22.04.1972 - Górnik Zabrze - Legia Warszawa 1:2
22 kwietnia 1972 1. liga 1971/72, 15. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:2 (1:0) | Legia Warszawa | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Jerzy Świstek (Rzeszów) Widzów: 35 000 |
Szołtysik 26 | 1:0 1:1 1:2 |
Nowak 73 Deyna 76 | ||
(1-4-3-3) Hubert Kostka Jan Wraży Stanisław Oślizło (46. Henryk Latocha) Jerzy Gorgoń Zygmunt Anczok Zygfryd Szołtysik Erwin Wilczek (65. Alojzy Deja) Hubert Skowronek Jan Banaś Włodzimierz Lubański Władysław Szaryński |
SKŁADY | (1-4-3-3) Piotr Mowlik Władysław Stachurski Feliks Niedziółka Lesław Ćmikiewicz Antoni Trzaskowski Bernard Blaut Tadeusz Cypka Kazimierz Deyna Tadeusz Nowak Jan Pieszko Robert Gadocha | ||
Trener: Antoni Brzeżańczyk | Trener: Tadeusz Chruściński |
Relacja
Kronika Górnika Zabrze
Kompletne zaskoczenie w kwietniowe popołudnie. Zabrzanie nieoczekiwanie odnotowali bowiem pierwszą porażkę na własnym obiekcie w sezonie. Żal tym większy, że chorzowski lider sensacyjnie przegrywa na boisku czerwonej latarni ligi, bytomskich Szombierek. Mecz toczył się w strugach ulewnego deszczu. "Górnik nie jest dobry na błoto" - powiadali kibice i niestety w głosach tych było sporo racji. Do przerwy wszystko układało się po myśli zabrzan - na prowadzenie wyprowadził ich Szołtysik i wydawało się, że kolejne zwycięstwo stanie się faktem. O losach meczu zadecydowały jednak katastrofalne trzy minuty. Uparcie dążąca do uzyskania korzystnego wyniku Legia między 73. a 76. minutą dwukrotnie, za sprawą Nowaka i Deyny, znalazła sposób na stojącego w bramce Kostkę.
Sport
ZABRZE. Wielki mecz, mecz godny najwyższych stawek we wszystkich europejskich pucharach. W ub. środę zachwycaliśmy się dojrzałą grą, świetnym wyszkoleniem, bezbłędną realizacją założeń taktycznych piłkarzy Ajaxu i Benfiki. Uczcie się od mistrzów – pisano w wielu komentarzach. Oczywiście Górnik i Legia nie mogły w ciągu kilku dni wiele skorzystać z lekcji udzielonej w Lizbonie. Mogły jedynie pewne rzeczy przemyśleć, przypomnieć sobie z czasów kiedy sięgały po wspaniałe sukcesy w PFMK i PEZP.
O popularności zdobytej właśnie w tych turniejach przypomniał zabrzanom w strugach deszczu red. naczelny „Kuriera Polskiego”, który Kapitanowi Ośliźle wręczył „Złoty gwóźdź” za zwycięstwo w plebiscycie popularności. A więc, jeszcze procentują zwycięstwa nad Manchesterem, Lewskim, Rangersem. Również Legia nie pozostała w tej „konkurencji” dłużna, z tą tylko różnicą, że jej popularność potwierdzały liczne grupy sympatyków ze stolicy z flagami, proporczykami, przeróżnymi akcesoriami klubowymi…
Konfrontacja czołowych Klubów, przymiarka finalistów Pucharu Polski, „banków” reprezentacji odbyła się podczas ulewy. Wielkie bajora, miękka płyta stawiała piłkarzom dodatkowe wymagania. Wielką próbę wytrzymali wszyscy znakomicie i komplet widzów obserwował pojedynek toczony z wielką pasją, ale w ramach przepisów, z ogromną ambicją, poświęceniem. Rozpoczął Górnik w stylu, który wydawał się zapowiadać szybkie rozgromienie przeciwnika. Szybkie akcje znakomicie dysponowanego Banasia, szarże Lubańskiego, przeboje Szaryńskiego i Szołtysika stawiały defensywę wojskowych przed ogromnie trudnym zadaniem. Na nic w tym okresie zdały się polecenia wyłączenia z gry Banasia, Lubańskiego i Szołtysika. Wyborowy tercet miał sporo miejsca do swobodnych manewrów, które kończyły się pięknymi strzałami. Nie przyniosły one większych efektów, bowiem w bramce Legii występował Mowlik. Młody bramkarz, wychowanek rybnickiego Górnika, bronił popisowo. To jemu mogą wojskowi zawdzięczać przetrzymanie wielkiego naporu i chyba również wywiezienie z Zabrza dwu punktów.
