22.07.1995 - Górnik Zabrze - Karlsruher SC 1:6
22 lipca 1995 (sobota), godzina 17:00 Puchar Intertoto 1995, grupa 1, 5. kolejka |
Górnik Zabrze | 1:6 (0:1) | Karlsruher SC | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Vencel Tóth (Węgry) Widzów: 2 564 |
Koseła 73 k |
0:1 0:2 0:3 0:4 1:4 1:5 1:6 |
Bilić 16 g Knup 52 Tarnat 53 Knup 64 Häßler 80 k Wück 88 | ||
Krzętowski 81 | Bilić 73 | |||
(1-3-5-2) Aleksander Kłak Tomasz Hajto Maciej Krzętowski Jarosław Zadylak (74 Rafał Kocyba) Piotr Gruszka (46 Andrzej Orzeszek) Dariusz Koseła Mieczysław Agafon Leszek Kraczkiewicz Arkadiusz Kubik Marek Szemoński (46 Bartosz Tarachulski) Arkadiusz Kampka |
SKŁADY | (1-3-5-2) Claus Reitmaier Burkhard Reich Slaven Bilić Dirk Schuster Gunther Metz Thomas Häßler Thorsten Fink Manfred Bender (61 Sergei Kiriakov) Michael Tarnat (74 Christian Wück) Edgar Schmitt (32 Michael Wittwer) Adrian Knup | ||
Trener: Adam Michalski | Trener: Winfried Schäfer |
Relacja
Sport
Piłkarze Karlsruher SC w niespełna 24 godziny bytności na Śląsku postanowili załatwić maksymalnie dużo. Przyjechali w piątkowy późny wieczór, w sobotnie przedpołudnie odbyli rozgrzewkę. Delegacja klubowa udała się do Oświęcimia, gdzie złożyła kwiaty pod pomnikiem ofiar obozu. Po meczu ekipa gości błyskawicznie udała się na lotnisko, poprzedzana radiowozem „na kogucie” torującym drogę. Tej czasowej presji uległ nawet arbiter spotkania, rozpoczynając mecz pięć minut wcześniej.
Zadanie jakie niemieccy piłkarze mieli do wypełnienia w Zabrzu było jasne i oczywiste. Wygrać i zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie, co uczynili sprawnie i z niemiecką konsekwencją, otwierając drogę do Pucharu UEFA. Obecność w składzie KSC Haesslera, Finka, Knupa, Kirjakowa podkreślała wagę, jaką przywiązują do tego meczu goście.
Zabrzanie byli partnerami dla niemieckiej drużyny przez pierwsze 30 minut gry. Stworzyli kilka bardzo dobrych sytuacji strzeleckich, z których najlepsza (23 min) zakończyła się strzałem Koseły w poprzeczkę. Wcześniej zabrakło szczęścia Kraczkiewiczowi, bowiem po jego uderzeniu i rykoszecie Reitmaier przyglądał się jak o centymetry piłka mija słupek. Kampka z dwóch metrów trafił w niemieckiego bramkarza, choć niekoniecznie tak musiało być, bowiem z Szemońskim długo licytowali się, kto ma uderzyć. Lecz nawet w tym dobrym dla zabrzan okresie, gdyby spojrzeć na rzecz statystycznie, Niemcy nie byli gorsi, bowiem sam Schmitt do momentu kontuzji, aż trzykrotnie nie potrafił poradzić sobie z Kłakiem. Pierwszy gol dla KSC padł po rzucie rożnym egzekwowanym przez Haesslera na „krótki słupek". W ten sam sposób podwyższył reprezentant Szwajcarii Knup, po centrze Bendera. W obu przypadkach zabrzańscy defensorzy prawie nie oderwali nóg od murawy. Trener Schaefer na konferencji prasowej przyznał, że w tym momencie był już spokojny o wynik meczu, tym bardziej, że dwukrotne „kupienie" na ten sam numer rywala, automatycznie budzi respekt.
Trener Michalski dokonał w przerwie dwóch zmian, lecz - jak przyznał - ani Orzeszek, ani Tarachulski gry nie uporządkowali, co gorsza wprowadzili większy chaos. Trudno jednak winić duet ten za to, że w drugiej połowie grał tylko KSC, głównie z kontry, wykorzystując prezenty i bezpańskie piłki. Zabrzańska defensywa była raczej tworem iluzorycznym. Trener zabrzan ma nadzieję, że powrót Brzozy (pauzował za kartki) i Jegora (po powrocie z Izraela) poprawi wizerunek tej formacji. Przyznał także, że o ile na krajowych boiskach Górnik jeszcze coś znaczy, to w międzynarodowym wymiarze niewiele, czego dowodem są cztery porażki, jakie poniósł w Pucharze Intertoto.
Pozostając jeszcze przy sprawności. Trener Schaefer i przedstawiciel licznej grupy niemieckich dziennikarzy publicznie podziękowali gospodarzom za gościnność i sprawność organizacyjną. W tym zabrzanie stanęli na wysokości zadania.
Sport z 24 lipca 1995