.03.1980 - Arka Gdynia - Górnik Zabrze 0:1
22 marca 1980 1. liga 1979/80, 18. kolejka |
Arka Gdynia | 0:1 (0:1) | Górnik Zabrze | Gdynia Sędzia: Mieczysław Wójcik (Kraków) Widzów: ok. 15 000 |
0:1 | Zalastowicz 17 g | |||
Żemojtel Pietrzykowski Kempa (80 Klein) Bieliński Musiał Dybicz Kupcewicz Bochentyn Miszewski Korynt Kwiatkowski |
SKŁADY | (1-4-3-3) Waldemar Cimander Zbigniew Rolnik Jerzy Gorgoń Henryk Wieczorek Ireneusz Lazurowicz Emil Szymura Joachim Hutka Stanisław Curyło Edward Socha Andrzej Pałasz Marian Zalastowicz | ||
Trener: Czesław Boguszewicz | Trener: Władysław Żmuda |
Relacje
Sport
Arka żegluje do tyłu
Gdynia. Trzy mecze bez zwycięstwa, jeden zaledwie punkt i jedna bramka – to skromny dorobek Arki w piłkarskiej wiośnie. Bilans ten jest zresztą adekwatnym wykładnikiem możliwości, stanu wytrenowania i aktualnych umiejętności zespołu gdyńskiego, a mecz z Górnikiem tylko potwierdził i obnażył dobrze znane słabości. Są to przede wszystkim: brak szybkości, dynamiki i zdecydowania w akcjach ofensywnych, a co za tym idzie, mała skuteczność napastników oraz spora ilość błędów w poczynaniach obronnych. Taki właśnie błąd był również przyczyną straty jedynej bramki., jaka padła na dobrze tym razem przygotowanym stadionie gdyńskim. Wprawdzie akcja górników była popisowa, ale zadanie wybitnie ułatwiło im niezdecydowanie obrońców i bramkarza, którzy przyglądali się bezradnie jak Zalastowicz spokojnie przejął na głowę podanie z prawej strony i przez nikogo nie atakowany z 5 metrów strzelił nieuchronnie do siatki. Bramka ta była zasłużonym efektem dotychczasowej przewagi górników i padła w okresie kiedy z trybun rozlegały się gęste gwizdy niezadowolonych kibiców pod adresem własnych piłkarzy.
Pierwszą połowę Arka rozegrała wręcz fatalnie – początkowo nie dorównując rywalom szybkością, dała się zepchnąć do obrony, a w drugiej fazie próbowała wprawdzie odrobić straty, ale czyniła to w sposób żenująco nieudolny. Wystarczy powiedzieć, że przed przerwą gospodarze tylko dwukrotnie poważniej zagrozili bramce Climandera: najpierw kiedy Pietrzykowski z 10 metrów strzelił w bramkarza i po wolnym Kupcewicza, kiedy Korynt w wysokim wyskoku głową posłał piłkę w boczną siatkę. Znacznie więcej zagrożenia pod bramką Żemojtela siały lotne ataki zabrzan prowadzone najczęściej przez tercet Socha – Pałasz – Zalastowicz, wspomagany skutecznie przez Curyłę i Szymurę.
Początek drugiej połowy nieco rozgrzał przemarzniętą widownię. Arka ruszyła do zdecydowanego szturmu i zepchnęła górników do obrony. Nie była to jednak obrona rozpaczliwa, lub przypadkowa, lecz dobrze zorganizowana. W środku suwerennie panowali Wieczorek i Gorgoń, przy których Korynt zupełnie nie mógł sobie poradzić. Flanki również były bardzo szczelne, a próby zaskoczenia bramkarza z dalszej odległości (czego często próbował Kupcewicz) również nie dawały rezultatu. Impetu wystarczyło gospodarzom na 20 minut, potem wyraźnie opadli z sił na co tylko czyhali lepsi kondycyjnie górnicy organizując błyskawiczne kontry i ciągle szukając szansy na dalsze bramki. Niewiele brakowało, aby je uzyskali – np. w 67 minucie Rolnik znalazł się sam na sam przed bramką Arki, ograł Żemojtela i nie trafił do pustej bramki, potem Curyło z najbliższej odległości strzelił niecelnie głową, a Szymura z paru metrów posłał piłkę obok słupka. W ostatnich minutach Arka znów zerwała się do ataku, ale zmęczeni i wycieńczeni piłkarze walczyli już bez wiary we własne możliwości.
Tak więc Górnik zasłużenie wywiózł z Gdyni obydwa punkty, a gospodarzy tylko w niewielkim stopniu usprawiedliwia nieobecność kontuzjowanych Biekiewicza i Kurzepy oraz pauzującego za żółte kartki Kaczmarka.
P.M, Sport nr 59, 24 marca 1980