W 26 min. Szołtysik odczarował wreszcie bramkę Legii i należało sądzić, że następne gole będą tylko kwestią czasu. Kiedy Oślizło głową posłał piłkęw nogi bramkarza, a Szaryński zamiast do siatki trafił w poprzeczkę, Legia ocknęła się, coraz bardziej koncentrowała grę w środku, często niebezpiecznie kontratakowała. Za nim Szołtysik zdobył bramkę, w znakomitej sytuacji znalazł się Deyna, ale Kostka nie został reprezentacyjnym bramkarzem „na piękne oczy”. Desperacki rzut pod nogi i niebezpieczeństwo zażegnane. W drugiej połowie p. Hubert popisał się jeszcze kilkoma wspaniałymi paradami. Zwłaszcza sparowanie piłki po atomowym rzucie wolnym Stachurskiego zjednało mu uznanie wszystkich.
Coraz częstsze wizyty wojskowych na przedpolu Kostki stanowiły zapowiedź, że konsekwentna gra nie będzie się ograniczać do obrony skromnej porażki. Legia dążyła wytrwale do celu i osiągnęła go po wspaniałych strzałach Nowaka (piękny wolej) i Deyny (samo okienko). Próby zmiany wyniku, stałe oblężenie bramki Mowlika w ostatniej fazie meczu nie przyniosły efektów. Zabrzanie zapomnieli, że grają na wodzie, w błocie i z uporem chcieli sforsować szczelną obronę wojskowych misternymi kombinacjami. Nie wyciągnęli wniosków z taktyki opracowanej przez Lucjana Brychczego, który w roli trenera wystartował znakomicie. Legia grała tak jak powinno się grać w tych warunkach. Dokładnie, operowano często długimi przerzutami, kiedy wymagała tego sytuacja, szybko zdobywano teren. Szarże szybkich skrzydłowych Nowaka i Gadochy wsparte misterną grą Blauta i Deyny święciły triumf. Nawet reprezentacyjni obrońcy Wraży i Anczok nie zawsze znajdowali tyle środków, by zażegnać niebezpieczeństwo.
- Górnik nie jest dobry na błoto – powiadali kibice. Było sporo racji w tym stwierdzeniu. Indywidualna szybkość, wyszkolenie techniczne zostały szybko zniwelowane przez ulewę. Kiedy boisko tonęło w bajorach, często należało grać najprostszymi środkami. Właśnie takimi, jakie wybrała Legia.
- Zwycięzcy grali dojrzalej taktycznie – mówił po meczu trener Brzeżańczyk. – Potrafiliśmy się przystosować do fatalnych warunków – dodał Brychczy. Nowy opiekun legionistów chwalił Ćmiekiewicza i Pieszkę za wprost popisowe wykonanie poleceń.
Trener Górski nie tylko emocjonował się przebiegiem zaciętego stojącego na wysokim poziomie pojedynku. Szczególnie ważnie obserwował kadrowiczów. – Wszyscy potwierdzili dobrą formę – stwierdził po ostatnim gwizdku arbitra. Możemy spokojnie jechać do Szczecina na mecz z Hiszpanami. Kostka niezawodny. Gorgoń, który wystąpił po dłuższej przerwie, więcej niż poprawny. Szołtysik sam dźwigał na swych barkach rolę organizatora, bowiem jego współpartnerzy z drugiej linii tym razem grali „cienko”. Banaś w znakomitej dyspozycji. Lubański również. W zespole Legii Deyna i Gadocha należeli do wybijających się postaci.
Blaut i Nowak – oto potencjalni kandydaci do zasilenia teamu Górskiego! Blaut był reżyserem gry. Nowak typowym angielskim „zagończykiem”. Warto tego piłkarza poddać solidnym próbom. Kto wie, czy nie będzie idealnym partnerem dla Banasia i Lubańskiego?
Mecz znakomity – dodajmy na zakończenie, postawa Legii zaskoczyła wszystkich. Tak dobrze wojskowi grali tylko w spotkaniach ze Standardem Felienoordem, może jeszcze z Atletico. To mówi wszystko i wyjaśnia zagadkę nieoczekiwanego 1:2 w strugach deszcze na stadionie Zabrza.
ST. PENAR Sport nr 66, 24 kwietnia 1972 r.