22.08.1970 - Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 0:0
22 sierpnia 1970 (sobota), godzina 18:00 1. liga 1970/71, 4. kolejka |
Górnik Zabrze | 0:0 | Pogoń Szczecin | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Marian Kustoń (Poznań) Widzów: 5 000 |
Hubert Kostka Jan Wraży Stanisław Oślizło Jerzy Gorgoń Henryk Latocha Zygfryd Szołtysik Hubert Skowronek (46 Alojzy Deja) Jerzy Wilim Włodzimierz Lubański Jan Banaś Władysław Szaryński |
SKŁADY | Wojciech Frączczak Franciszek Gołkowski Hubert Fiałkowski Waldemar Folbrycht Jerzy Jatczak Ryszard Malinowski Ryszard Mańko Zenon Kasztelan Marian Kielec Roman Jakóbczak Włodzimierz Wojciechowski | ||
Trener: Ferenc Szusza | Trener: Eugeniusz Ksol |
Relacje
Kronika Górnika Zabrze
Wydawało się, że po ostatnich wzmocnieniach (Jan Wraży, Jerzy Wilim) będzie to "WIELKI GÓRNIK", tymczasem zabrzanie grali gorzej, niż w swym żelaznym składzie i nic dziwnego, że stracili punkty. W sobotę zremisowali 0:0 na własnym boisku z Pogonią Szczecin, która przed niespełna dwoma tygodniami doznała klęski w meczu z Ruchem 0:6... Górnicy w tym meczu fatalnie rozgrywali piłkę i nie potrafili skonstruować normalnych ataków. Widząc nieporadność napastników, Oślizło kilka razy wybrał się pod bramkę przeciwnika, niestety bezskutecznie. Przyczyną kryzysu, w początkowej fazie sezonu, mógł być zbyt intensywny trening stosowany przez Ferenca Szuszę, jednak prędzej czy później musiał on przynieść pożądany efekt.
Sport
Zdenerwowani kibice dopingowali portowców
Wielu widzów opuściło stadion Górnika, zanim arbiter oznajmił zakończenie gry, psiocząc na swoich pupilów, których jeszcze nie tak dawno gorąco oklaskiwali.
Istotnie, tym razem zabrzanie produkowali przy świetle jupiterów wyjątkowo kiepski futbol. W pojedynku z Pogonią absolutnie nie przypominali drużyny o wielkich aspiracjach. W grze brak było rozmachu i polotu, finezyjnych zagrań oraz głównie szybkości i precyzji — walorów cechujących dobry kolektyw. Wszyscy więc ci, którzy znaleźli się na trybunach, zastanawiali się nad przyczynami słabej postawy wszystkich graczy Górnika, nie wyłączając reprezentantów barw narodowych.
Tu i ówdzie słyszało się słowa krytyki pod adresem nowego trenera. Skąd inąd wiadomo jednak, że stosuje on wobec swoich podopiecznych wyjątkowo ostry reżim treningowy, prowadzi zajęcia urozmaicone i ciekawe. Być może jednak, że w początkowej fazie, w oparciu o swoje spostrzeżenia i opinie poprzedników, trener Szusza zabrał się do poprawy kondycji, nie zwracając baczniejszej uwagi na ćwiczenia szybkościowe.
Do takiego wniosku musi chyba dojść każdy, kto oglądał górników w ostatnich spotkaniach, a przede wszystkim w meczu z Pogonią. Właśnie brak dostatecznej szybkości był szczególnie u nich rażący. W tej sytuacji Pogoń, która zastosowała system wzmocnionej defensywy, nastawiając się z góry na zdobycie tylko jednego punktu, mogła stosunkowo łatwo zrealizować swój plan taktyczny.
Wydaje się jednak, że nawet przy tym dość istotnym mankamencie górnicy i tak mogli rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Do tego potrzebna była jednak dobra druga linia, która nadałaby ton grze. Niestety, Szołtysik wraz ze Skowronkiem grali tym razem grubo poniżej swoich możliwości. Dotyczy to w szczególności znów „Małego”. W sobotnim pojedynku popełnił on sporo prostych błędów, na domiar złego — uparcie rozgrywał piłkę środkiem, gdzie portowcy zastosowali podwójną gardę, bronili się siedmiu a nawet więcej zawodnikami. Szołtysik wraz z kolegami rzadko kiedy dostrzegał możliwość ataku flankami, toteż jedenastka z Zabrza sprawiała wrażenie, jakby pragnęła przebić mur… głową.
W takim stylu zdobywcy Pucharu Polski grali od początku do końca. Nic więc dziwnego, że nie mogli zmusić do kapitulacji drużyny, której Ruch zaaplikował 6 bramek. W ciągu 90 minut zabrzanie mieli właściwie tylko cztery okazje zdobycia bramki, a pierwszą stworzyli dopiero w 34 minucie. Wówczas Banaś po zagraniu z Wilimem strzelił minimalnie obok słupka. Potem zabrzanie walczyli niesłychanie ambitnie. Często obrońcom przychodzili w sukurs wszyscy napastnicy i dlatego m. in. udało się Pogoni wywieźć z Zabrza cenny punkt.
Po meczu powiedzieli:
Trener Pogoni, Eugeniusz Ksol: „Cała moja drużyna zasłużyła na słowa pochwały. Zrealizowała w stu procentach plan taktyczny, który zakładał zdobycie jednego punktu. Nie przypuszczałem jednak, że swój cel osiągniemy w tak łatwy sposób. Górnicy są jeszcze dalecy od normalnej formy”.
Trener Górnika, Ferenc Szusza: „Moi podopieczni grali bez polotu, zbyt wolno rozgrywali piłkę. Najczęściej środkiem boiska. A mieli wyraźne polecenie atakować przede wszystkim skrzydłami. Tego niestety, nie stosowali, ułatwiając zadanie przeciwnikowi”.
Bernard Gryszczyk, Sport nr 115, 24 sierpnia 1970