22.08.1987 - Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 3:0
22 sierpnia 1987 (sobota), godzina 18:00 1. liga 1987/88, 3. kolejka |
Górnik Zabrze | 3:0 (0:0) | Zagłębie Lubin | Zabrze, stadion Górnika Sędzia: Tadeusz Diakonowicz (Warszawa) Widzów: 18 000 |
Komornicki 47 g Cyroń 60 Iwan 88 k |
1:0 2:0 3:0 |
|||
Majka | Gierejkiewicz | |||
(1-4-4-2) Józef Wandzik Jacek Grembocki Józef Dankowski Joachim Klemenz Marek Kostrzewa Marek Majka (78 Andrzej Orzeszek) Andrzej Iwan Ryszard Komornicki Jan Urban Krzysztof Baran Ryszard Cyroń |
SKŁADY | (1-4-4-2) Krzysztof Koszarski Zdzisław Pietrzykowski Romuald Kujawa Marek Godlewski Roman Mądrochowski Piotr Krakowski Jarosław Gierejkiewicz (70 Jarosław Chwaliszewski) Adam Zejer (81 Daniel Dyluś) Zbigniew Szewczyk Sławomir Kurant Eugeniusz Ptak | ||
Trener: Marcin Bochynek | Trener: Andrzej Wojciechowski |
Dodatkowe informacje
- Bramka Ryszarda Cyronia była jubileuszowym trafieniem nr 900 w najwyższej klasie rozgrywkowej na własnym boisku.
Relacja
Sport
Jak strzelać po przerwie?
Jak śpiewać to tylko w Sopocie, jak strzelać bramki to tylko w Zabrzu, ale... po przerwie. Gospodarze mieli z Zagłębiem stare "porachunki" – przegrali swego czasu u siebie 1-3, chcieli się więc pozbyć kompleksu lubinian. Tymczasem w pierwszej połowie okazało się, że aby myśleć o zwycięstwie trzeba zagrać z takim zębem i werwą jak radziecka grupa muzyczna "Autograf" na sopockim koncercie galowym. Do tego poziomu zbliżyli się zabrzanie dopiero po 48 minutach gry. Opłaciło się. Wygrali, a w 89 min zarobili jeszcze dodatkowo jeden ekstra punkt.
Było to tym trudniejsze, że przeciwnicy nie należą raczej do grupy ligowych frajerów. Świadczy o tym chociażby fakt, że wpadka związana z regulaminowym "minus jeden" przytrafiła im się w sobotę po raz pierwszy. Również przebieg spotkania do przerwy nie zapowiadał nieszczęścia gości. Na przykład w 14 minucie nieźle usposobiony przedwczoraj Zbigniew Szewczyk wypracował Ptakowi i Kurantowi tak dogodną pozycję do zdobycia prowadzenia, że obaj panowie z nadmiaru szczęścia potracili głowy przeszkadzając sobie wzajemnie. To zdarzenie, a właściwie "zderzenie" było pierwszym ostrzeżeniem ze strony rywali – na pół gazu z nami nie wygracie...
Przedtem dwukrotnie Jan Urban zmarnował dobre podania Kostrzewy i Barana, a zrobił to w ten sposób, że musieliśmy w notesie sprawdzać czy z "9" na plecach gra aby na pewno zawodnik o nazwisku Urban. W tej fazie meczu tylko Markowi Kostrzewie wyszła akcja "w stylu Górnika". W 41 min. w sprinterskim tempie doszedł do kilkudziesięciometrowego crossu, pięknie przyjął piłkę, minął jednego przeciwnika i siarczyście strzelił. Obrońcy Zagłębia nie pozwolili mistrzom Polski na nic więcej.
Być może sprawiło to, że nabrali zbytniej pewności siebie, bo po wyjściu z szatni dali się zupełnie skołować. Pierwsze zamieszanie na polu karnym Koszarskiego i 1-0. Autorem bramki był Ryszard Komornicki, który strzelił głową, a później przez kilkanaście minut robił właściwie co chciał. Także Iwan i Kostrzewa z łatwością uwalniali się spod opieki osobistych aniołów stróżów. Ale następny gol zapisał na swoje konto Ryszard Cyroń. Po zaskakującym zagraniu Dankowskiego i Klemenza napastnik Górnika tak dobrze trafił w piłkę, że dosłownie wtłoczył Koszarskiego do siatki.
Co było potem łatwo odgadnąć. Zaczęło się polowanie na trzecią bramkę. W najbliższym sąsiedztwie Koszarskiego dochodziło do seryjnych spięć. Trzykrotnie sędzia, pan Tadeusz Diakonowicz, został zmuszony do podejmowania trudnych decyzji bowiem trzy razy doszło do sytuacji dokładnie na pograniczu: karny lub – grać dalej. Ostatni werdykt był niekorzystny dla Zagłębia. Andrzej Iwan ustawił sobie piłkę w odległości 11 metrów od linii bramkowej i ze stoickim spokojem odjął z rachunku gości jeden punkt.
Adam Barteczko, Sport nr 164, 24 sierpnia 1987