22.11.1995 - Arka Gdynia - Górnik Zabrze 2:4 pd.

Z WikiGórnik
Skocz do: nawigacja, szukaj
22 listopada 1995 (środa)
Puchar Polski 1995/96, 1/8 finału
Arka Gdynia 2:4 pd. (1:1, 2:2) Górnik Zabrze Gdynia
Sędzia: Zbigniew Przesmycki (Łódź)
Widzów: 1 500
HerbArkaGdynia.gif Herb.gif
Lisewski 6

Lisewski 53 g
1:0
1:1
2:1
2:2
2:3
2:4

Hajto 34

Kampka 66 g
Kampka 102
Jarosz 111
Ulanowski, Hoppe, Zinko, Krzywniak Yellow card.gif Kampka, Szemoński, Krzętowski
Tomasz Szczypior
Dariusz Ulanowski
Robert Mądrzak
Krzysztof Hoppe (106 Brzeski)
Arkadiusz Glaza
Robert Zinko
Jacek Kaszubowski
Andrzej Krzywniak (75 Jacek Tomczak)
Grzegorz Witt
Maciej Gomuła
Grzegorz Lisewski (109 Gruchała)
SKŁADY Mirosław Warzecha
Tomasz Hajto
Maciej Krzętowski (46 Piotr Gruszka)
Leszek Kraczkiewicz
Arkadiusz Kubik
Dariusz Koseła
Piotr Brzoza
Mieczysław Agafon
Arkadiusz Kampka
Marek Szemoński (70 Rafał Jarosz)
Marcin Kuźba (85 Grzegorz Bonk)
Trener: Ryszard Lipiński Trener: Adam Michalski

Relacja

Sport

Po długich perypetiach i zabiegach, prośba Arki została w Zabrzu odrzucona i mecz obył się ostatecznie w planowanym przez PZPN terminie przy nie najgorszej frekwencji najwierniejszych sympatyków żółto-niebieskich.

Mecz toczył się zdecydowanie w zimowej scenerii, na oblodzonym i pokrytym śniegiem boisku. III-ligowcy rozpoczęli bez najmniejszego respektu dla renomowanych zabrzan, pamiętając że taka właśnie bez kompleksowa postawa dała im pewne zwycięstwo nad innym śląskim I-ligowcem, GKS Katowice. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Po kilku rozpoznawczych akcjach piłkę na lewej flance otrzymał najlepszy gdyński snajper, Grzegorz Lisewski, pociągnął z nią dobrych 30 metrów, ograł obrońcę, zmylił bramkarza i z 8 metrów pewnie strzelił do siatki. Dopiero ta przykrość obudziła nieco sennych górników, którzy zaatakowali z większym zdecydowaniem i na kwadrans opanowali środek placu. Świetną okazję miał wówczas Kuźba. Przed nim była już tylko pusta bramka, ale składał się zbyt długo i obrońca wybił piłkę na róg. Potem gra ponownie się wyrównała, a nawet groźniejsze akcje prowadziła Arka. Lisewski znów był bliski sukcesu, strzelając ostro z linii pola karnego. Tym razem jednak Warzecha nie dał się zaskoczyć. Poważny błąd natomiast, owocujący wyrównującą bramką popełnił Szczypior, zupełnie niepotrzebnie wybiegając z bramki po rzucie rożnym i zbyt krótko odbijając piłkę. Przejął ją stojąc tyłem do bramki Hajto i przerzucając nad głową umieścił pod poprzeczką gdyńskiej bramki.

Druga połowa od początku zacięta i wyrównana była niemal dokładną kopią początku pierwszej odsłony. Tym razem dobrze ustawiony Lisewski otrzymał dokładną piłkę po rzucie rożnym i z bliska strzelił głową przy samym słupku. A po dalszych 5 minutach ten malutki postrach I-ligowych bramkarzy snów stanął przed szansą, ale strzelił zbyt słabo. Natomiast po drugiej stronie boiska piękną główką popisał się Kampka, idealnie przedłużając do siatki podanie z rzutu wolnego Koseły.

Wynik 2-2 utrzymał się do 90 minuty, a w dogrywce na trudnej, śliskiej nawierzchni górę wzięła większa dojrzałość techniczna gości. Już w pierwszej części w podbramkowym zamieszaniu Kampka pewnie strzelił na 3-2, a wynik meczu w drugiej części dogrywki ustalił po szybkiej kontrze górników - Jarosz. W końcówce amatorzy z Gdyni byli już wyraźnie zmęczeni, popełniali błędy w obronie i Górnik miał jeszcze parę okazji. Arka przegrała, ale za ambicję i wolę walki zasłużyła na duże uznanie.

Mecz na głosy:

Adam Michalski: - Najważniejsze, że ustrzegliśmy się braku zaangażowania. Dzięki temu udało się wygrać, ale gratuluję gospodarzom dobrej postawy. Zadecydowało nasze lepsze przygotowanie wytrzymałościowe oraz wyższość techniczna. Bramki straciliśmy po błędach, ale dzięki większej dojrzałości mogliśmy ich zdobyć więcej.

Ryszard Lipiński: - Znów zmusiliśmy I-ligowca do dużego wysiłku. Górnik lepiej dawał sobie radę w tych ciężkich, zimowych warunkach. Nasza półamatorska drużyna nie mogła być tak dobrze przygotowana kondycyjnie. Trochę szkoda, bo walczyliśmy ambitnie i postawiliśmy rywalom wysokie wymagania. Górnikowi gratuluję zasłużonego zwycięstwa i życzę awansu do finału Pucharu Polski.

Jerzy Gebert, Sport nr 227 z 23 listopada 1995